Dla zainteresowanych oprowadzaniem.

Osoby zainteresowane zwiedzaniem Pogórzy (i nie tylko) serdecznie zachęcam do kontaktu ze mną.
Nr. tel.: 512485435
E-mail: jakub.marek.nowak10@gmail.com

czwartek, 5 maja 2016

Co jeszcze działo się tej wiosny? Część I - Michał Witalis, Leśniowscy i zbóje Stochmale, czyli "Obchody 170 rocznicy rabacji galicyjskiej."

No i już po kolejnych imprezach, prelekcjach, targach turystycznych... Dziś pierwsza część tego, co robiłem lub robiliśmy tej wiosny. Tak jak pisałem wcześniej była to baaardzo pracowita wiosna. A cóż takiego się działo? Zobaczcie sami.

No dobra nie wszystko to wiosna ale pogoda była w lutym kompletnie bezśnieżna więc postanowiłem wspomnieć jedno z najważniejszych wydarzeń. Były to oczywiście obchody 170 rocznicy rabacji galicyjskiej. Po imprezie pojawiło się kilka GŁOSÓW KRYTYCZNYCH w stronę organizatorów. Jednym z argumentów jaki podawano to oczywiście niezbyt chwalebne wydarzenia roku 1846, kiedy to chłopi wymordowali setki ziemian oraz osób związanych z dworami (pojawiły się więc pytania: "co tu świętować?"). Otóż spieszę z WYJAŚNIENIAMI.

Przy okazji dziękuję Ośrodkowi Kultury oraz Urzędowi Gminy w Ryglicach za organizację przedsięwzięcia, którego miałem przyjemność być prowadzącym.
www.ryglice.pl
www.kulturaryglice.pl


Na początek kilka słów o rabacji galicyjskiej. 
Pierwsze rozruchy chłopskie rozpoczęły się 19 lutego 1846 r. Co było ich przyczyną? Było ich kilka. Przede wszystkim wpływ na to miało cesarstwo Austro-Węgierskie, które od dłuższego czasu obserwowało polskie ruchy patriotyczne i szukało sposobów na tłumienie ich. Rozwiązanie pojawiło się praktycznie samo. Przez bardzo duże zubożenie wsi, choroby, dużą śmiertelność wśród dzieci, wysoką pańszczyznę i rozpijanie chłopów przez ziemiaństwo narastało powoli niezadowolenie części społeczeństwa. Władze zaborcze wykorzystały ten fakt i postanowiły podburzać i tak już zdenerwowanych chłopów. Wysyłano specjalnych urlopników, którzy ostrzegali przed powstaniem szlachty. Wpadali oni nagle na wieś i rozpowiadali, że panowie będą mordować, a nie wyzwalać z rąk zaborców. Przekonywali także, że cesarz jest dobry i papiery o zniesieniu pańszczyzny już leżą na jego biurku, a źli panowie przestaną męczyć poddanych. Na niedomiar złego szlachta rzeczywiście przygotowywała się do powstania. Nie myślała jednak o tym żeby mordować swoich poddanych, a ramię w ramię iść z nimi do boju. Pojawiły się także projekty uwłaszczenia chłopów. Jednakże zły stan edukacji, wysoki wymiar pańszczyzny, nieudane powstania oraz rewolty przyczyniły się do tego, iż nie wierzono w słowa ziemiaństwa. Poza tym w przeddzień wydarzeń z 19 lutego 1846 r. większość wójtów z terenów m.in. cyrkułu tarnowskiego przybyło do starosty Breinla w Tarnowie w sprawie porady, co należy zrobić z wojującą szlachtą. Przebiegły Austriak nakazał chłopom powstrzymać szlachtę, a żywych lub martwych przywieźć do siedziby władz. Poddani mieli za to dostać sowite nagrody pieniężne (które rzeczywiście później otrzymywali). Tak oto 19 lutego 1846 r. chłopi (głównie z cyrkułu tarnowskiego) zaczęli masowo napadać na dwory i folwarki. Mordowano i bito nie tylko mężczyzn ale i kobiety i dzieci. Dewastowano uprawy i niszczono mienia. Zmarłych lub rannych wywożono, bijąc ich dotkliwie, do cyrkułu, gdzie otrzymywano zapłatę. Chłopi mordowali również mandatariuszy i służbę dworską, która w folwarkach egzekwowała rozkazy panów i karała za niesubordynację. W ciągu niecałych dwóch miesięcy ucierpiało ponad 500 dworów (w tarnowskim ok. 90%!!) i zamordowano od ok. 1200 do 3000 osób. Władze austriackie widząc potężne masy chłopskie, ciągnące w stronę cyrkułów z wozami pełnymi zmarłych wpadły w przerażenie. Postanowiono stłumić ataki i przywrócić wcześniej panujący porządek. Chłopi nie chcieli jednak słuchać i zdarzały się nawet potyczki z żołnierzami austriackimi. Poza tym poddani nie zgadzali się na powrót do odrabiania pańszczyzny. Słabo pomagały także misje kościoła, które miały przywoływać wśród chłopstwa poczucie winy. Upadły niemal wszystkie folwarki. Zapanował głód, nędzą i choroby, które swoje apogeum osiągnęły w 1847 r. W 1848 r., po Wiośnie Ludów Austro-Węgry musiały zmienić swoja politykę wobec obywateli. Zniesiono więc pańszczyznę. Powoli na wsiach wszystko zaczęło wracać do normy, a zniszczone wcześniej folwarki budziły się do życia. Mimo to skutki rabacji galicyjskiej były opłakane. Sprawdziła się również maksyma, iż "rewolucja pożera własne dzieci".

Wracając jednak do gminy Ryglice. Jak to było u nas? Otóż chłopi wyrządzili bardzo duże szkody w folwarkach i zabili kilkanaście osób. Dlaczego więc obchodzimy takie rocznice (WYJAŚNIENIE DLA KRYTYKÓW I INTERNETOWYCH NAPINACZY)? Otóż po pierwsze musimy CZCIĆ PAMIĘĆ POLEGŁYCH i w żadnym wypadku NIE MAMY PRAWA GLORYFIKOWAĆ RZEZI jako tzw. dobre "powstanie chłopskie". Jest to mit wpajany w czasach komunistycznych. Starano się wtedy stawiać umęczone chłopstwo na piedestale historii, a XIX-wieczne ziemiaństwo uznawano za grupę wyłącznie dręczycieli. Nie jest to jednak miejsce na jakieś poważniejsze dywagacje na ten temat. Tym, którzy starają się wpajać tego typu teorie polecam po prostu wziąć do ręki porządny podręcznik akademicki lub dokładniejszą monografię dotyczącą historii regionu czy też poszczególnych miast. Kolejno podczas obchodów 170-lecia rabacji galicyjskiej uczciliśmy także pamięć MICHAŁA WITALISA, który podczas rzezi uchronił rodzinę Bossowskich i Rychterów oraz zabezpieczył całą miejscowość Bistuszową przed rozruchami. Te właśnie informacje podczas wydarzenia starano się przekazać wszystkim gościom, a w szczególności licznie przybyłej młodzieży.

Na początku wszyscy zebraliśmy się na starym cmentarzu parafialnym, gdzie pochowany został wspomniany wcześniej Michał Witalis (o którym jeszcze wspomnę) oraz rodzina Leśniowskich z dworu w Ryglicach, która uratowała się przed rabacją (o tym także będę jeszcze pisał).


Po krótkiej przemowie burmistrz gminy Ryglice - Bernard Karasiewicz wraz z młodzieżą szkolną (przybyłą z nauczycielami oraz pocztami sztandarowymi) złożył pamiątkową wiązankę kwiatów na grobie Michała Witalisa. Odmówiono modlitwę za poległych i wysłuchano kilku słów na temat rabacji.



Następnie wszyscy grupą wybraliśmy się na wieczór prelekcji do spichlerza dworskiego w Ryglicach, który wypełnił się po brzegi widownią. Pojawiły się władze gminy, nauczyciele i dyrektorzy szkół, przedstawiciele duchowieństwa i ośrodków kultury, pracownicy instytucji muzealnych z regionu, młodzież oraz goście pochodzący zarówno z naszej, jak i z sąsiednich gmin.


Pierwszy wystąpił Sławomir Piskozub, który opowiedział nam wiele o jednej z przyczyn rabacji - Powstaniu Krakowskim, do którego klęski przyczynili się głównie chłopi. Objaśnił nam również jak wyglądała rabacja oczyma szlachty.

Kolejno wypowiedział się znany dobrze z książek i artykułów o gminie Ryglice - dr Jan Hebda, który w bardzo ekspresyjny i ciekawy sposób przedstawił nam główne przyczyny rabacji galicyjskiej, rolę władz austriackich oraz niedolę chłopa pańszczyźnianego.

Na koniec odbyła się również moja prelekcja, podczas której przedstawiłem licznie przybyłym gościom kilka przyczyn rabacji, przebieg wydarzeń w naszej gminie, przybliżyłem postać Michała Witalisa oraz opowiedziałem o skutkach rzezi, która wydarzyła się w 1846 r.

Relacje filmową z prelekcji macie tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=U9hoG8xuVFY

No właśnie. Jak to było z Michałem Witalisem? Człowiek ten był wszechstronnie utalentowany. Z zawodu był stolarzem. Jednakże mimo młodego wieku (21 lat) został wybrany na wójta wsi Bistuszowa. Wszyscy znali jego zaradność i niespotykaną inteligencję. Miejscowością zarządzał bardzo dobrze. Dbał o jej rozwój i mieszkańców. Przed 20 lutym 1946 r. do wójta Witalisa dotarły informację, iż w okolicy rozszalały się na dobre bandy pijanego i rozwścieczonego chłopstwa. Nie czekając na nic wybrał się wozem z produktami rolnymi do dworu rodziny Bossowskich, zapakował ich na wóz i wywiózł do wcześniej przygotowanej ziemianki (piwnicy). Następnie zwołał do dworu chłopów, nakazał wytoczyć beczkę wina, rozkopać stertę ziemniaków, ubić świniaka i ucztować do białego rana. Przestrzegł obywateli aby nikomu nie robili krzywdy i bronili miejscowość przed grasującymi w okolicy bandami. Później, dowiedziawszy się, iż również rodzina Rychterów jest w niebezpieczeństwie, podjechał pod dwór, zapakował na wóz młodzieńców z tejże familii i powiedział chłopom, że zawozi ich do cyrkułu tarnowskiego. Było to oczywiście kłamstwo i po wyjechaniu za miejscowość wypuścił "schwytanych". Po rabacji w Bistuszowej i okolicznych miejscowościach nastał głód i epidemie (1947 r.). Wójt Witalis sprowadził więc do swego domu lekarza, do którego przywoził chorych mieszkańców. W późniejszych latach kariera Michała Witalisa nabrała niesamowitego rozpędu. Chłopstwo namówiło wójta na kandydowanie do Sejmu Galicyjskiego (przed czym ponoć w swej skromności bardzo się wzbraniał). W wyborach wygrał nawet ze słynnym księciem Pawłem Sanguszką z Tarnowa. Michał Witalis urząd sprawował 6 lat. Był dwukrotnym posłem na Sejm Galicyjski i jednokrotnie do Rady Narodowej. Nie zapomniał jednak o swej miejscowości i gminie. Należy również wspomnieć, iż do przełomu XIX i XX w. był to JEDYNY poseł pochodzenia chłopskiego z terenów Galicji! Michał Witalis mimo licznych zasług nie zapomniał o swojej "małej ojczyźnie". W kościele pw. św. Katarzyny w Ryglicach ufundował ławki, baldachim oraz postaci Ewangelistów. W Bistuszowej zaś założył szkołę i ufundował okazałą kapliczkę domkową. Zmarł w 1867 r. Do końca pozostał wielce szanowaną i znaną osobistością.

Jeśli chodzi o przebieg rabacji w gminie Ryglice to trzeba przyznać, że zebrała ona krwawe żniwo. Dużych zniszczeń chłopi dokonali w folwarkach w: Zalasowej, Lubczy, Joninach i Kowalowej. Zginęło kilkunastu obywateli (w większości służba dworska, ale i kilku ziemian), zniszczono kilka folwarków, splądrowano prawie wszystkie dwory. W Zalasowej grasowała znana w okolicy banda Stochmali (od nazwiska przywódców) z Trzemesnej. W Ryglicach przed rzezią cudem uchroniła się rodzina Leśniowskich, która miała bardzo dobre kontakty z władzą austriacką, a głowa familii - Stefan Leśniowski był wcześniej dowódcą jazdy. Ratunek przyszedł ze strony szwoleżerów austriackich (lekkiej jazdy), która stacjonowała w Ryglicach oraz Tuchowie. Wywieźli oni rodzinę Leśniowskich niemalże w ostatniej chwili.

Skutki rabacji galicyjskiej zdążyłem opisać już wcześniej. Chciałbym w miejscu tym serdecznie podziękować Urzędowi Gminy Ryglice, na czele z burmistrzem - Bernardem Karasiewiczem oraz Gminnemu Ośrodkowi
Kultury, bez których pomocy nie odbyłaby się ta wspaniała uroczystość. Miejmy nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy mieli okazję uczestniczyć w naszej miejscowości w tego typu przedsięwzięciach, które mają za cel w szczególności edukację zarówno starszych, jak i młodszych mieszkańców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz