Nr 132
Most, jak most... Na pierwszy rzut oka, nic niezwykłego. Od dziś zaczynam jednak porządne przeglądanie znanych mi budowli. W tym przypadku wielkie podziękowania należą się Pawłowi Jeziorowi, członkowi rodziny prawdziwych regionalistów, którzy już nieraz podrzucali mi świetne tematy.
Co należało w tejże sytuacji zrobić? Po prostu zejść pod most. A tam prawdziwy smaczek. Piękną czcionką wyryto: "1938 Staraniem wójta Jana Wirtla". Jest to jedno z niewielu miejsc (o ile nie jedyne, choć nie sprawdzałem jeszcze witraży w ryglickim kościele) upamiętniających wielkiego ryglickiego obywatela, którego opisywałem wcześniej. Paweł przekazał mi ciekawą informację. Otóż most przetrwał prawdopodobnie z tego powodu, że w tamtym czasie prowadził donikąd... Drogę, którą budowano na Galię Górną nie ukończono przed wybuchem II wojny światowej. Przypominam, iż Niemcy wycofując się palili i wysadzali za sobą mosty aby zatrzymać jak najdłużej ofensywę rosyjską. Zniszczono budowle w Ryglicach czy Tuchowie. Most znajdujący się na ul. 11 listopada przetrwał do dziś, a na jego filarze możemy oglądać taką oto ciekawostkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz