środa, 2 listopada 2016

Dołączyłem się do akcji "Zapal znicz na cmentarzu z I wojny światowej". Wszystkich Świętych 2016.

Kolejna fajna facebookowa inicjatywa, w ramach której zapalono znicze na cmentarzach z I wojny światowej. No jakże mógłbym w tym nie uczestniczyć skoro i tak od lat to robię? Tym razem postanowiłem to udokumentować. Zapraszam na nocną podróż.

Na początku odwiedziłem cmentarz nr 294 w Zakliczynie, który znajduje się na tamtejszej nekropolii parafialnej. Zlokalizowany jest on w okręgu VIII - Brzesko. Pochowano na nim 252 Austro-Węgrów i 17 Rosjan w 4 mogiłach zbiorowych i 235 pojedynczych. Projektant: Robert Motka. Cmentarz dość nietypowy, ponieważ grody rosyjskie znajdują się po prawej stronie, poza głównym ogrodzeniem. Bardzo podoba mi się tradycja, która kultywowana jest w miejscowości. Niemalże każdy, kto przychodzi zapala znicza przy wojskowych nagrobkach. Tym oto sposobem ładnie oświetlone są wszystkie kwaterki, mogiły zbiorowe i brama.


Na cmentarzu znajdują się również groby 4 żołnierzy zmarłych podczas II wojny światowej.

Ogólnie rzecz biorąc cmentarz zakliczyński obfituje w wiele ciekawych i bardzo starych nagrobków.


Następnie przyszedł czas na jeden z najbardziej znanych cmentarzy wojennych w Polsce - Łowczówek, gdzie pochowano polskich Legionistów. Ku mojemu zaskoczeniu okoliczna ludność nie popisała się w ilości zniczy. Trochę nie ładnie. Ledwo wyciągnąłem trochę światła spod kaplicy przy długim naświetlaniu. A teraz trochę mojego zboczenia zawodowego. W listopadzie 1914 r. wojska rosyjskie silnie napierały na Austro-Węgrów. Do tego stopnia, iż zdobyto Tarnów i Tuchów. Po bitwach pod Łapanowem, Limanową i Nowym Sączem Austro-Węgrzy przeszli do kontrofensywy. Skutkiem tego do walki ruszyła również I Brygada Legionów Polskich, którzy maszerując z okolic Marcinkowic zostali bez odpoczynku rzuceni do walki w Łowczówku. Walki były zażarte i szala przeważała raz na jedną, raz na drugą stronę. Nie pójdę jednak nikomu na łatwiznę i nie streszczę dokładnego przebiegu bitwy. Można o niej dokładnie przeczytać na... stronie internetowej tejże potyczki.

Na cmentarzu (w 20 mogiłach zbiorowych i 275 pojedynczych) spoczywa 483 żołnierzy (kilku również z maja 1915 r., po Bitwie Gorlickiej). Wśród poległych pochowano tutaj: 80 Polaków, 162 Austriaków i 241 Rosjan. Projektantami byli: Siegfried Heller i Heinrich Scholz. Cmentarz ma formę Prostokąta ze strzelistą kaplicą w punkcie centralnym.

Kolejno wybrałem się na wzgórze Furmaniec w Tuchowie. Poniżej link do opisu cmentarza.

Fotka wyciągnięta niemal z całkowitej ciemności. Postument i nagrobki doświetliły znicze oraz kapliczka MB i krzyż (widoczne na drugiej fotografii).


No i oczywiście punkt, który na tejże nekropolii interesował mnie najbardziej - mogiły słynnej piechoty węgierskich Honwedów (Magyar királyi honvédség - królewskowęgierska obrona krajowa). Intrygujące jednak jest to coś drewniane po prawej... Nazywa się Fejfa Hungaricum (dosłownie "drzewo nad głową"). Kopijniki te swoje początki mają już w XVI w. w Siedmiogrodzie. Były one wbijane w groby rycerzy i symbolizowały wiarę protestancką. "Runy" na nich wyryte były tworzone tak aby osoby, które się na tym znały mogły odczytać wiek, płeć, wykonywany za życia zawód, a nawet w jaki sposób denat umierał. Szczególny wzrost znaczenia Fejfa Hungarica datuje się w szczególności po traktacie w Trianon w 1920 r., w wyniku, którego Węgry utraciły 2/3 terytorium. Od tej pory kopijniki stały się swoistym symbolem emigracyjnym dla uczczenia zmarłych Węgrów.

Na koniec oczywiście cmentarz, którego zabraknąć nie mogło - nr 167 w Ryglicach. Opis cmentarza po wejściu w link.

No i dość miłe zaskoczenie. Zniczy więcej niż na słynnym Łowczówku, a jeśli chodzi o dojście do ryglickiej nekropolii, to należy przedrzeć się przez rozwodnioną, nie skoszoną i błotnistą miedzę. Szacuneczek dla obywateli gminy Ryglice.

Napis, w języku niemieckim, na postumencie brzmi: "Żaden wieniec nie zdobi głowy godniej, niż miłość do własnej ojczyzny".


No tutaj zdjęcie dość ciekawe. Połączenie długiego naświetlania (30s) i wysokiej czułości ISO (1000). Cmentarz oświetlała jedynie łuna oddalonych o paręset metrów cmentarzy komunalnych, miasta oraz zniczy. Uwaga - ludzkie oko nie jest w stanie zobaczyć tego, co wyciągnął z ciemności aparat.

Tegoroczne Wszystkich Świętych było dość wyjątkowe. Nie skupiłem się na fotografiach cmentarzy parafialnych, a nekropoliach wojennych. Miałem to zmienić dziś - w Dzień Zaduszny, jednakże skutecznie odstraszyła mnie deszczowa i błotnista aura. Myślę jednak, że nie mam czego żałować i nadal będę twierdził, iż Wszystkich Świętych to moje ulubione święto w roku liturgicznym. Dziwak ze mnie, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz