Dziś fotki z bardzo udanego wyjazdu z dr biologii - Krzysztofem Piątkiem, który również jest miłośnikiem fotografii (w szczególności przyrodniczej oczywiście) i jednym z redaktorów naszej strony facebookowej:
Przejdźmy do rzeczy. Dzień zaczęliśmy (o 5:00) z rodzinnej miejscowości Krzysztofa (Jodłowej) i skierowaliśmy się na pobliską górę Kokocz w Woli Lubeckiej. Była wspaniała inwersja, jednakże za wysoka jak na 400 m +. Należało, więc pojechać dalej. Wybrałem górę Wał w Siemiechowie, która przekracza magiczne 500. Jechaliśmy przez malowniczą Meszną Opacką, a tam taki widok na Pasmo Brzanki.
Na Wale na horyzoncie nieśmiało ukazywały się Tatry, jednakże chmury w ich okolicach przemieszczały się dość szybko, często je zasłaniając.
Ja pozwoliłem sobie za to skupić się na innych miejscach. Krzysiek widział Tatry z tego miejsca po raz pierwszy, więc przez jakąś godzinę nie odkleił się od aparatu. No i całkiem fajnie mu to później wyszło. Ja skupiłem się na lesie wokół wzniesienia.
Stwierdziliśmy, że raczej widok na Tatry lepszy już nie będzie. Wybraliśmy się, więc w stronę Wróblowic na prywatną wieżę widokową. Po drodze nie mogliśmy odpuścić sobie oczywiście "laserów" słonecznych, a ja kolorów góry Wał.
Po drodze jeszcze krótki przystanek pod stacją narciarską "Jurasówka" w Siemiechowie.
Podejście na prywatną wieżę widokową.
A z prywatnej wieży widokowej? Cudo!
Dolina rzeki Dunajec. Po lewej most w Zakliczynie. Po prawej wzniesienie w Zawadzie Lanckorońskiej, na której znajdują się pozostałości potężnego grodziska średniowiecznego z mieściskiem.
Z Wróblowic rzut beretem do Janowic, więc sfotografowaliśmy pałac. Obecnie nie udostępniony do zwiedzania. Zdjęcia zza siatki.
No cóż, Wał był, Wróblowice były, Janowice też. No to co? No to Melsztyn. Oczywista oczywistość. A tam ruiny zamku Spytka z Melsztyna, doradcy Władysława Łokietka, wychowawcy Kazimierza Wielkiego, budowniczego zamku na górze św. Marcina w Tarnowie i założyciela rodu Leliwitów.
Widok na dolinę rzeki Dunajec z zamku.
W drodze powrotnej spodziewałem się ciekawych miejsc w Lichwinie. nie zawiodłem się.
Po drodze urzekł mnie jeden kadr w Tuchowie, na cmentarzu parafialnym.
Krzysiek odwieziony do Jodłowej, a ja po drodze musiałem zahaczyć o dwór w Bistuszowej.
Dwór w Bistuszowej był siedzibą rodową rodziny Bossowskich. W 1846 r., podczas rabacji galicyjskiej budowlę cudem uratował ich wójt Michał Witalis. Później w tym samym miejscu mieszkał ostatni właściciel dworu - por. Zdzisław Bossowski, ps. "Kajetan". Dowodził on podczas II wojny światowej oddziałem "Regina II" z Batalionu "Barbara". Tragicznie zginął, wraz z nim w zasadzce niemieckiego oddziału z Ciężkowic (Rzepiennik Strzyżewski). Wg. rozmów z Panem dr płk. Jerzym Pertkiewiczem oraz świętej pamięci Panią Witalis hr. Bossowska była bardzo dobrą kobietą. W czasie wojny dwór zaopatrywał wieś i okoliczne miejscowości. Znana jest w Ryglicach historia Żydówki - Kantorówny - przechrzczonej na wiarę chrześcijańską, która zginęła idąc po mleko do bistuszowskiego dworu. Po II wojnie światowej niestety budowla oraz ziemie poddano parcelacji, a Pani Bossowska musiała wyjechać do Krakowa i już nigdy nie wróciła na swoje włości. Przez lata wspominała w opowieściach o bohaterstwie swojego męża, życiu w bistuszowskim dworze i chyba także do końca życia nie mogła pogodzić się z myślą o utracie własnego domu. Budynek powoli niszczał, a na pocz. XXI w. był już w fatalnym stanie. Blask przywrócił mu dopiero prywatny właściciel, który odrestaurował jego wnętrza, uporządkował cały ogród, a niedawno na prośbę Pana dr płk Jerzego Pertkiewicza zgodził się na wprawienie tablicy upamiętniającej oddział "Regina II" i postać por. Zdzisława Bossowskiego. Obecnie budowla pełni funkcję domu weselnego oraz sali konferencyjnej. Jeżeli ktoś chciałby dowiedzieć się jak budowla wyglądała wcześniej, można sięgnąć do książki dr płk Jerzego Pertkiewicza pt. "Regina II", gdzie opisano obiad, na który zostali zaproszeni członkowie zgrupowania przez por. Zdzisława Bossowskiego,
Post na blogu kończę tak, jak powinienem - Pogórzami i ich krajobrazem kulturowym. Na zdjęciach akurat gmina Ryglice.
No i koniec barw jesiennych... Czas na mroźne poranki w fotografii, las późną jesienią i zimą oraz nocne krajobrazy. To będą moje tematy przewodnie tak gdzieś zapewne do marca. Widzimy się niedługo, do zobaczenia miłośnicy Pogórzy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz