czwartek, 8 grudnia 2016

Grudniowy, krwawy zachód słońca.

Od dwóch dni na Pogórzach dzieją się cuda. Wczoraj wieczorem, wracając z pracy nie mogłem się powstrzymać. Zostawiłem auto na polnej drodze, wyciągnąłem statyw i pstryknąłem fotkę. Cudownie było!

Dziś widok przeszedł najśmielsze oczekiwania. Znów, nie czekając na nic, wyjechałem na najbliższe wzniesienie - tradycyjnie, Furmaniec w Tuchowie. Na początku było tak:

Potem wszystko pociemniało, a niebo zrobiło się gęste i krwawe.

Na koniec, ostatnie promienie słońca oświetliły jedynie horyzont, kończąc niezwykły spektakl.

Ciekawe co będzie dalej, skoro tak się ten grudzień zaczyna...

3 komentarze: