Dla zainteresowanych oprowadzaniem.

Osoby zainteresowane zwiedzaniem Pogórzy (i nie tylko) serdecznie zachęcam do kontaktu ze mną.
Nr. tel.: 512485435
E-mail: jakub.marek.nowak10@gmail.com

sobota, 30 listopada 2019

Dworzec PKP w Tarnowie. Projekt "365 nocy".

Nr 334

Jest to chyba jeden z najpiękniejszych obiektów, które sfotografowałem w trakcie trwania mojego projektu.Powstał on w latach 1906-1910 wg. projektu E. Baudischa z Ministerstwa Kolei Żelaznych we Wiedniu. Taki sam projekt dworcu powstał wcześniej Stanisławowie (obecnie Iwano-Frankiwsk). Z miejscem tym wiąże się wiele ciekawostek historycznych. W 1918 r. wracali z niego pierwsi carscy urzędnicy w czasie odzyskania niepodległości przez miasto. 28 sierpnia 1939 r. w tym oto miejscu mogła rozpętać się II wojna światowa. Antoni Guzy - członek mniejszości narodowej w Bielsku - dokonał w miejscu tym zamachu bombowego. Współpracował on z Niemcami. Zginęło 20 osób, a 35 zostało ranne. Zniszczony został spory fragment dworca. 14 czerwca 1940 r., wagonami towarowymi, wywieziono z miejsca tego pierwszy transport do KL Auschwitz. Co ciekawe istnieje do dziś jeden z wagonów, którym wieziono więźniów. Tematem zajmuje się grupa pasjonatów. Niestety, jak to często bywa z pomocą inicjatywom obywatelskim, miasto nie kwapi się aby wspomóc pieniężnie przywiezienie wagonu do Tarnowa. W 2019 r. budynek uhonorowano nagrodą Polskiego Dworca Roku wg. publiczności.

piątek, 29 listopada 2019

Drewniany św. Jakub. Projekt "365 nocy".

Nr 333

Mam nadzieję, że jeszcze nie znudził się Wam temat św. Jakuba w Tuchowie. Poza doskonale znaną rzeźbą kamienną, mamy również ludowe, drewniane przedstawienie. Wiele osób zapewne go nie zna, ponieważ schowane jest przy dróżce prowadzącej do kościoła pw. świętego od strony prezbiterium. Rzeźba ma typowe dla św. Jakuba cechy. Chodzi oczywiście o laskę i kapelusz wędrowny. Wykonał ją Mieczysław Wojtkowski - rzeźbiarz z Olsztyna - w czasie I Międzynarodowego Pleneru Rzeźbiarskiego w 2010 r.


czwartek, 28 listopada 2019

Bima w Tarnowie. Projekt "365 nocy:.

Nr 332

Tego dnia postanowiłem odtworzyć zdjęcie, dzięki któremu zdobyłem kiedyś 3 miejsce w konkursie organizowanym przez hotel "Tarnovia". Wśród ok. 100 innych uczestników.

Bima jest pozostałością synagogi wybudowanej w 1630 r. na miejscu starej synagogi. W 1663 r. zniszczył ją pożar. Zgodę na jej jej odbudowę Żydzi uzyskali w 1670 r. W 1793 r. została rozbudowana. Niestety w 1814 ponownie stanęła w płonieniach. Pomiędzy 1815, a 1848 naprawiono szkody i została ponownie rozbudowana. W 1878 r. doczekała się renowacji. Po wielu odbudowach i remontach budynek był na prawdę sporych rozmiarów. Posiadał cechy stylu manierystyczno-marokowego. W sali głównej znajdowało się sklepienie 9-przęsłowe z lunetami. Poza tym posiadała również sklepienie kolebkowo-krzyżowe. Synagoga posiadała 3 nawy, a w zachodniej części przedsionek z babińcem. Wewnątrz znajdowało się wiele cennych elementów. M.in. renesansowy Aron ha-kodesz, czyli szafę do przechowywania zwojów tory czy XVI-wieczne lichtarze. 

Niestety budowla nie przetrwała II wojny światowej. Została spalona przez Niemców 8 listopada 1939 r. Do dziś zachowała się bima i część murów, które zostały poddane konserwacji w 2006 r.

Miejsce to jest punktem spotkań wielu kultur. Odbywają się tutaj koncerty czy też święta żydowskie, takie jak Purim.


środa, 27 listopada 2019

Stacje z życia św. Jakuba. Projekt "365 nocy".

Nr 331

W Tuchowie poza kościołem pw. św. Jakuba i szlakiem świętego, odnaleźć można także stacje z życia Apostoła. Wykonane zostały przez Feofana Bobryka i Kazimierza Karwata w latach 2011-2012. Odnajdziemy na nich zarówno wydarzenia z czasów działalności Chrystusa, jak i samego świętego.



wtorek, 26 listopada 2019

Ciekawy zawód - snycerz. Projekt "365 nocy".

Nr 330
Kolejna z tuchowskich rzeźb. Tym razem snycerz. Zawód to dość ciekawy. Snycerze zajmowali się sztuką zdobniczą w drewnie, a wcześniej także w kamieniu. Nie wiedziałem wcześniej, iż w Tuchowie znajdowało się dwóch takowych rzemieślników, którzy wykonywali rzeźby i ołtarze do kościołów.

Autorem rzeźby jest Wołodimir Czikwin z Białorusi. Wykonał on ją w 2013 r.

poniedziałek, 25 listopada 2019

Masarz i kiełbasa tuchowska. Projekt "365 nocy"

Nr 329

Oto kolejny ważny zawód z punktu widzenia mieszkańców Tuchowa, czyli masarz. Wspominałem już w poście o kolei, że transportowano nią do Wiednia słynną kiełbasę tuchowską. Dziś dodam bardzo ciekawy fakt na jej temat. Otóż w miejscowości istnieje do dziś zachowana oryginalna receptura wytwarzania kiełbasy, przekazywana z ojca na syna, gdyż masarzami były niekiedy całe pokolenia. Tuchowski rarytas znany jest do dziś i nie tylko w regionie ale i wielu częściach kraju.

Rzeźbę wykonał Bogusław Migel ze Sławna w 2013 r.


niedziela, 24 listopada 2019

Szlak św. Jakuba w Tuchowie. Projekt "365 nocy".

Nr 328

Dziś o szlaku św. Jakuba. Dotyczy on oczywiście osoby jednego z Apostołów, nazywanego przez Chrystusa "synem gromu". Był synem Zebedeusza i Salome oraz bratem innego z uczniów Jezusa - Jana Ewangelisty. Przed poznaniem Chrystusa parał się rybactwem nad Jeziorem Galilejskim. Skąd wzięło się niezwykłe przezwisko św. Jakuba? Proponował on Jezusowi np. spalenie piorunem niegościnnego miasta Samarii czy chciał dowiedzieć się w jaki sposób zostanie zniszczona świątynia jerozolimska. Przezwisko pochodzi, więc od temperamentu świętego. Św. Jakub zginął ścięty mieczem na polecenie Heroda Agryppy. Wg. legendy ciało świętego miało dotrzeć do Hiszpanii samo, łodzią bez wioseł, a położone na kamieniu roztopiło się, tworząc sarkofag. Następnie zaciągnięty miał on zostać przez byki do zamku jednej z hiszpańskich królowych, która z tegoż powodu nawróciła się na chrześcijaństwo i pochowała ciało św Jakuba w warowni. Grób miał odkryć Karol Wielki, po tym jak ujrzał miejsce pochówku we śnie. Obecnie relikwie świętego znajdują się w Santiago de Compostela, gdzie miały dotrzeć w VII w., gdy Arabowie opanowali Palestynę.

Szlak św. Jakuba, to nie nowość, a trwająca setki lat tradycja. Pielgrzymi poruszają się nimi już od średniowiecza. Nie bez powodu symbolem jest również muszelka. Otóż z miejsca spoczynku relikwii, pątnicy ruszali dalej, aż nad Atlantyk, gdzie obmywali się przy użyciu muszli. Był to symbol odnowy życia.

Poza oczywiście kościołem pw. św. Jakuba w Tuchowie odnajdziemy jego przedstawienia. Atrybutami św. są laska, bukłak na wodę czy kapelusz podróżny.

Ciekawostką jest fakt, że słynna piosenka "Panie Janie" powstała właśnie dzięki pielgrzymom idącym szlakiem św. Jakuba, a z początku była prawdopodobnie nieco prześmiewcza, ponieważ pątnicy wstawali bardzo wcześnie rano aby ruszać w dalszą drogę, jeszcze przed pierwszymi kościelnymi dzwonami. Dowód na pochodzenie piosenki? Za granicą zamiast imienia "Jan" śpiewa się do Jakuba (np. w Niemczech).



sobota, 23 listopada 2019

Reguła 600 w fotografii nocnej. Projekt "365 nocy".

Nr 237

Dziś trochę strony techniczne fotografii. Często macie okazję oglądać moje nocne zdjęcia, jednakże rzadko widujecie na nich rozgwieżdżone niebo. Tymczasem tacy znamienici fotografowie lubiący astrofoto z okolicy jak Karol Gut czy Maciek Maziarka pokazują zdjęcia całych mgławic, galaktyk, wielkiego księżyca czy innych kosmicznych obiektów. Zastanawiacie się zapewne jak udaje im się uzyskać efekt tak jasnego nieba skoro ludzkie oko np. w lato widzi jedynie zarys Drogi Mlecznej. Spieszę z odpowiedzią. W fotografii istnieje tzw. reguła 600. Określa ona maksymalny czas naświetlania, dzięki któremu takie obiekty jak gwiazdy czy księżyc nie będą na zdjęciu poruszone. Oczywiście do pełni szczęścia potrzebujemy jeszcze statywu, Dobrze jest także robić zdjęcia bez dotykania przycisku aparatu (przy użyciu wężyka, pilota lub samowyzwalacza).

Jak to wygląda w praktyce? Wszystko zależy od tego jaki mamy obiektyw i jaki  maksymalny zakres czułości ISO (to coś takiego, co mam wykrywa jak najmniejsze przebłyski światła). Powiedzmy, że macie nawet zwykłą amatorską lustrzankę ze standardowym obiektywem o ogniskowej 18-55 mm (to taki zoom obiektywu, dzięki któremu możemy przybliżać obraz), który to ma słabe światło (zakres f od 3.5). Wzór na regułę wygląda tak: Czas naświetlania [s] = 600 / ogniskowa [mm]. Pamiętajcie oczywiście, że musicie fotografować na trybie manualnym, czyli ustawiacie wszystko samemu. Stawiacie, więc aparat na statywie, następnie sprawdzacie na jakiej ogniskowej macie w danym momencie wysunięty obiektyw. Powiedzmy, że wysunęliście go na 50 mm, więc dzielicie 600 na 50. Wychodzi nam 12 sekund. Na tyle sekund możemy, więc ustawić długość otwarcia spustu migawki. Dzięki temu gwiazdy nie powinny się poruszyć. Ja jednakże rekomenduję użycie tutaj trochę niższego czasu i dzielić przez 500. Jest o zawsze pewniejsze i wychodzi nam w tym wypadku 10 sekund. Teraz chyba najważniejsze przy fotografowaniu gwiazd. Jeżeli nie posiadamy bardzo jasnego obiektywu, gdzie wartość przysłony to np. f 1.8, to niestety musimy posłużyć się wyższą czułością ISO. Przy nowszych lustrzankach amatorskich i półprofesjonalnych ta wartość jest dość wysoka i możemy ją ustawić na kilkadziesiąt tysięcy. Niestety starsze lustrzanki amatorskie mają tą wartość na max 5-7 tys. Co to w praktyce oznacza? Otóż im większa wartość ISO, tym częściej mogą nam na zdjęciu wychodzić szumy i inne niechciane zanieczyszczenia. Wszystko, więc w tym przypadku zależy od sprzętu. Czasem warto np. kupić za parę stówek tzw. "stałkę", czyli obiektyw bez zmiennej ogniskowej (no po prostu nie da się nim kręcić, chyba że raz ale nie polecam), który ma bardzo dobre światło (np. f 1.8) i ogniskową, która namierza dość szeroko, np. 35 mm. Wtedy zamiast dzielić 500 przez 50, dzielimy przez 35 i automatycznie wychodzi nam więcej sekund, a co za tym idzie również ISO może być niższe. Dobra, wróćmy do tej czułości. Uważam, że warto tutaj sobie po prostu trochę przetestować nasz sprzęt i sprawdzić później zdjęcie na ekranie komputera czy nie są za bardzo zanieczyszczone. Polecam, więc się trochę pobawić. Dać wyższe ISO, a mniej sekund. Albo więcej sekund i niższe ISO. Sami po prostu sprawdźcie ile może Wasz aparat. Do tego warto (jeżeli ma się obiektyw o zmiennej ogniskowej) ustawiać jak najniższą ogniskową. Jeżeli jest to standard, to strzelajcie na 18 mm. Wtedy dzielicie 500 przez 18. No i jeśli wtedy ustawicie do tego parę tysięcy ISO, to powinno wyjść Wam niebo pełne gwiazd. 

Wracając do moich fotografii. Ja niestety jestem tą osobą, która nie ma zamiaru pchać się w inne firmy niż oryginał obiektywu (rozmawiałem z wieloma fotografami i nigdy zdjęcia nie będą mieć aż takiego efektu wow na nie oryginalnych obiektywach). Niestety forma zdjęć, którą lubię najbardziej, czyli fotografia nocna jest obarczona dużymi kosztami i aby mieć najlepszą jakość zdjęć, to warto zainwestować w oryginalny sprzęt i pełnoklatkowe body. Poza tym nie mam także zamiaru kupować obiektywów, które mają słabe światło, bo kurczę to światło jest mi najbardziej potrzebne! W szczególności gdybym np. chciał sfotografować nocny widok na Tatry czy rozgwieżdżone niebo na jakimś odludziu. Stąd też w moim projekcie znajdzie się tylko jedno zdjęcie rozgwieżdżonego nieba i to ze słabszą wartością ISO, która nie wyciągnie mi np. Drogi Mlecznej. Na koniec dodam jeszcze jeden znany fakt z życia fotografów. Jeżeli już ktoś kupuje słabsze obiektywy i zamienniki do jakiegoś konkretnego rodzaju fotografii, to zaraz później i tak przerzuca się na sprzęt z wyższej półki. Po co więc wydawać kupę kasy żeby później znów ją wydać? Wolę poczekać, a obiecuję Wam, że wtedy zobaczycie na moich zdjęciach znacznie więcej.


piątek, 22 listopada 2019

Mega ważna postać dla Tuchowa - gwarek. Projekt "365 nocy".

Nr 326

Chyba wszyscy doskonale wiemy o tym, że Tuchów słynął niegdyś z pokładów soli, którą miano wydobywać z okolic skarpy pod kościołem św. Jakuba i obecnej ochronki sióstr. Miejscowość miała rozwinąć się mocno od 1340 r. (data lokacji miasta na prawie magdeburskim) głównie dzięki wydobyciu naszego "białego złota". Niestety dziś nie mamy jeszcze konkretnych dowodów na istnienie soli pod Tuchowem. Jednakże sama kopalnia soli w Wieliczce mówi o tym, że jest to prawda. Obecnie zbieram informacje na ten temat i pojawia się wiele smaczków. Mimo to najbardziej zależałoby mi na tym aby u kogoś udało się odnaleźć jakieś narzędzia górnicze do wydobycia. Może kiedyś... Jeśli chodzi o samą rzeźbę, to przedstawia ona oczywiście gwarka, który stoi na bałwanie solnym. Rzeźbę wykonał Franciszek Piecha w 2013 r. Co ciekawe autor jest górnikiem węglowym z Dębieńska.


czwartek, 21 listopada 2019

Ojciec Melaniusz. Projekt "365 nocy".

Nr 235

Dziś o postaci niezwykle ważnej dla Tuchowa. Postaci, dzięki której powstała nagroda, która przyznawana jest co roku za zasługi dla mieszkańców oraz instytucji z terenu gminy Tuchów.

Ojciec Melaniusz był benedyktynem tynieckim. Urodził się w Tuchowie. Był synem Jana Małego (stąd łac. Melaniusz) oraz Zofii - miejscowych mieszczan. W 1616 r. uzyskał na Akademii Krakowskiej tytuł bakałarza filozofii i nauk wyzwolonych. Ufundował również stypendium na uczelni dla dwóch uczniów pochodzących z Tuchowa, które działało przez 151 lat (aż do likwidacji przez zaborcę w 1781 r.). Będąc proboszczem zależało mu bardzo na obrazie Matki Boskiej Słuchającej. Zapisał cuda i łaski, które uzyskiwali proszący o to pątnicy. Łącznie w pracy jego znalazło się 226 różnych intencji, które zostały wysłuchane, a w 1648 r. wydał książkę pt. "Wonność wdzięczna róży niebieskiej Panny Przenajświętszej w kościele tuchowskim". Zostały w niej spisane cuda i łaski, które zeznano przed księżmi komisarzami, wysłanymi przez biskupa Zadzika w celu zbadania prawdziwej cudowności obrazu. 

Rzeźba została wykonana przez Engelberta Weimanna z Kargowej k. Zielonej Góry podczas I Międzynarodowego Pleneru Rzeźbiarskiego w 2010 r. Obok stoją dwaj uczniowie, którym o. Melaniusz fundował stypendia.


środa, 20 listopada 2019

Dziwaczna rzeźba z Burzyna. Projekt "365 nocy".

Nr 324

Rzeźba stanęła przy filii Domu Kultury w Tuchowie 28 maja 2013 r. Przedstawia ona prawdopodobnie średniowiecznego chłopa. Nad jego głową znajduje się scena orki oraz 2 budynki - dom i spichlerz. Wykonana została podczas Międzynarodowego Pleneru Rzeźbiarskiego. Autorami są obywatele Białorusi - W. Daroćka oraz W. Czykwin.

wtorek, 19 listopada 2019

Elsowo i historia konia- "Projekt 365 nocy".

Nr 323

Tego miejsca nie mogło zabraknąć w ramach projektu. Chodzi oczywiście o kolonię Związku Elsów w Burzynie. Chyba wszyscy pamiętamy ze szkolnej ławki związki filaretów oraz tajne nauczanie w czasie II wojny światowej. Ja jednakże nie będę tutaj tworzył czegoś odtwórczego i wstawię link do postu o tym miejscu autorstwa Pani Joli Gierałt.
http://burzyn.blogspot.com/p/elsowo.html

Wspomnę jednakże o tym, czego w tekście nie zauważyłem. Przez miejsce to w 1944 r. przemaszerował Batalion "Barbara", którego dowódca - kpt Eugeniusz Borowski ps. "Leliwa" otrzymał prawdopodobnie od Haliny Teodorowiczównej lub prof Jana Sajdaka konia. Wspominał o tym ś.p. płk Jerzy Pertkiewicz, który pamiętał, iż od przemarszu przez wieś dowódca miał jechać już konno.

poniedziałek, 18 listopada 2019

Zygmunt z Bobowej herbu Gryf. Projekt "365 nocy".

Nr 322

Mega ważna postać dla historii Tuchowa! Ciekawe ile osób wie o jej istnieniu, a tak zapewne często pędzi aleją rzeźb po pizzę do "Czardasza" czy też na dobry film w kinie "Promień". Moi drodzy, czasami w naszym pośpiechu warto przystanąć, poczytać o miejscu, w którym się znajdujemy czy dokładnie przyglądnąć się naszemu otoczeniu. Do rzeczy...

Najpierw o samej rzeźbie, która wykonana została przez Edmunda Szpanowskiego z Sierpca w 2011 r. Postać miała niegdyś miecz i jedną z rąk, która przegrała straszliwą walkę z pobliską gałęzią... Zygmunt z Bobowej był wójtem Tuchowa w latach 1408 - 1450. Prowadził on okoliczne rycerstwo w ramach 46. chorągwi na bitwę pod Grunwaldem. Oddział bardzo dzielnie wsławił się w wojnie z krzyżakami. Pamiętajmy, że wojna trwała w latach 1409 - 1411. Nie była to jedynie jedna potyczka. Król Władysław Jagiełło był zapewne pod sporym wrażeniem Zygmunta z Bobowej, skoro później odwiedzał Tuchów aż 6-krotnie!

niedziela, 17 listopada 2019

Żółta łuna tuż po zachodzie słońca w Piotrkowicach. Projekt "365 nocy".

Nr 321

Tego wieczoru, jadąc do Tarnowa zauważyłem, że na horyzoncie rozgrywa się wspaniały spektakl. Nie mogłem go, więc przegapić i zatrzymałem się w jednym z ładniejszych okolicznych punktów widokowych. Chodzi oczywiście o "Oberży pod grzybem", gdzie poza repliką osławionego, największego grzyba świata, znajduje się taras, z którego można podziwiać takie widoki na południe. Tego wieczoru, słońce po zachodzie, wytworzyło taki piękny spektakl.

sobota, 16 listopada 2019

Kolejna z prelekcji z festiwalu - Albin Marciniak i rekordy. Projekt "365 nocy".

Nr 320
Kolejna noc i kolejne prelekcje z festiwalu podróżników w Tuchowie. Tego dnia postanowiłem sfotografować w akcji Albina Marciniaka - Prezesa Fundacji Klubu Podróżników "Śródziemie" z Krakowa, który to zaprezentował nam miejsca wyjątkowe, mało znane i rekordowe w skali Polski, Europy i świata. Albin jest również fotoreporterem www.onet.pl, taternikiem, twórcą akcji "Czyste góry czyste szlaki" czy organizatorem wielu przedsięwzięć turystycznych i imprez podróżniczych. 



piątek, 15 listopada 2019

Michał Szczęśniak i "Podróż intuicyjna". Projekt "365 nocy".

Nr 319

Dziś zdjęcie trochę wyjątkowe w związku z projektem. Foto zrobione nocą 15 listopada w czasie prelekcji Michała Szczęśniaka o "Podróży intuicyjnej" w czasie III Tuchowskiego Festiwalu Podróżników. Michał przejechał całą Amerykę Południową w 3 lata. Całkowicie intuicyjnie - bez mapy i planów. Przeżył niesamowite chwile i podzielił się nimi z nami. Ponadto jest on autorem pierwszej w Polsce książki z papieru konopnego!
Gdyby ktoś zarzucił mi, że to fotografia reportażowa, a nie nocna, to dodam, że foto wykonane w warunkach nocnych i na takowych ustawieniach aparatu w słabo oświetlonej sali kinowej.

O Michale i jego podróżach.

Strona na fejsie.


czwartek, 14 listopada 2019

Kolej i dworzec w Tuchowie. Projekt "365 nocy".

Nr 317

Budowa linii kolejowej Tarnów-Leluchów podyktowana była głównie względami gospodarczymi - transport materiałów, handel oraz strategiczno-wojskowymi. Prace nad budową zakończono w 1876 r. W tym samym roku zaczęły kursować pierwsze maszyny. Całkowita długość trasy wynosiła 145,7 km (wraz z odcinkiem z Leluchowa do Orlov). Ciekawostką jest fakt, że słynna kiełbasa tuchowska dzięki powstaniu kolei, zapachniała  bardzo wszystkim na dworze austriackim. Poza w/w frykasem trasą podróżowali oczywiście pasażerowie. Był to najszybszy w tamtych czasach środek transportu. Raz w tygodniu okoliczni rolnicy przywozili do miejscowości zwierzęta na sprzedaż które były wysyłane w głąb kraju wagonami towarowymi. Później jechały tędy np. słynne beczki z Żurowej, o których mówiło się, że jak grzmi, to w miejscowości beczki toczą. Wywożono wiele produktów, które trafiały także do innych krajów. Np. czarną jagodę, która docierała później do Anglii. Trasę, którą jeździli również pasażerowie polecał nawet dobrze znany nam Ignacy Jan Paderewski, który miał swój majątek w Kąśnej Dolnej. W wywiadzie dla „Boston Transcript” zwracał się do wszystkich Amerykanów „(…) jeśli znajdą się zagubieni w Tatrach. Do Ciężkowic było niedaleko, nie tylko z Tatr, ale i z Paryża: 33 godziny jazdy ekspresem, a potem dwie mile za zachód i przez górkę skręcić w lewo, a następnie przez most…”. Pod Ciężkowicami wysiadało się w Bogoniowicach. Dlaczego? Ponieważ obywatele Ciężkowic obawiali się m.in., że krowy przez pociągi nie będą dawały mleka.

Niedawno wyremontowany budynek stacji powstał najprawdopodobniej w czasie budowy samej trasy kolejowej. Stoi do dziś i zachwyca obecnym wyglądem. Ponoć w środku ma być miejsce zagospodarowane na kawiarenkę dla oczekujących podróżnych.




środa, 13 listopada 2019

Tarnowski św. Walenty i chyba zapomniany przez wszystkich patronat. Projekt "365 nocy".

Nr 317

Wracając wieczorową porą z Tarnowa, postanowiłem sfotografować pięknego, rzeźbionego św. Walentego.

Kapliczka powstała w 1798 r. Zaprojektował ją prawdopodobnie tarnowski geometra i inżynier obwodu - Franz von Grottger. Kapliczka posiada elementy stylu barokowego. Ciekawą informację na temat tego miejsca podaje ś.p. Antoni Sypek - tarnowski historyk. W 1794 r. do Tarnowa przybył, po upadku powstania kościuszkowskiego, gen. Antoni Mokronowski, który był żonaty z Marią Sanguszkową. Niestety para nie miała szczęścia. Ich dzieci umierały, a sam wojskowy cierpiał na podagrę i miał ataki epilepsji. Św. jest patronem ludzi bardzo ciężko chorujących, również umysłowo. Być może właśnie z tego powodu tego typu kapliczka znalazła się w Tarnowie.

Dlaczego wyróżniłem miejsce z tekstem o chorobach? Otóż wszyscy znamy św. Walentego jako patrona zakochanych, a zapewne mało kto wie, że ma on jeszcze tak ważną rolę w życiu chrześcijan. Dla mnie, więc jest on właśnie patronem ludzi cierpiących, a nie przepełnionym blichtrem, brokatem i komerchą jednego dnia w roku.

wtorek, 12 listopada 2019

Drugi pomnik ofiar II wojny światowej. Projekt "365 nocy".

Nr 316
W Tuchowie znajdują 2 tego typu pomniki. Jeden z nich prezentowałem już wcześniej. Drugi znajduje się przy moście im. Mariana Stylińskiego. Postawiony jest on ku czci osób bestialsko mordowanych przez Niemców w czasie II wojny światowej.


poniedziałek, 11 listopada 2019

Św. Ambroży - figura patrona pszczelarzy w Burzynie. Projekt "365 nocy".

Nr 315

Nie wiem kiedy i kto wykonał tą figurę (choć domyślam się, że był to jeden z plenerów malarskich w Tuchowie). Jednakże jest to z pewnością św. Ambroży - patron pszczelarzy. Właściwie nazywał się Amrosius Aurelius. Był arcybiskupem Mediolanu, ojcem i doktorem Kościoła. Zarządzał rzymskimi prowincjami - Ligurią i Emilią. Był prawnikiem i doradcą cesarskim. W momencie wyboru na biskupa rozdał ubogim cały swój majątek, a pochodził z rodziny arystokratycznej. Był teologiem kościoła, znał wiele dzieł starożytnej filozofii i zacięcie zwalczał pogaństwo. 

Skąd, więc ustanowiono św. Ambrożego na patrona pszczelarzy? Otóż wg. legendy, w czasie gdy był jeszcze małym dzieckiem, pszczoły miały wlatywać do jego ust i wylatywać, nie robiąc mu krzywdy. Jego ojciec miał to odczytać jako znak, że kiedyś będzie kimś wielkim.


niedziela, 10 listopada 2019

Nietypowa kapliczka w Ołpinach - św. Ojciec Pio. Projekt "365 nocy".

Nr 314
To mnie na prawdę zaskoczyło. Jadąc sobie przez Ołpiny zauważyłem ciekawą kapliczkę na kolumnie z pięknym, rzeźbionym kapitelem. Z początku pomyślałem - WOW! Pewnie jest bardzo stara. Jednakże po dokładnym przyjrzeniu się figurze okazało się, że jest dość nowa. Najbardziej zaskoczyła mnie postać samego świętego - Ojciec Pio! To pierwsza tego typu kapliczka, jaką przyszło mi oglądać. Jeżeli ktoś ma o niej więcej info, to proszę pisać w komentach.

sobota, 9 listopada 2019

Mega zabawny wyjazd w poszukiwaniu Nepomucenów. Projekt "365 nocy".

Nr 313

To był mega wyjazd z historykiem Mateuszem Reczkiem do gminy Zakliczyn. Odwiedziliśmy wspaniałe smaczki kapliczkowe i nie tylko. Było ogromnie dużo ciekawostek.

Na początku postanowiliśmy sfotografować piękną, klasycystyczną kapliczkę z Zakliczyna. Wewnątrz znajdowało się bardzo ciekawe i dość rzadkie w okolicy przedstawienie Chrystusa Ecce  Homo. Co ciekawe, postać nie miała obok siebie słupa, jak to często zdarza się w przypadku tego typu figurach.

W tym momencie zaczęliśmy mały rajd po okolicznych Nepomucenach. Jeden z nich znajduje się przy drodze na cmentarz parafialny. Kapliczka ma cechy neobarokowe. Wewnątrz znajduje się piękna figura św. Jana Nepomucena. Jej autor musiał na prawdę znać się na rzeczy. Święty przedstawiony jest w kontrapoście i adoruje krzyż, co niestety nie jest aż tak często widywane wśród kapliczek Nepomuków. Ma oczywiście typowe elementy stroju z biretem, komżą i sutanną.

Kolejna z kapliczek zakliczyńskich pochodzi z 1729 r. fundacji Jana Tarły - wojewody sandomierskiego. No i teraz czas na część humorystyczną. Po dokładnym przyjrzeniu się świętemu, zauważyliśmy, że w nietypowy sposób trzyma on w lewej ręce biret, a prawej mały krzyż. Uznaliśmy, że św. Jan Nepomucen poszedł zebrać składkę. :D A tak na serio, to zapewne ktoś błędnie zrobił remont figury. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego tak straszliwie często z figur Nepomuków znikają krzyże. Tutaj zapewne też takowy zniknął, bo Święty ewidentnie adorował krzyż i trzymał go w obu dłoniach.


Po drodze postanowiliśmy obejść kościół parafialny dookoła. Zaintrygowała mnie wtedy pewna niezwykła tablica. Po rozmowie z jednym z mieszkańców, okazało się, że była ona w miejscu wejścia do krypty, gdzie gołym okiem widać było przez okienko szczątki ludzkie. Jednakże wcześniejszy ksiądz proboszcz miał zrobić sobie samowolkę budowlaną i krypty zniszczył. Wielka szkoda...


Jadąc dalej, w Stróżach, sfotografowałem dwie kapliczki. Jedna z nich, to oczywiście kolejny św. Jan Nepomucen, który wg. legendy miał przypłynąć w czasie powodzi z nurtem Dunajca. Kamienna figura... Z nurtem Dunajca... :D


Kolejny odwiedzony przez nas miejscem była kapliczka Matki Boskiej. Na pierwszy rzut oka, zwyczajna, domkowa, jakich wiele na Pogórzach.


Sama już figura nas zaskoczyła. Wyglądała na bardzo starą - barokową i jakby przeniesioną z jakiegoś kościoła tudzież kaplicy.


Przyglądając się dokładniej zobaczyliśmy 2 ciekawe, ludowe figurki. Jedna to ponownie Chrystus Ecce Homo. Zaraz, zaraz... Zaczęliśmy z Mateuszem kombinować o co tutaj chodzi. Kolejny raz rzadkie przedstawienie na Pogórzach. Znów bez słupa. Po pewnym czasie zaczęliśmy się zastanawiać nad wpływem okolicznych sanktuariów. Mateusz dumał nad terenem, na który miało duży wpływ tuchowskie sanktuarium i zauważył słusznie, że w gminie Zakliczyn mało jest przedstawień Matki Boskiej "Słuchającej". Ja zastanawiałem się nad wpływem innego miejsca kultu. W końcu.. Tak! Eureka! Ciężkowice! Przecież w tej miejscowości znajduje się cudowny obraz Chrystusa Ecce Homo! W dodatku na obrazie tym nie ma Chrystusa przedstawionego przy słupie, jak najczęściej przedstawiano postać Jezusa po biczowaniu (np. Tuchów czy Rzepiennik Biskupi).

Zobaczcie sami, ewidentny wpływ ciężkowickiego obrazu.



 Po raz kolejny również, zauważyliśmy świętego Jana Nepomucena, który wprawił nas w taki dobry humor, że śmialiśmy się z tego, przez najbliższych kilka kilometrów drogi.

Ktoś w dobrej wierze przemalował zniszczoną figurkę Nepomucena w taki sposób, że wygląda obecnie jak raper w bluzie ze złotym łańcuchem. W dodatku ręka ustawiona była w sposób przypominający gesty muzyków (oczywiście był w niej niegdyś krzyż). :D Chciałoby się rzec: "YO! Sprawdź tą kapliczkę!". :D :D


Na koniec odwiedziliśmy jeszcze jedno miejsce w Rudzie Kameralnej, gdzie ponownie znajdował się Chrystus Ecce Homo. pogoda była jednakże fatalna - deszcz, wiatr i zimno. Poza tym musiałbym fotografować świętego zza dość brudnej szyby. Stwierdziłem, więc że sobie to odpuszczę. Po raz kolejny potwierdziły się nasze przypuszczenia, co do ewidentnego wpływu ciężkowickiego obrazu.

piątek, 8 listopada 2019

Płonący cmentarz nr 118 w Staszkówce. Projekt "365 nocy".

Nr 112

Cmentarz ten opisywałem wielokrotnie. Choćby tutaj: http://vanyaambar.blogspot.com/2019/07/poczatek-nocnej-fotografii-w-staszkowce.html.
Jednakże tego dnia po prostu musiałem się tam znaleźć. Widok ten był tak piękny, a zarazem wręcz siejący grozę. To chyba jedno z najciekawszych zdjęć jakie wykonałem kiedykolwiek.


czwartek, 7 listopada 2019

7 listopada - narodziny syna i most Stylińskiego. Projekt "365 nocy".

Nr 311

Ta data jest dla mnie ważniejsza od wszystkich innych w życiu. Tego dnia narodził się mój syn. Tylko czekać aż kiedyś młody będzie jeździł ze mną uczyć się fotografii i historii... Wracając szczęśliwy ze szpitala wstąpiłem sfotografować ważne dla Tuchowa miejsce - most. im. M. Stylińskiego.

Marian Styliński urodził się 31 lipca 1898 r. w Górze Ropczyckiej. Przed I wojną światową uczył się w Krajowej Szkole Kupieckiej w Tarnowie. Od 1919 r. należał do Związku Strzeleckiego, gdzie uzyskał stopień podoficera. W 1914 r. wstąpił do Legionów. Po odniesieniu i wyleczeniu ran ponownie wrócił do wojaczki. Walczył także na froncie włoskim. W 1918 r. służył w Polskiej Organizacji Wojskowej, w której to z 30 na 31 października 1918 r., jako jeden z pierwszych w Polsce wyzwalał ze swoim oddziałem lotnym Powiatową Komendę Wojskową w Tarnowie. Do Legionów wrócił 1 listopada. Walczył również w wojnie z bolszewikami. Zdemobilizowany został w 1921 r. W 1925 r. ożenił się z Jadwigą Chrząstowską z Burzyna, gdzie osiadł na stałe. W 1934 r. został wybrany burmistrzem Tuchowa i pełnił tą służbę aż do wybuchu wojny. Za jego kadencji w mieście powstały chodniki, budynek szkoły powszechnej czy dokumentacja elektryfikacji miejscowości. W czasie okupacji działał w konspiracji. Później ukrywał się, jednakże został aresztowany i osadzony w więzieniu w Tarnowie, skąd trafił do obozu zakłady KL Auschwitz, gdzie został zamordowany 18 czerwca 1942 r. CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI!

A teraz, co z tą historią ma wspólnego tuchowski most? Otóż powstał on oczywiście za kadencji Mariana Stylińskiego w 1935 r. Wcześniej w miejscowości istniał most wybudowany w XIX w., za którego przejechanie trzeba było zapłacić myto. Stąd przy kapliczce św. Jana Nepomucena po drugiej stronie Białej znajdowały się rogatki.

środa, 6 listopada 2019

Widok na Tatry z Jodłówki Tuchowskiej. Projekt "365 nocy".

Nr 310

W ramach projektu "365 nocy" nie mogło zabraknąć jednej z moich ulubionych miejscówek - Tatry nad Kołkówką z Jodłówki Tuchowskiej. Poza południem Polski roztacza się stąd jeden z niewielu widoków ukazujących Pasmo Brzanki w całości z tak bliska. Dokładne miejsce to zbiornik wyrównawczy na granicy miejscowości.

wtorek, 5 listopada 2019

Nepomuk z Czemnej. Projekt "365 nocy".

Nr 309

Wśród pogórzańskich Nepomuków z okolicy nie mogło zabraknąć tego z Czermnej. Figura jest typowo ludowa i pozbawiona istotnej dla świętego cechy - adoracji krzyża. Jednakże jest bardzo ładnie wykonana i polichromowana. Stoi w centrum miejscowości.



poniedziałek, 4 listopada 2019

To już niemal pewne. Niepiśmienny kamieniarz z Olszyn. Projekt "365 nocy".

Nr 308

Pamiętacie nagrobek niepiśmiennego kamieniarza z Olszyn? Szukałem gościa na innych nagrobkach i znalazłem! Wygląda na to, że to ta sama osoba. Znów przekręcone te same litery - "N" i "S". Jeszcze tylko poznać się z rodziną zmarłych i będzie pewien obraz zaistiałej sytuacji.



niedziela, 3 listopada 2019

Tuchowski pejzaż nocny. Projekt "365 nocy".

Nr 307

Pewnego wieczoru, stojąc sobie na parkingu w pod klasztorem w Tuchowie ukazał mi się piękny obrazek księżyca nad kościołem pw. św. Jakuba. Nie mogłem się powstrzymać. Wyciągnąłem, więc statyw i aparat aby uwiecznić tą poezję. Piękny wieczór...

sobota, 2 listopada 2019

Akcja "Znicz dla żołnierzy 2019". Projekt "365 nocy".

Nr 306

Dzień Zaduszny 2019 r. nie mógł zostać uświęcony przeze mnie inaczej. Z roku na rok akcja "Znicz dla żołnierzy" zwiększa się. W roku poprzednim w wyprawie uczestniczyły 4 osoby. W tym było już 5. Może w przyszłym dojdzie kolejnych kilka? Kto wie... Dziękuję panowie za poświęcenie. W szczególności w czasie podejścia na cmentarz w Ostruszy... ale o tym zachęcam przeczytać w poniższym tekście, a warto, by tym razem wybraliśmy się w większości na cmentarze zapomniane i zaniedbane.

Zaczęło się dziwacznie. Zbiórkę zorganizowaliśmy o godz. 18:30 pod Galerią Tuchowską. Nie mogliśmy się z początku odnaleźć i możliwe, że cała akcja zakończyłaby się szybciej niż rozpoczęła. Dopiero po kilku telefonach i ustaleniu miejsca spotkania na ul. Wałowej, postanowiliśmy wybrać się na cmentarz nr 164 w masywie Furmańca, a konkretnie na wzniesieniu Dział (343 m n.p.m.). Do niedawna miejsce to było w fatalnym stanie. Nagrobki chyliły się ku upadkowi (niektóre już upadły). Brakowało ogrodzenia w postaci drewnianego płotu. Krzyż będący pomnikiem centralnym był spróchniały i przewracał się. Brakowało także figur płaczących niewiast i Chrystusa. Sytuację uratowali niedawno Węgrzy, którzy własnym sumptem postanowili wyremontować to miejsce. Wybrano całą darń i wyremontowano krzyże nagrobne oraz betonowe murki. Obecnie trwają prace nad rekonstrukcją pomnika centralnego i płaczących niewiast. Węgrzy mają powrócić i wykonać kolejne prace. Nie mogę się doczekać. Pochowano tutaj 199  żołnierzy austro-węgierskich oraz 105 rosyjskich w 211 grobach pojedynczych oraz 27 zbiorowych. Nekropolia była największym dziełem projektanta Heinricha Scholza. Malowano ją na obrazach, robiono jej zdjęcia, a nawet napisano o niej wiersz:

"Na polu, kędy najkrwawszą
stoczono bitwę przed laty,
stoi cmentarz wojenny nr 164,
a na nim wyrosły z deszczów
i słońca, pachnące zioła i kwiaty.

Tam w tuchowskim lesie i obok
gdzie ongi najsrożej zwarły się
żołnierskie szranki,
dziś na roli i w lesie,
krwawią się wrzosy i kwitną polne rumianki.

Nikt już nie pamięta tych imion,
które tu leżą,
bo zmieszały się ich kości
z czarną, lesistą ziemią.

Zmieszały się z ziemią czarną,
a groby zakwitły kwiatami w lecie
i dziś zapachem wicher nosi
je po świecie.

Edward Słoński: Wybór wierszy."
A. Mężyk, "Tuchów i okolica w ogniu wojny światowej 1914-1915", Tuchów 2014



Kolejno wybraliśmy się na cmentarz nr 148 w Chojniku, na którym nic się nie zmienia, nic... Przykre. Opisywałem to w jednym z najpoczytniejszych postów na moim blogu, który dobił do ponad 2 tys. wyświetleń.



Nad tym cmentarzem należy przystanąć w zadumie. Jego projekt jest jednym z cudowniejszych jakie widziałem kiedykolwiek. Opisałem to dokładnie będąc tutaj w ramach projektu:
http://vanyaambar.blogspot.com/2019/10/smutek-wielki-smutek-sypiacy-sie.html



Ostatni odwiedzony przez nas cmentarz na stałe zapisze się w naszej pamięci. W miejsce to bardzo trudno dotrzeć w dzień, a co dopiero w nocy. W dodatku nikt z nas nie pamiętał, w którym dokładnie kierunku mamy podążać. Była to godz. ok. 22.30. Szliśmy przez knieje, do których przydałaby się porządna maczeta aż do momentu, gdy dotarliśmy do leśnej ścieżki. Usłyszeliśmy szczekanie psa z jednego z gospodarstw, a niżej, w lesie zauważyliśmy jakieś światełko. Schodząc w dół zauważyliśmy pewną postać. Był to właściciel jednego z okolicznych domów. Jakieś było jego zdziwienie, gdy dowiedział się gdzie zmierzamy. Powiedział, iż wyprowadzi nas na dróżkę, z której łatwo dojdziemy do celu. Po dłuższej rozmowie stwierdził, że jak mu rzucimy trochę grosza, to doprowadzi nas na miejsce. Po krótkich negocjacjach doszliśmy do porozumienia, a nasz przewodnik dotarł z nami w pobliże wzgórza z nekropolią. Z uśmiechem na twarzy weszliśmy na wyraźnie wystający ponad krajobraz cypel, gdzie naszym oczom ukazały się pozostałości steli nagrobnych i kamienny postument. Szalona noc i szaleni ludzie. Chyba do końca życia będziemy pamiętać tą przygodę, za którą dziękuję moim kompanom. Na koniec dodam, iż mieliśmy niezły ubaw z tego, jak nasz przewodnik opowiadał kiedyś będzie komuś, że w środku lasu o 22.30 spotkał 5 dorosłych facetów, którzy chcieli dotrzeć na rozwalony cmentarz wojskowy. Drugim tematem naszych rozważań było zapewne to, na co wyda otrzymaną zapłatę. Uznaliśmy, że zapewne będzie to miało procenty.

Co do cmentarza, pomimo zniszczeń, znany jest jego oryginalny projekt. Punktem centralnym jest obelisk z pierścieniem z krzyżem maltańskim i datami 1914 i 1915. Nekropolia posiadała ogrodzenie w postaci drewnianego płotu. Do pomnika centralnego prowadziła alejka. Rozchodziło się od niej 12 rzędów grobów. Na stelach nagrobnych widniały żeliwne krzyże łacińskie i lotaryńskie. Wzgórze było wcześniej niezalesione.


Ekipa...

fot. Waldemar Dusza

piątek, 1 listopada 2019

Cmentarz legionistów polskich w Łowczówku. Projekt "365 nocy".

Nr 305

Długo zastanawiałem się tego dnia w jakim miejscu wykonać zdjęcie. W końcu tyle w okolicy mamy wspaniałych miejsc... Jednakże jedno z nich jest wyjątkowe w skali całego kraju. Miejscowość, w której się ono znajduje widnieje nawet na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Miejsce symboliczne i pełne chwały. Chodzi oczywiście o Łowczówek.

Krótki opis bitwy pod Łowczówkiem zamieściłem w ramach projekt tutaj: http://vanyaambar.blogspot.com/search?q=%C5%82owcz%C3%B3w.

Jeśli chodzi o cmentarz, to miejsce na wybudowanie go zostało przekazane przez jednego z obywateli Tuchowa - Żyda Wekslera. Projektantami byli Siegfied Heller i Heinrich Scholz. Nekropolia ma kształt prostokąta o wymiarach 60X40. Ogrodzenie stanowi kamienny murek z gontowym daszkiem. Na teren cmentarza wchodzi się przez żeliwną bramkę. Za nią znajduje się chodnik z kamienia, prowadzący do elementu centralnego - kaplicy o cechach klasycystycznych. Wzdłuż ścieżki znajdują się mogiły osłonięte betonowymi murkami. Na stelach nagrobnych widnieją żeliwne krzyże z tabliczkami imiennymi. Wewnątrz kaplicy znajduje się ołtarz z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. Za kaplicą kolejne mogiły, ustawione półkoliście. Wysokie krzyże łacińskie zaprojektowane zostały przez Jana Szczepkowskiego. Krzyże ażurowe i małe, zaprojektowane zostały przez Gustava Ludwiga. Ciekawostką jest fakt, iż na cmentarzu pochowany został gen. Gustaw Łowczowski (celowo nie piszę "herbu Gryf" - pochodzenie szlacheckie jest tutaj dyskusyjne). Jak to się stało? No cóż... Więź pomiędzy żołnierzami walczącymi na frontach I wojny światowej była bardzo silna. Przykłady można mnożyć. W czasie II wojny światowej, po akcji w Pławnej, 2 partyzanci przeżyli tylko dzięki temu, że właściciel gospodarstwa walczył w tych samych oddziałach, co przybyli na miejsce Niemcy. Wracając do cmentarza, pochowano na nim 483 żołnierzy z grudnia 1914 r. oraz maja 1915 r. Spoczywają oni w 20 grobach zbiorowych i 275 pojedynczych. W tym 80 Polaków.