Dla zainteresowanych oprowadzaniem.

Osoby zainteresowane zwiedzaniem Pogórzy (i nie tylko) serdecznie zachęcam do kontaktu ze mną.
Nr. tel.: 512485435
E-mail: jakub.marek.nowak10@gmail.com

poniedziałek, 30 listopada 2020

Tyyyyle śniegu napadało.

 Chyba nikt tego nie spodziewał się tak wcześnie, a tu już pod koniec listopada mamy piękną zimę. Ciekawe jak długo. Cieszmy się jednak tą piękną chwilą na zdjęcia.















czwartek, 26 listopada 2020

Znowu się nie wybrała za morze...

 Znana nam dobrze z wiersza Jana Brzechwy sójka zwyczajna, to gatunek ptaka, który zasiedla cały nasz kraj i prawie całą Europę. Zazwyczaj mieszka w lasach do wysokości 1400 m n.p.m. Często można ją widywać w domowych ogrodach. Nie do końca jednakże jest prawdą, iż ptaki te nie migrują. Jeżeli warunki zmuszają, to sójki przemieszczają się w lepsze miejsca. Niekiedy również przelatując przez nasz kraj w liczących setki osobników stadach. Sójki żywią się głównie żołędziami i można je uznać za naturalnych leśniczych, ponieważ przyczyniają się do rozsiewania dębu. Przechowują często na zimę pokarm w ziemi czy ściółce. W lecie spożywają owady czy larwy oraz ślimaki i poczwarki. Ptak w Polsce objęty jest ścisłą ochroną gatunkową.



środa, 25 listopada 2020

No siema Wał, dawno się nie widzieliśmy + Turza i Rzepiennik.

 Dziś rano było bardzo mroźnie, a widoki całkiem przyjemne. Może nie aż tak, jak w marcu czy kwietniu. Jednakże Wał pokazał się jak zawsze z najlepszej strony. To zdecydowanie moja ulubiona miejscówka.


Wieczorem pojechałem "Highway to hell" 😈...

...i próbowałem ponownie uporać się z mega wietrznym widokiem na Turzę. Za niedługo rozpracuję takie mocowanie aparatu, że nie ma przebacz.




wtorek, 24 listopada 2020

poniedziałek, 23 listopada 2020

Takieee tam. Z Tuchowa i Lichwina.

Wczoraj nie mogłem znaleźć się ani na wschodzie, ani na zachodzie, więc mam z godz. 10.00. Coś tam jeszcze było widać. :) Najpierw Furmaniec, potem Lichwin-Łazy.




 

niedziela, 22 listopada 2020

sobota, 21 listopada 2020

piątek, 20 listopada 2020

18 listopad 2020 - magia w Jodłówce Tuchowskiej.

Początkowo wyjechałem pod wieżę widokową na Brzance. Z samego rana było dość niemrawo. Gdzieś coś tam majaczyło na horyzoncie, a Tatry były głównie we mgle.





Postanowiłem, więc zjechać w niższe partie gór i sfotografować Pasmo Brzanki, które pomimo listopadowej pory, wciąż imponuje kolorami.





Jednakże najlepsze dopiero miało nadejść. Tatry zrobiły się nieco ciemniejsze, więc postanowiłem pojechać na wzgórze będące na granicy Jodłówki Tuchowskiej i Kołkówki. A tam? Sami zobaczcie. :)


Na koniec zerknąłem jeszcze bardziej na południowy wschód w kierunku Turzy. No i te kolorki...


Myślicie, że to koniec tego dnia? Oj nieee. Wieczorem czekał na mnie piękny zachód słońca. Burzyn już prezentowałem we wcześniejszym poście. Wracając do domu zatrzymałem się jeszcze aby sfotografować kościół pw. św. Jakuba.


To nie wszystko! Najlepsze miało nadejść następnego dnia. Z resztą... Zobaczycie jutro. :)

czwartek, 19 listopada 2020

Przedsmak zdjęć z ostatnich dwóch dni.

 Dziś w nocy dodaję fotkę z Burzyna z18.11.2020 r. Uwaga! To dopiero przedsmak tego, co udało się przez te 2 dni sfotografować, a to co działo się i rano i wieczorem i nawet w samym środku dnia... szok!



wtorek, 17 listopada 2020

Donnarumma w meczu z Polakami.

 "Gruby na bramkę!" Tak brzmiały cytaty z dzieciństwa. Oczywiście nie chciałbym kogokolwiek tutaj urazić ale dzieciaki lat 90-tych i początku XXI w. dobrze wiedzą jak to było. Podobnie jak tenże myszołów zwyczajny wyglądał ostatnio niczym Donnarumma na bramce w meczu z Polakami. :D


Wróćmy do tematu. Dziś rano, jadąc do pracy, zauważyłem tegoż jegomościa na poprzeczce jednej z bramek i raczej nie oglądał się za piłką, a zapewne jakimś nornikiem (stanowią nawet 70% pożywienia ptaka). W naszych okolicach tenże ptak drapieżny jest dość często spotykany, a okolice Pasma Brzanki są dla niego świetnym miejscem na łowy. Zazwyczaj możemy go obserwować spokojnym porankiem, gdy penetruje okoliczne łąki. Gatunek ten pochodzi z rodziny jastrzębiowatych. Zamieszkuje cały nasz kraj. Najczęściej spotyka się ptaki o ubarwieniu brązowym, choć niektóre bywają beżowe lub ciemnobrązowe. Co ciekawe ptak ten w czasie polowania potrafi doparzyć swoją zdobycz z wysokości kilkunastu metrów, a w momencie ataku pikuje na nią ostro w dół. Warto także dodać, że w naszym kraju ptak objęty jest ochroną gatunkową ścisłą.



poniedziałek, 16 listopada 2020

A gdy zapada zmrok...

 "Błękitna godzina", to w fotografii określenie, który dotyczy jednej z najkorzystniejszych pór dnia do fotografii. Powoli zapadający zmrok pozwala na wydobycie w czasie fotografowania najlepszych kolorów. Tak też dziś było na ul. Wałowej, gdzie od dawna chciałem wykonać zdjęcie z mało znanym chyba jeszcze widokiem na tuchowski klasztor.



niedziela, 15 listopada 2020

sobota, 14 listopada 2020

Ostatki jesieni w Tuchowie.

 Dziś bardziej artystycznie. Ostatki jesieni w Tuchowie. W dalszym ciągu testuję sprzęt i czekam na trochę lepsze światło niż ta obecna szarość. Coś jednakże udało się wyłuskać.

Na początek św. Florian fundacji Floriana Amanda Janowskiego, wykonany przez ród Osików z Jodłówki Tuchowskiej. Już nieraz wspominałem o tym miejscu.


Apteka "Pod Białym Orłem" Foltyńskich. Działa już ponad 100 lat. Założyciel - Antoni był jednym z inicjatorów tuchowskiego "Sokoła" i pierwszym prezesem tutejszej straży pożarnej. Syn - Władysław - również był prezesem straży, a także burmistrzem Tuchowa.


O tym budynku za dużo nie muszę wspominać. Są przewodniki, jest muzeum. Po prostu zachęcam do odwiedzin tuchowskiego sanktuarium.



środa, 11 listopada 2020

Mój 11 listopad - lokalni bohaterowie.

Niektórzy znają tegoż anioła, inni nie. Jeśli ktoś nie zna, to spieszę z informacją. Znajduje się on przy nagrobkach rodziny Baumrucków oraz Jana Wirtla. Lecimy z tematem.

Jan Wirtel urodził się w Kowalowej 10 września 1875 r. Był synem Adama i Wiktorii Janas oraz bratem Franciszka i Władysława (ur. 1879 r.), który zginął w I wojny światowej. Uczęszczał do szkoły powszechnej w Kowalowej (4 klasy), a następnie do Seminarium Nauczycielskiego w Tarnowie (1883-1898). Kolejno pracował w szkołach w: Królowej Polskiej, Jastrzębi, Ptaszkowej i Ryglicach od 30 września 1901 r., gdzie został kierownikiem. Już za czasów szkolnych odznaczał się wielkim talentem organizatorskim. W 1902 r. Krakowskie Towarzystwo Szkoły Ludowej przekazało dla Ryglic 200 książek. W 1905 r., dzięki staraniom kierownika szkoły powstało również Kółko Czytelnicze, które dysponowało już 500 różnymi pozycjami. Powstało również Towarzystwo Szkoły Ludowej, w ramach którego działało Amatorskie Koło Teatralne. Za dochody z przedstawień zakupywano kolejne książki. W 1907 r. powstała linia telefoniczno-telegraficzna, która łączyła Ryglice z Tuchowem. Grupą obywateli starających się o powstanie tej inwestycji kierował w/w społecznik. W 1908 r., Jan Wirtel, wraz z naczelnikiem poczty - Romualdem Weichertem postanowili otworzyć Kasę Stefczyka. W 1912 r. kierownik szkoły został przewodniczącym Komitetu Budowy Domu Ludowego. W tym samym roku, za sprawą Jana Wirtla, powstał murowany budynek szkoły. Od 1917 r. (przez 3 lata) społecznik został dyrektorem założonej przez ks. prob. Jakuba Wyrwę Składnicy Kółka Rolniczego. Działał również w Kole Parafialnym BBWR. O znaczącej roli Wirtla w Ryglicach w uświadamianiu Polaków nt. drogi do odzyskania niepodległości świadczy wydarzenie z 4 sierpnia 1918 r. Wtedy to kierownik szkoły, wraz z poczmistrzem R. Reicheltem zorganizowali międzygminny wiec, na którego zaproszono samego Wincentego Witosa. Przewodniczył mu wiceburmistrz-Franciszek Baumruck. Zebrani uchwalili przez aklamację proniepodległościową rezolucję i przyjęli w pełni reformę rolną, proponowaną przez PSL „Piast”. 31 października 1918 r. ziemia tarnowska była wolna od panowania austriackiego. Wyrazy wielkiej radości dawali okoliczni mieszkańcy, a w tym np. chłopski poeta Józef Nocek (jesienią 1918 r. mieszkał on w Jodłowej, później w Ryglicach). Napisał on wiersz pt. „Dzwoń Zygmuncie” na cześć odzyskania niepodległości, którego ostatnie zwrotki brzmią:

„Po tej niwie dzwoń wesoło,
Gdzie pracuje ten lud rolny,
Niech obciera z potu czoło,
Bo wieśniaczy lud jest wolny.

Zanieś braciom na obczyźnie,
Tej radości wieści miłe,
Wolną mamy już Ojczyznę,
Swoje prawo, swoją siłę.

Dzwoń Zygmuncie Zmartwychwstanie,
A głos niechaj w serce wnika,
Zwada nasza niech ustanie,
Bo jest Polska – Republika”.

W tym samym jeszcze roku Wirtel wystarał się o odtworzenie OSP w Ryglicach. W 1922 r. uczestniczył, jako ojciec chrzestny, w poświęceniu dzwonów kościelnych. W 1933 r. postawił wniosek aby zwrócić się do Tymczasowego Zarządu Powiatowego w Tarnowie ws. Budowy nowej drogi na Żurową w celu usprawnienia komunikacji z Tarnowa do Jasła (świadczy o tym napis na przyczółku od strony południowej mostu). W 1935 r. przeszedł na emeryturę. Jednakże został wybrany na wójta gminy (Ryglice, Kowalowa, Joniny, Zalasowa, Szynwałd, Bistuszowa i Uniszowa. Sprawował funkcję do 1944 r. Budynek remizy miał powstać w miejscu tzw. „targowicy”. Utworzono nawet fundamenty i zebrano materiały. Jednakże wszystko wstrzymał wybuch II wojny światowej. W czasie jej trwania Niemcy mianowali go wójtem komisarycznym. Musiał przez to wydawać kontygenty. Znał język niemiecki. Dzięki temu on i ks. Prob. Jakub Wyrwa uratowali w miejscowości wiele budynków. Po II wojnie światowej, z upoważnienia Urzędu Ziemskiego prowadził parcelacji ziem dworskich. W 1948 r. był także przewodniczącym elektryfikacji miejscowości. Dzięki niemu powstał most na rzece w stronę Galii Górnej. Jan Wirtel był dwukrotnie żonaty. Najpierw z Amelią Baumruck. Nie mieli oni dzieci. Amelia zmarła 12 listopada 1949 r. w Ryglicach. Ich wychowanka  - Alfreda Stanisława Baumruck (ur. 3 października 1898 r.) zmarła 31 marca 1916 r. na czerwonkę. Jan Wirtel wyszedł później za Franciszkę Bąk (ur. w Olszynach 17 maja 1901 r.), która wyszła po śmierci ryglickiego działacza 29 września 1960 r., za Wojciecha Pochronia. Zmarła 16 maja 1989 r. Na pamiątkę Jana Wirtla dziś w Ryglicach istnieje jedna z ulic jego imienia. Zachował się także na obecnej ul. Tuchowskiej jego dom, nazywany dziś „Wirtlówką”.


 

niedziela, 8 listopada 2020

Testujemy teleobiektyw!!

 Tak jest! W końcu nowy sprzęt.

Jak na razie dopiero się do tego sprzętu przyzwyczajam ale zobaczymy jak to wyjdzie. Wkrótce będą nowe foty.

Na początek piękny pałac w Karwodrzy. W 1854 r. majątek w Karwodrzy został sprzedany przez rodzinę Niemyskich. Nabyli go pochodzący z Węgier Karol i Petronella Berké. W 1891 r. majątek odziedziczył syn Karol Jan. Ukończył on wiedeńską szkołę rolniczą, więc w Karwodrzy starał się aby wprowadzać nowoczesne rozwiązania w uprawie roli. Założył również stadninę koni, winnicę, sad morelowy, hodowlę jedwabników. Zbudował młyn, tartak, wodociąg oraz cegielnię, przy której powstały budynki gospodarcze i dwór (1885 r.), a także kaplica. Starał się działać społecznie. Był zastępcą prezesa Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Tuchowie. Od 1892 r. majątkiem zajmował się syn Karola - Eustachy Zbigniew Berké. W 1946 r. dwór przejął Skarb Państwa. Grunty uległy parcelacji, a w dworze urządzono biura kółka rolniczego. Później mieściła się tu szkoła. W latach 70. XX w. budynek przejął wydział zdrowia UW w Tarnowie. Powstał Państwowy Dom Pomocy Społecznej, który funkcjonuje do dziś.


O tym kościele pisałem miliard razy. :D Raz nawet bardzo dokładnie. W formie mini przewodnika. Zapraszam do sprawdzenia na blogu. Poniżej jest możliwość wyszukiwania - kościół pw. św. Katarzyny w Ryglicach. Sfotografowałem go o różnych porach dnia. :)




Dziś wieczorem nie zdążyłem na zachód słońca z Tatrami z Furmańca, więc na razie wieczorny klasztor z tegoż miejsca.


Na koniec widok na rynek w Ryglicach z figurą św. Floriana z 1830 r.