Niektórzy uważają, że to pora zaraz po wschodzie słońca (przykład Angeliki i Mateusza Grzegorzka z www.mynaszlaku.pl), inni (jak ja), że noc. Jeszcze inni kochają się w zachodach słońca. Są i tacy, którzy idą pod prąd i fotografują pod słońce (Michał Wojna - www.wojnamichal.com). Jakie jest moje zdanie na ten temat? Myślę, że najlepszymi warunkami (pomimo tego, że najbardziej lubię noc) do fotografii jest godzina świtania i sam wchód słońca (www.lowcyswitow.com).
Dlaczego? W momencie tym zaczyna się najpiękniejsza gra barw. Co ciekawe, światło jest na tyle mocne, że potrafi przebić nawet spore chmury. Przykład tego typu miałem kiedyś w czasie pewnego grudniowego dnia. Wilgotność powietrza i zachmurzenie w ogóle nie wskazywały na to, że obejrzę jakiekolwiek widoki. Jednakże dwóch lat polowałem na taki widok z góry Furmaniec w Tuchowie aby uchwycić na zdjęciu obserwację Tatr z wyraźnie widocznymi wszystkimi szczytami. Z tego też powodu pojechałem w to miejsce. W momencie, gdy przybyłem, musiałem "zbierać zęby z ziemi". Wschodzące słońce dało tak silne czerwone światło, że przez najbliższe 15 minut stałem i podziwiałem. Magia.
Ważną zaletą tej pory jest również brak samochodów, ludzi i ta błoga cisza. Jakby wszystko nagle zamarło...
Jeżeli trafiliśmy także na przejrzyste, bezchmurne niebo i inwersję temperatury, to możemy być pewni, że przed wschodem słońca zaobserwujemy jeszcze jedno cudowne zjawisko. Na horyzoncie pojawi nam się piękne, barwne pasmo.
Zdjęcie z Jodłówki Tuchowskiej w stronę Beskidu Niskiego.
Kolejnym ze zjawisk, sprzyjającym fotografiom w omawianym okresie jest inwersja temperatury. Najlepszymi ku temu miesiącami są jesień i wiosna. Wtedy to mgły tworzą niezwykły spektakl.
Widok na Pasmo Brzanki z Mesznej Opackiej.
Wschód słońca na Furmańcu w Tuchowie.
Wschód słońca w Siemiechowie.
Pasmo Brzanki przed wschodem słońca w Jodłówce Tuchowskiej.
Zachęcam, więc aby każdy zainteresowany tematem fotografii znalazł siłę aby wstać na godzinę przed wschodem słońca. Wierzę, że każdy pokocha tą porę dnia. To po prostu trzeba przeżyć. Przykładem na to, iż wstawanie rano może dawać wielką satysfakcję, jest fakt, iż kilka lat temu starałem się wykonać niemalże idealną obserwację Tatr z góry Wał w Siemiechowie. Wstałem łącznie 16 razy. W dodatku prawie co dzień, polując na zdjęcie, na którym widać byłoby wszystkie tatrzańskie szczyty. Ok. godziny po wschodzie słońca światło zafundowało mi takie coś. Opłaciło się...
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń