Dla zainteresowanych oprowadzaniem.

Osoby zainteresowane zwiedzaniem Pogórzy (i nie tylko) serdecznie zachęcam do kontaktu ze mną.
Nr. tel.: 512485435
E-mail: jakub.marek.nowak10@gmail.com

wtorek, 31 grudnia 2019

OSTATNIE ZDJĘCIE! SYLWESTER W TUCHOWIE. PROJEKT "365 nocy".

NR. 365!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

UDAŁO SIĘ!!!! Po wielu trudach i znojach wykonałem 365 zdjęć w każdym dniu 2019 r.!!!

Setki przejechanych kilometrów, łącznie ok. 400 miejsc (z czego większość na Pogórzach Karpackich), tysiące godzin zdjęć (nierzadko w deszczu, mgle, śniegu, błocie, itd.), kilkanaście osób, które pomogły w realizacji. Szczególnie chcę tutaj podziękować: Mateuszowi Reczkowi, Mateuszowi Łątce, Jarkowi Jopowi, Jakubowi Rutanie, Romkowi Osice, Piotrowi Witalisowi, Waldemarowi Duszy, Sebastian Czapliński. Osoby te uczestniczyły wraz ze mną w wyjazdach w celu robienia zdjęć. Szczególnie dziękuję mojej rodzinie, ze szczególnym uwzględnieniem żony i syna, że cierpliwie znosili moją fanaberię. Także wszystkim osobom, które służyły radą, co do lokalizacji niektórych miejsc i informacji o nich. No i oczywiście Wam wszystkim - czytelnikom mojego bloga, którzy z wielkim zainteresowaniem kibicowali mi w tym wyzwaniu i cierpliwie oczekiwali na jego efekty.

Było to karkołomne zadanie i nie wiem czy kiedykolwiek w życiu wykonam równie porywający projekt. Dodam jeszcze, że chyba nikt, DOSŁOWNIE NIKT, nie wpadł jeszcze aby zrobić zdjęcie nocne w każdy dzień w roku. Jeśli się mylę, to mnie poprawcie. A teraz ostatnie zdjęcie 2019 r. - sylwester w Tuchowie z widocznym fajerwerkiem nad kościołem pw. św. Jakuba, ok. 23:30.

poniedziałek, 30 grudnia 2019

Kamieniołom w Jodłówce Tuchowskiej. Projekt "365 nocy".

Nr 364

O kamieniarzach z Jodłówki Tuchowskiej wspominałem wielokrotnie. W moich postach pojawiały się także informacje o 4 kamieniołomach z miejscowości. Jeden z nich znajduje się w samym jej centrum, przy budynku "Jodełka". Uwierzcie mi, dość trudno było się wgramolić na jego szczyt... Jednakże aby nie być gołosłownym, postanowiłem dla Was sfotografować jedno z miejsc, z którego kamieniarze pobierali surowiec. Może i trochę słabo to widać ale na skarpie widać pozostałości odłupywanych skał.


Jedna z zachowanych skał piaskowca.


niedziela, 29 grudnia 2019

Kapliczka z aniołem w Tuchowie. Projekt "365 nocy".

Nr 363
Wykonano ją w 2010 r., gdy obchodzono 670-lecie miejscowości (stąd też data 1340). Wygląd kapliczki wiąże się zapewne z tym, że przez całą swoją historię Tuchów związany jest z chrześcijaństwem. Rzeźbę wykonali Wołodimir Czykwin i Wiaczesław Doroćko z Białorusi podczas I Międzynarodowego Pleneru Rzeźbiarskiego.

sobota, 28 grudnia 2019

Wieża widokowa na Ratówkach pod Brzanką. Projekt "365 nocy".

Nr 362

Grudniowe i nareszcie zimowe foto. Tego dnia odwiedziłem wieżę widokową w Jodłówce Tuchowskiej. Z czystym sumieniem, od tego roku, mogę ją polecić każdemu. Po pierwsze, jeżeli chcesz dowiedzieć się czy warto w ten dzień jechać pooglądać widoki, to jest okazja, dzięki kamerce, do której link podaję poniżej. Po drugie, w końcu wycięto czubki dwóch feralnych drzew i kilka innych, które zasłaniały widok na Jodłówkę Tuchowską i Tatry. Niedawno przy wieży powstała również wiata turystyczna, parking, toaleta, miejsce na grilla i oświetlenie.



piątek, 27 grudnia 2019

O księdzu, dzięki któremu Redemptoryści przybyli do Tuchowa. Projekt "365 nocy".

Nr 361

Tego dnia trochę błąkałem się po okolicy w poszukiwaniu ciekawego tematu i podkusiło mnie żeby podjechać pod kościół w Piotrkowicach. Była to mega decyzja, ponieważ poznałem kolejne ciekawe historie. Na początek moją uwagę przykuły 2 nagrobki. Oba dotyczą proboszczów parafii. O ks. Michale Gruszkowskim wiem niewiele. Jednakże sporo znalazłem nt. ks. Józefa Dutki, dzięki któremu powstała świątynia, znajdująca się w tym miejscu do dziś. Ufundowali ją: Konstancja z Zamojskich Sanguszkowa, Stefania Jabłonowskia oraz Karola i Maria Berke. Świątynia powstała w stylu neogotyckim za sprawą słynnego architekta - Jana Sasa Zubrzyckiego. Tak też zaprojektował kościół w Piotrkowicach, który powstał w latach 1905-1907. Wróćmy jednakże do postaci ks. Józefa Dutki. Urodził się w roku 1852. Duchownym był przez 41 lat swojego życia, od 1887 do 1919 r., proboszczem parafii w Piotrkowicach. Bardzo dbał o swoją "Małą Ojczyznę". Dzięki niemu założono w miejscowości Kasę Raiffeisena i kółko rolnicze. Wystarał się także o budowę kościoła. W dużej mierze, dzięki jego staraniom, otworzono przystanek kolei w Łowczowie i wybudowano most na Białej. Niewiele osób wie jednak, że to głównie dzięki w/w duchownemu redemptoryści przybyli do Tuchowa, gdzie urzędują do dziś. Ksiądz był z wizytą w ich klasztorze w miejscowości Mościska. Zaprosił ich wtedy na misje, które były pierwszymi w diecezji tarnowskiej. Po ich zakończeniu ksiądz Dutka zawiózł zakonników do sanktuarium w Tuchowie aby pokazać im cudowny obraz Matki Boskiej Tuchowskiej. Nikt jednakże nie spodziewał się tego, co miało dopiero nastąpić. Po I wojnie światowej dochodziło do wielu napadów, rozbojów i zabójstw. 23 września 1919 r., pomiędzy godziną 20:00, a 21:00, do plebanii w Piotrkowicach wpadło dwóch zamaskowanych w szmaty z otworami na oczy bandytów. Przechodząc przez kuchnię, jeden z nich ranił siostrę księdza, która wtedy była już w podeszłym wieku. Ksiądz Dutka spożywał w tym czasie kolację. W momencie, gdy usłyszał hałasy, stanął w progu swojego pokoju. Jeden z bandytów strzelił do księdza z brauninga, a drugi zranił duchownego tym samym narzędziem, co jego siostrę. Kula weszła pod ramieniem z jednej strony, przeszyła kość pacierzową, a następnie wyleciała z drugiej. Nastąpił paraliż nóg duchownego. O. Franciszek Marcinek - rektor w tuchowskim klasztorze, wspominał, iż feralnej nocy (ok. 22:00) doszły go wieści o napaści na księdza Dutkę. Obudzono, więc braci i nakazano być w gotowości w razie jakiegoś napadu. Proboszcz parafii w Piotrkowicach poprosił o posługę księdza. Wysłano po niego furmankę, która pojechała również po lekarza. Warto odnotować fakt, że z początku lekarz nie chciał jechać z pomocą poszkodowanemu ze strachu o własne zdrowie. Dowiedziawszy się jednak, że to ksiądz proboszcz, szybko zmienił zdanie, ponieważ znał go osobiście. Furmanka zawitała, więc pod klasztor i zabrała ze sobą o. Marcinka. Rektor nakazał także woźnicy zgasić latarnię w obawie przed napadami. Na plebanię przybyli o północy. W czasie wizyty ksiądz kanonik był przytomny. Po spowiedzi poprosił jeszcze o dyspozycje dla jego następcy (chodziło o ślub). Następnie lekarz przy pomocy o. Marcinka zbadał rannego. Było to dość trudne zadanie, ponieważ świece dawały słabe światło. Lekarz zbadał chorego raz jeszcze z rana. Następnie o. Marcinek przyniósł z kościoła Najświętszy Sakrament. Ksiądz kanonik przyjął Wiatyk, ostatnie namaszczenie i odpust w godzinę śmierci. Tymczasem wokół zgromadziła się grupa ludzi z miejscowości. Bandyci bowiem wdarli się do kancelarii księdza, gdzie spał siostrzeniec rannego. Młodzian zauważywszy to, pobiegł pod kościół i zaczął dzwonić. Bandyci ulotnili się. Przed przyjęciem komunii ksiądz Dutka powiedział do zgromadzonych: „Wszystkim wszystko daruję, nie mam do nikogo żalu”. Ludzie płakali. Po niedługim czasie ksiądz stracił przytomność i zmarł. Sprawców nigdy nie odnaleziono, choć krążyły opowieści, że zostali oni wynajęci przez jednego z mieszkańców Piotrkowic.


W pobliżu kościoła zauważyłem także ciekawe tablice, wspominające o najważniejszych wydarzeniach z życia parafii. 


czwartek, 26 grudnia 2019

Tablica upamiętniająca Jana Pawła II w tuchowskim klasztorze. Projekt "365 nocy"

Nr 360

Powstała w 2008 r. w 30 rocznicę wyboru papieża Polaka na Stolicę Piotrową. Autorem tablicy był Karol Badyna - rzeźbiarz z Krakowa. Z informacji jakie w tym miejscu są zawarte, dowiedzieć się możemy, że Karol Wojtyła wielokrotnie sprawował w tuchowskim sanktuarium posługę duszpasterską, jako Arcybiskup Metropolita Krakowski.

środa, 25 grudnia 2019

Wyjątkowy obraz z Gromnika. Projekt "365 nocy".

Nr 359

O szopce już było. Jednakże w Boże Narodzenie musiałem sfotografować wyjątkowy obraz. Powstał on w Gromniku. Stworzyły go dzieci uczęszczające na zajęcia plastyczne w GOKu, , młodzież, rodziców oraz malarzy amatorów z miejscowości. Całość powstała z podobrazi o wymiarach 1,5 X 1,5 m. Całość ma 6 X 4,5 m.

wtorek, 24 grudnia 2019

Tradycja stawiania szopek. Projekt "365 nocy".

Nr 358

W czasie trwania projektu nie mogło zabraknąć oczywiście szopki w Wigilię. Takową sfotografowałem pod tuchowskim sanktuarium. Skąd jednakże bierze się ta tradycja? Otóż tradycja ta wywodzi się od obnośnych teatrzyków kukiełkowych oraz jasełek, które praktykowano już w średniowieczu. Najwyraźniejszą formą przedstawienia jest tzw. "żywa szopka", gdzie postacie i zwierzęta często bywają żywe. Tradycję tą zapoczątkował św. Franciszek z Asyżu w 1223 r. w Geccio. To właśnie zakon Franciszkanów rozpowszechnił szopkę w Polsce. Jako, że była to noc, nie miałem okazji zaprezentować pięknej ruchomej szopki, która znajdowała się... pod moimi stopami. Otóż aby zobaczyć (oczywiście w dzień) ogromną tuchowską szopkę, należy poprosić o zwiedzanie w furcie klasztornej. Następnie schodzi się do podziemi dziedzińca pod ołtarzem ze zdjęcia.


poniedziałek, 23 grudnia 2019

Pomnik przyrody - lipa drobnolistna w Ryglicach. Projekt "365 nocy".

Nr 357

Lipa znajduje się w parku dworskim. Co ciekawe, w parku znajduje się kilka drzew, które można uznać za pomniki przyrody, ponieważ spełniają odpowiednie kryteria. Jednakże obecnie jedynym oficjalnie wpisanym jest właśnie roślina ze zdjęcia. Ma ona 467 cm obwodu. Preparaty z kwiatu lipy pomagają przy przeziębieniach. Drzewo jest bardzo lubiane przez pszczoły, dzięki którym możemy spożywać miód lipowy. Co ciekawe, drzewa te przez pogan uznawane były za święte. W gajach lipowych często stawiano gontyny (miejsca modlitw). Tradycję przejęli chrześcijanie. Stąd też wiele lip sadzono w otoczeniu kapliczek.

niedziela, 22 grudnia 2019

Mój szlak pielgrzymi po Jodłówce Tuchowskiej i Tuchowie. Projekt "365 nocy".

Nr 356

Na początek mapa, poniżej opis szlaku.

Wspominałem już o tym, iż w 1904 r. bp Wałęga koronował Matkę Boską Tuchowską. Po Tuchowie możemy sobie zrobić mały moim własnym szlakiem pielgrzymim, który uzmysłowi nam fakty z życia biskupa od jego najmłodszych lat. Spacer zacząć należałoby od Jodłówki Tuchowskiej (nie wiem czy biskup spacerował akurat tędy, gdy z Moszczenicy pielgrzymował wraz ze swoją matką do sanktuarium. Jednakże wiem, iż drogą tą z pewnością szli pielgrzymi, o czym świadczą kapliczki i krzyż fundacji Pana Klemensa Dudka. Pierwsza w dolnej części Jodłówki Tuchowskiej, z ludową figurą Matki Boskiej. Następnie, idąc szlakiem niebieskim PTTK, dotrzemy do kapliczki domkowej na posesji rodziny Pana Dudka. W niej to znajduje się ołtarz z obrazem Matki Boskiej Tuchowskiej. Idąc dalej szlakiem, dotrzemy pod betonowy krzyż. Również fundacji Pana Dudka. Dochodząc na przełęcze pod szczytami Brzanki, zobaczyć możemy pierwszą na naszej drodze tzw. "klękaną górkę", czyli miejsce, w którym pielgrzymi przyklękali widząc już tuchowski klasztor. Stąd też Pan Klemens Dudek postanowił stworzyć na drzewie kapliczkę typu szafkowego z obrazem Matki Boskiej Tuchowskiej. Następnie polecam spacer niebieskim szlakiem przez Burzyn w stronę Tuchowa. Po przejściu torów kolejowych naszym oczom ukaże się kolejna "klękana górka", gdzie na skarpie po lewej stronie znajduje się kolejna kapliczka postawiona z tej okazji. Idąc dalej przez wiadukt, po lewej stronie, znajduje się na starym cmentarzu kolejna figura Matki Boskiej, która została niedawno wyremontowana dzięki działalności Towarzystwa Przyjaciół Tuchowa. Następnie, za wiaduktem, skręcamy w prawo na ulicę Kolejową, która za dworcem PKP skręca w lewo w ulicę Reymonta. Idąc tą drogą i mijając szkoły, po prawej stronie przy boisku, zobaczymy kapliczkę Matki Boskiej fundacji Rozwadowskich. Stamtąd kierujemy się w prawo na ul. Florkowskiego, a następnie ponownie w prawo na ul. Zieloną. Stąd dotrzemy do ul. Daszyńskiego. Kierujemy się w stronę mostu im. M. Stylińskiego spod, którego skręcamy w prawo. Naszym oczom ukaże się wielka łąka. Nazywana jest przez mieszkańców Placem Koronacyjnym. W jej środkowej części widnieje krzyż ze zdjęcia poniżej, a przy nim kamień z tablicą informacyjną, która wspomina nam miejsce koronacji Matki Boskiej Tuchowskiej.

 

Stąd wracamy w stronę mostu i idziemy dalej, w kierunku klasztoru. Po drodze, na skrzyżowaniu w stronę sanktuarium, znajduje się transpozycja obrazu Matki Boskiej Tuchowskiej, a więc przedstawienie figuralne Madonny. Dalej idziemy w stronę bazyliki. Nad głównym wejściem widnieje mozaika obrazu Matki Boskiej. Przy kaplicy bocznej (Matki Boskiej Od Oczu) znajduje się kolejna kaplica przypominająca o koronacji obrazu.


Teraz polecam oczywiście wstąpić do samej bazyliki i odwiedzić cudowny obraz. Po wyjściu z budowli warto przejść na jej północną stronę, gdzie odnaleźć możemy grób biskupa Wałęgi z opisem. Kolejno polecam wstąpić do muzeów - Misyjnego, Sanktuaryjnego i Etnograficznego oraz ruchomej szopki. W Sanktuaryjnym możemy dowiedzieć się wiele na temat działalności biskupa Wałęgi, cudownego obrazu oraz ruchu pielgrzymiego.

Dalej ruszamy w stronę ul. Granicznej, gdzie dochodzimy do rozwidlenia. Skręcamy następnie w prawo i za rzędem drzew ukaże nam się po prawej stronie polana, na której stoi wiekowy dąb, a wokół niego wypłaszczenie. Czyżby miejsce po byłym grodzisku, gdzie wg. legendy miała się ukazać Matka Boska Tuchowska królowi Bolesławowi Chrobremu?

Stąd ruszamy dalej drogą w górę na wzgórze Furmaniec. Po ok. 500 m dojdziemy do skrzyżowania z drogą kamienistą, gdzie skręcamy w prawo. Idziemy nią dalej w stronę lasu Sośniny, a tutaj qodnajdziemy krzyż fundacji Państwa Wojtanowskich - kolejna "klękana górka". Idąc dalej (tym razem fragmentem szlaku 650-lecia Tuchowa) przechodzimy szczytem wąwozu. Wychodząc z lasu, kierujemy się kamienistą drogą w lewo w stronę ul. Partyzantów, którą dochodzimy do dróżki ze szlabanem, w którą skręcamy w prawo i docieramy pod cmentarz wojskowy nr 163 oraz kapliczkę fundacji Floriana Amanda Janowskiego, która niegdyś stała w miejscu figury pod tuchowskim klasztorem. Obok stoi krzyż milenijny. Na tym chciałbym zakończyć wędrówkę. Mam nadzieję, że się spodobało i ktoś skorzysta. Polecam! :) Widoki piękne, a zobaczyć można wiele.

sobota, 21 grudnia 2019

Miejsce znane i lubiane - Las Tuchowski. Projekt "365 nocy".

Nr 355

Chyba wszyscy doskonale znamy to miejsce i od lat po nim spacerujemy. Oto ścieżka przyrodnicza w Lesie Tuchowskim. Zajmuje się nią Nadleśnictwo Gromnik. Na trasie ścieżki odnajdziemy wiele gatunków roślin, a czasami i zwierząt. Możemy poczytać o przyrodzie tutejszych lasów ze specjalnych tablic informacyjnych. Całość ma 4,4 m długości i w jej skład wchodzą stawy, w których wytworzył się spory ekosystem z wieloma ciekawymi zwierzętami i roślinami. W górnej części dróżki (idąc w stronę cmentarza nr 164), wyjdziemy w okolicy wzniesienia Dział (343 m n.p.m.) w masywie Furmańca, z którego obserwować możemy widoki na Pasmo Brzanki, Pogórza, Beskidy i Tatry. Możemy także zahaczyć o Winnicę Rodziny Steców i skosztować winnych laureatów wielu konkursów. Wracając do stawów, w ich okolicach znajduje się altany i miejsce na rozpalenie grilla. 


piątek, 20 grudnia 2019

Wąwóz Sośniny Tuchów. Projekt "365 nocy".

Nr 354

Tuchów też ma swój Korzeniowy Dół. Jest nim wąwóz znajdujący się w lesie Sośniny. Szczytem wąwozu prowadzi szlak 650-lecia Tuchowa. Fotografia tego nie oddaje ale w najgłębszym punkcie do szczytu wąwozu są ok. 3-4 m. Jest, więc on dość spory. Był on częścią dawnej drogi idącej z Zalasowej do Tuchowa i jego głębokość to jedynie działalność człowieka! Znajduje się on w masywie góry Furmaniec. Nazwa nie jest przypadkowa, ponieważ przy dużych opadach nie dało się na wzniesienie wyjechać żadnym pojazdem mechanicznym. Z tego też powodu transport odbywał się za pomocą furmanek.

czwartek, 19 grudnia 2019

Aleja Dębów Katyńskich w Tarnowie. Projekt "365 nocy"

Nr 353

Tego dnia wybrałem się do Tarnowa aby sfotografować Aleję Dębów Katyńskich w Tarnowie. 

Powstała ona w ramach projektu "Katyń - ocalić od zapomnienia". Pierwszym elementem pracy było posadzenie 26 dębów. Każdy z nich odpowiadał jednej ofierze zbrodni katyńskiej. Obok nich widnieją tabliczki informacyjne. W 2010 r. posadzono kolejne drzewa. Tym razem dotyczące zbrodni z 1940 r. oraz katastrofy samolotu prezydenckiego z 2010 r. W 2012 r. odsłonięto tablice upamiętniające oficerów i żołnierzy 5 Pułku Strzelców Konnych z Tarnowa. Zamontowano także tablice dot. zbrodni katyńskiej, mapę ZSRR oraz wiersz Stanisława Wiatra-Partyki. Powstały także widoczne na zdjęciu sylwetki oficerów. Kolejny dąb posadzony został w 2019 r. Tym razem ku pamięci Mariana Wodzińskiego - lekarza, który zidentyfikował ponad 2800 ciał. Zmarł on w Liverpoolu w 1986 r.


środa, 18 grudnia 2019

Piękne bystrza i historia rzeki Szwedki. Projekt "365 nocy".

Nr 352

Jest to chyba jedyne zachowane i tak urokliwe miejsce w całym biegu Szwedki. Znajduje się ono w Bistuszowej, a mówiąc szczerze, podczas suszy (bodajże w 2010 r.) przeszedłem korytem rzeki od Ryglic, aż do w/w miejscowości. Ze zdjęć Dariusza Tyrpina dowiedziałem się, że bardzo ładne skały znajdują się również w górnym biegu cieku wodnego.

Przejdźmy jednakże do samej nazwy. Do XVII w. rzeka nosiła miano potoku Gielowy. Co się wydarzyło w tym stuleciu? Otóż w 1655 r. Szwedzi w czasie potopu plądrowali, co się dało, gwałcili, palili, itp. Doszło nawet do rozbioru Polski! Był to traktat w Radnot (6 grudnia 1656 r.). Król Jan Kazimierz 20 listopada 1655 r. wydał tzw. uniwersał opolski, który wzywał poddanych do tworzenia oddziałów partyzanckich i walki. Chłopi z okolicznych miejscowości mieli się zebrać (prawdopodobnie w Bistuszowej) i zatrzymać oddział Szwedów. Tak mocno wytępili przeciwnika, że rzeka spłynęła krwią Skandynawów. Stąd pochodzić ma nazwa Szwedka. Skąd jednakże Szwedzi wzięli się tutaj? Otóż 3 października rozegrała się bitwa pod Wojniczem, która została przegrana przez m.in. naszą husarię. Spod miasta część oddziałów pomaszerowała dalej.



wtorek, 17 grudnia 2019

Polegli i zamordowani w czasie II wojny światowej z gminy Ryglice. Projekt "365 nocy".

Nr 351

W czasie trwania projektu przypomniałem sobie, iż nie sfotografowałem jeszcze miejsca pamięci z mojego rodzinnego miasteczka - Ryglic. Postanowiłem, więc nadrobić zaległości.

Powstała ona w 1989 r. z fundacji koła ZBOWiD przy udziale społeczeństwa miejscowości. Nie będę tutaj przytaczał dokładnej listy poległych. Można ją przeczytać na stronie internetowej:
http://www.miejscapamiecinarodowej.pl/index.php/malopolskie/553-ryglice-tablica-poleglych-i-pomordowanych-z-gminy-ryglice-w-czasie-ii-ws

Poza tym to oczywiście nie wszyscy pomordowani. Informacja na miejscu pamięci wspomina również o 412 Żydach, którzy zostali wywiezieni najpierw do getta w Tuchowie, a następnie do obozu zagłady w Bełżcu.

poniedziałek, 16 grudnia 2019

Czy na pewno cud? Plakat w Bistuszowej. Projekt "365 nocy".

Nr 350

Na murach szkoły w Bistuszowej widnieje plakat "Cudu nad Wisłą". Rozważmy jednak czy aby na pewno tą wygraną potyczkę powinniśmy uznać za cudowną? No nie bardzo. Często mówi się o tym, iż cała zasługa leżała po stronie Rozwadowskiego i umniejsza się przez to postać Piłsudskiego, co jest bzdurą. Obaj Panowie siedzieli godzinami, studiując dokładnie mapy i rozważając taktykę obrony stolicy przed "czerwoną zarazą". Ogólna koncepcja bitwy powstała w Belwederze w nocy z 5 na 6 sierpnia 1920 r. Polacy byli świetnie zorganizowani. Zgromadziliśmy 113-123 tys. żołnierzy, 500 dział, 1780 karabinów maszynowych i 2 eskadry samolotów przy 104-114 tys. Rosjan, 600 działach oraz 2450 karabinów maszynowych. Należy dodać również fakt, iż w szeregach polskich walczyli żołnierze doświadczeni z wielu frontów I wojny światowej. A samo dowództwo? Miodzio! Chyba nigdy w historii (no może poza czasami husarii i naszymi wielkimi hetmanami) nie mieliśmy lepszej kadry dowódczej. Poza Piłsudskim oraz Rozwadowskim jednym tchem można wymieniać takie nazwiska jak: Józef Haller, Franciszek Latinik, Władysław Sikorski czy Wacław Iwaszkiewicz.

Składając te wszystkie aspekty w jedną całość, ukazuje nam się obraz na prawdę dobrze zorganizowanych oddziałów. Niemalże pod każdym względem. Bitwa ta nie była, więc żadnym cudem, a naszą wielką wiktorią. Cudem nazywa się coś, co jest w teorii rzeczą niemożliwą, a w przypadku naszego wojska z tamtego okresu, zwycięstwo było podyktowane przede wszystkim tęgimi umysłami XX-lecia międzywojennego.


niedziela, 15 grudnia 2019

Mural z pikniku szkolnego w 2017 r. w Tuchowie. Projekt "365 nocy".

Nr 349

15 grudnia postanowiłem sfotografować jeden z tuchowskich murali. Znamy doskonale ten Rejkowskiego przy hali. Jednakże czy zwracamy uwagę na te, który znajduje się przy amfiteatrze? Dla mnie, jako pedagoga, jest on o niebo ważniejszy, ponieważ powstał podczas pikniku szkolnego w 2017 r.




sobota, 14 grudnia 2019

Grób bp Wałęgi. Projekt "365 nocy".

Nr 348

Dziś miejsce wyjątkowe dla Tuchowian. Jest nim grobowiec biskupa Leona Wałęgi, który znajduje się przy północnej ścianie prezbiterium bazyliki NMP. Urodził się 25 marca 1859 r. w Moszczenicy. Swoje studia teologiczne ukończył we Lwowie. Posiadał również tytuł doktora, który uzyskał w Rzymie na Uniwersytecie Gregoriańskim. 24 marca 1883 r. został wyświęcony na prezbitera. Jest to funkcja pomocnicza biskupa. Następnie został wikariuszem we Lwowie, co oznacza, iż był jednym z zastępców ordynariusza diecezji. W tym czasie był także wicerektorem Seminarium Duchownego we Lwowie i profesorem Uniwersytetu Lwowskiego.  15 kwietnia 1901 r. papież Leon XIII bullą romani pontifices mianował Leona Wałęgę ordynariuszem diecezji tarnowskiej. W czasie swojej kadencji biskupiej bardzo przejmowały go dusze swoich wiernych, a w szczególności młodzieży, której poświęcał wiele czasu. Często prowadził dla nich spowiedź. Starał się również o rozwój seminarium, dla którego nabył parę nieruchomości, a w tym 2 folwarki. Zabiegał także o rozwój duszpasterstwa za granicą w związku z licznymi wyjazdami obywateli polskich. W czasie sprawowania urzędu troszczył się także o budowę nowych świątyń. Za czasów jego posługi powstało 89 nowych kościołów w diecezji. Ciekawą kwestią jest fakt, iż był wielkim przeciwnikiem ludowców, a zwłaszcza Wincentego Witosa. Uważał, iż prowadzona przez nich polityka odciąga ludzi od kościoła, czego wyrazem był list pasterski z 26 października 1903 r., który został opublikowany w "Currendzie". Konflikt zaognił się na tyle, że pod auspicjami biskupa tworzyło się nowe Stronnictwo Katolicko-Ludowe, które otrzymało formalne struktury 13 grudnia 1913 r. Wkrótce wśród ludowców nastąpił rozłam, po którym W. Witos oraz J. Bojko wystąpili ze swojego stronnictwa. Wystarali się również o audiencję u biskupa Wałęgi, który po przyjęciu ich przedstawił 5-punktową deklarację dotyczącą ich stosunku do władz kościelnych. Działacze nowego ruchu PSL "Piast" nie zgodzili się jednak, a biskup zintensyfikował działania swojego stronnictwa. W czasie I wojny światowej biskup wspierał działalność charytatywną. Wierzył także w odrodzenie się wolnego państwa polskiego.

Przejdźmy teraz do tematu Tuchowa. Biskup Wałęga od małego ukochał sobie obraz NMP. Wspominał swoje pielgrzymki z matką z oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów Moszczenicy. W czasie sprawowania urzędu biskupiego ufundował wiele elementów wyposażenia w tuchowskim kościele. 2 października 1904 r. koronował także obraz Madonny "Słuchającej". Odbyło się to w miejscu obecnego placu koronacyjnego, znajdującego się za wałami rzeki Białej. Tam też do dziś swoi krzyż z pomnikiem przypominającym o tych wydarzeniach. W 1928 r. stan zdrowia biskupa się pogorszył i wyraził on chęć rezygnacji z urzędu. Papież Pius XI zażyczył sobie jednak aby Wałęga odbył jeszcze synod. Ponowną rezygnację złożył 8 kwietnia 1932 r. Biskup Rzymu przyjął ją bullą z 4 maja 1932 r. W 1933 r. ordynariuszem diecezji tarnowskiej został F. Lisowski. 15 marca 1933 r. Leon Wałęga zamieszkał w klasztorze oo. redemptorystów w Tuchowie. Niestety choroba postępowała. Był to ukrywany przez duchownego rak jelit. Duchowny zmarł 22 kwietnia 1933 r. Prosił wcześniej aby jego ciało spoczęło jak najbliżej obrazu ukochanej madonny. Stąd też grobowiec powstał przy ścianie prezbiterium, gdzie znajduje się do dziś.


piątek, 13 grudnia 2019

Kościół pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Ryglicach. Projekt "365 nocy".

Nr 347

Tego miejsca nie mogło zabraknąć w czasie trwania projektu. Ja akurat lubię kościół Ryglicki fotografować od strony prezbiterium, gdzie pięknie widać, iż zbudowany on został na planie krzyża z prezbiterium ustawionym na wschód (orientowanie), 3 nawami (2 boczne i jedna główna) oraz transeptem - nawą poprzeczną, która w całości tworzyła w/w plan krzyża. Powstawał w latach 1928-40 (poświęcony w 1941 r.) i co ciekawe, jest zabytkiem. Projektantem założenia był słynny Jan Sas Zubrzycki, który uwielbiał styl neogotycki. Budowniczym - Adolf Boratyński. Ryglicka świątynia jest wyjątkowa, ponieważ ma charakter eklektyczny (połączenie stylów architektonicznych). Widać w jej niej cechy neogotyku - przypory, wieżyczki i strzelistość. Na szczycie wieży mamy hełm neobarokowy. Łuki arkadowe przed głównym wejściem wyglądają niczym żywcem wyciągnięte z renesansu. Środkowe okna przypominają nieco styl romański. Pomimo tego wszystkie te elementy mają swój smak. Być może autor projektu chciał przywołać w ramach ryglickiej świątyni całe dzieje chrześcijaństwa czy też zmiany w przebudowach świątyni w różnych okresach dziejowych. W każdym razie wygląda to dość spektakularnie.

 A wnętrza? Ojojoj, aż głowa boli od ilości ciekawych elementów. Większość z nich została przeniesiona z byłego kościoła drewnianego, który obecnie znajduje się w Kowalowej (przeniesiony w 1947 r.), a dawniej stał w okolicy kaplicy pw. Matki Bożej Królowej Polski. Zacznijmy od południowego wejścia. Specjalnie na potrzeby tego postu udostępniam wcześniejsze zdjęcia wnętrz.

Wchodzimy, więc pod arkadami od strony południowej. Naszym oczom okazuje się już kilka ciekawych elementów. Stalle barokowo-klasycystyczne z  I poł. XIX w. (ławki z wysokim oparciem i klęcznikami). Podobne widzimy wchodząc do świątyni. Niestety nie zachowały się nadszarpnięte zębem czasu ławki, które ufundował wójt Bistuszowej i poseł na Sejm Galicyjski - Michał Witalis.

W okolicy ławek pierwszy ciekawy element. Wg. "Programu Opieki nad Zabytkami gminy Ryglice jest to ołtarz klasycystyczny z poł. XIX w. Posiada on motyw "pieta", czyli przedstawienie Chrystusa zdjętego z krzyża na ręce Matki Boskiej. Tutaj, poza symbolami Męki Pańskiej (krzyż czy korona cierniowa) odnaleźć możemy kolejny motyw malarski, dotyczący jednej z Boleści Matki Boskiej, które przedstawiane są często w formie miecza, a było ich dokładnie 7:
I. Proroctwo Symeona.
II. Ucieczka do Egiptu.
III. Szukanie Pana Jezusa.
IV. Spotkanie Pana Jezusa.
V. Ukrzyżowanie Pana Jezusa.
VI. Zdjęcie z Krzyża Pana Jezusa.
VII. Złożenie Pana Jezusa do grobu.

No i teraz wkraczam ja! Styl klasycystyczny mówicie? Owszem - są kolumny, gzymsy i kapitele. Ja jednakże uznałbym ołtarz ten za klasycystyczny ale dodał, że to styl neobarokowy z elementami rokoko, ponieważ posiada np. grzebienie kogucie czy motywy kwiatowe. Takie naśladownictwo byłej epoki w nazywamy historyzmem.
Teraz coś na temat poniższego przedstawienia. Jest to drewniana rzeźba upadku pod krzyżem. W/w źródło, mówiące o zabytkach w gminie, opisuje, iż jest to przedstawienie w stylu ludowym z XIX w. Dlaczego uznano to dzieło za takowe? A no najprawdopodobniej z powodu nieco nienaturalnych proporcji ciała. Wydaje się, iż Chrystus ma np. trochę za duże dłonie. Jednakże bardzo podobał mi się zawsze kunszt wykonania postaci, ponieważ ma ona elementy rzeźby barokowej, której jedną z głównych cech było przedstawienie ruchu, co jest tak mocno widoczne na szatach postaci. Również twarz wyraża emocje. Posiada mocno zaakcentowane rysy. Pełna ekspresja. Pomimo, więc tego, że autor był rzeźbiarzem ludowym, to na prawdę wykonał niesamowite dzieło.


Obok ołtarza odnajdziemy 2 półkoliste nisze, czyli wgłębienia w ścianie przeznaczone do celów zdobniczych lub kultowych. W jednej z nich zauważyć można kolejną piękną rzeźbę, która oficjalnie uznana jest za ludową z XIX w. Tym razem mamy do czynienia z dużo trudniejszym do obróbki materiałem, a więc kamieniem (zapewne piaskowiec z okolicznych kamieniołomów). Przedstawiona została tutaj patronka kościoła i parafii - św. Katarzyna. Wg. legendy miała ona ukazać się przyszłemu królowi - Władysławowi Łokietkowi. W widzeniu władca usłyszał, iż jeżeli nakaże w miejscu tym wybudowanie kościoła, to w przyszłości zostanie królem. Wydarzenie to odbyć się miało w czasie popasu Łokietka, wraz ze swoją drużyną. Podróżowali oni na Węgry, których król miał poprzeć Polaka w jego walce o tron. W 1301 r. Władysław Łokietek przekazał miejscowości Porzecze Rygielskie i Burzyn swoim dwóm rycerzom - Wawrzyńcowi Kielanowskiemu i Stanisławowi Burzy (piszą o tym kroniki parafialne, a dawniej takowa informacja miała znajdować się na kamiennej mensie ołtarza starego kościoła). Oni też wybudowali kościół i oddali parafię w opiekę proboszczowi - Antoniemu Pierzchale. Darowali mu także 1 łan gruntu (126 morg) z lasem, który rozciągał się od rzeki (wtedy potoku Gielowy) do granicy z Żurową. W skład parafii weszły: Ryglice, Joniny, Kowalowy (obecnie Kowalowa), Kielanowice i Burzyn. 

Katarzyna była męczennicą chrześcijańską. Urodziła się ok. 282 r. w Aleksandrii i wg. legendy była córką króla Kustosa. Była ona osobą majętną i dobrze wykształconą. Ponadto przyjąć miała śluby czystości. Otwarcie krytykowała prześladowania chrześcijan. Nawróciła również na wiarę chrześcijańską żonę cesarza Maksymina. Po dyspucie religijnej, która miała się odbyć w obecności 50 mędrców niechrześcijańskich, gdzie Katarzyna przewyższała wszystkich mądrością, zapadł wyrok śmierci. Kobietę skazano na łamanie kołem, czego zaniechano, ponieważ anioł zniszczył urządzenie. Zamieniono, więc narzędzie tortur na miecz, którym ścięto przyszłą świętą.

Przejdźmy, więc do figury. Posiada oczywiście charakterystyczne atrybuty. Palma to symbol męczeństwa. Korona oznacza pochodzenie świętej z królewskiego rodu. Koło z powodu pierwszego z narzędzi tortur, którym miała być poddana. Miecz oznaczał oczywiście ścięcie Katarzyny. Dziś symbole te widnieją w herbie miejscowości.


Drugiej niszy nie opisuję. Znajduje się tam współczesna rzeźba. Bodajże św. Franciszka lub Antoniego. Na uwagę zasługują w kruchcie 2 elementy - kropielnica z XIX w. i krucyfiks barokowy z XVIII w.



 Wejdźmy zatem do wnętrza świątyni. Na pierwszy rzut oka zauważyć można, iż jest ona dość wysoka, a surowe kolumny nawiązują stylem do świątyń gotyckich. Posiada układ dwunawowy z dwoma bocznymi kaplicami. Kolumny z pilastrami (elementy wysunięte przed ścianę w kształcie kolumn) łączą sklepienia krzyżowe. Nawy, prezbiterium, empory oraz kaplice dzielą półkola w formie lunet. Okna zakończone łukiem posiadają wysokie witraże, które fundowali mieszkańcy miejscowości. Zobaczyć możemy na nich świętych, Świętą Rodzinę czy motywy ludowe - praca w polu, warsztat stolarski św. Rodziny. Witraże miały, więc zatem motyw moralizatorski, przypominający o tym, iż ciężka praca podoba się Bogu. Są one także ciekawym źródłem historycznym, ponieważ na każdym z nich wypisani są fundatorzy.


W części zachodniej znajdują się 3 empory nad przedsionkami (kruchtami). Dwie nad bocznymi są mniejsze, a w trzeciej (środkowej) umieszczony jest chór muzyczny z organami 25-głosowymi wykonanymi w 1992 r. przez Mieczysława Gwoździa z Nowego Sącza.


W środkowym przedsionku odnaleźć możemy również tablicę, upamiętniającą żołnierzy kompanii "Regina II", którzy zostali zamordowani 17 października 1944 r. podczas zasadzki Niemców w przysiółku Rzepiennika Biskupiego - Dąbrach.


Na jednej z płytek w pobliżu wejścia do świątyni widnieje rok ukończenia budowy. Wielu zapewne dziwi fakt, że wydarzyło się to w latach wojennych. Otóż udało się dokończyć budowę się za sprawą jednej z największych postaci w historii Ryglic. Chodzi oczywiście o ks. Jakuba Wyrwę, który od 1912 r. sprawował funkcję proboszcza. Zastanawia mnie pewna informacja umieszczona na stronie parafii ryglickiej, która opisuje, iż kościół budowany był w latach 1926-1942, co nie zgadzałoby się z datami znajdującymi się w samej świątyni i poświęceniu jej w 1941 r. (tak też opisuje to program opieki nad zabytkami w gminie). Kamień węgielny, który znajduje się w tylnej części prezbiterium ukazuje nam datę 1928, a zakończenie budowy oznaczono na płytce widocznej na zdjęciu. No cóż, może księża mają jakieś ciekawe informacje w kronikach parafialnych, o których nie wiem.



Ksiądz Jakub Wyrwa był postacią niezwykłą. W czasie II wojny światowej narażał swoje życie i zdrowie. W 1944 r., po nieodpowiedzialnej akcji części Batalionu "Barbara" na rynku w Ryglicach (wg. relacji ś.p. płk Jerzego Pertkiewicza dowództwo było wściekłe na partyzantów, którzy bez uzgodnienia dokonali akcji w centrum miejscowości), Niemcy zamierzali spalić cały rynek. Ksiądz Jakub Wyrwa, złapał jednak na klęczkach za buty SS-mana i błagając go prosił aby nie palili całego rynku, tłumacząc iż to nie partyzanci stąd, a oddział przybyły z innego miejsca. Było to oczywiście nieprawdą, ponieważ Ryglice posiadały jedną z najlepszych komórek organizacyjnych w całym powiecie. Młodzi chłopcy przybywali do oddziału z miejscowości oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów. Wspominał o tym w wywiadach płk Jerzy Pertkiewicz i wskazywał na jedną osobę - Pana Piotrowskiego. Niemcy nie spalili, więc całego rynku. Stąd też do dziś zachowało się na nim kilka budynków z XIX w. Inna sytuacja związana z Jakubem Wyrwą dotyczyła ks. Romana Ulatowskiego, który został bestialsko zamordowany w 1943 r. przez Karla Oppermana ("kata ziemi tuchowskiej") i zakopany w rowie w Uniszowej. SS-man powiedział mieszkańcom, iż nie wolno nikomu ruszać zwłok. Ksiądz Wyrwa, gdy dowiedział się o tym wydarzeniu, nakazał odkopać zwłoki i pochować je na cmentarzu w Ryglicach. W kwietniu 1946 r. społeczeństwo uznało, iż należy ekshumować zwłoki i wyprawić im ponowny pogrzeb w tuchowskiej nekropolii. 

Wracając do kościoła, ksiądz Jakub Wyrwa tak mocno ukochał swoje dzieło, że po śmierci prosił aby jego ciało spoczęło obok świątyni. W 1953 r. na pogrzeb proboszcza nie zgodziły się władze komunistyczne. Postanowiono uhonorować księdza w najlepszy możliwy sposób i wyprawiono mu ostatnie pożegnanie w krypcie szlacheckiej kaplicy rodziny Leśniowskich na ryglickim cmentarzu. W 2003 r. ks. prob. Franciszek Kuczek postanowił dokonać ekshumacji zwłok, które następnie uroczyście pochowano ponownie przy południowej ścianie świątyni, gdzie spoczywają do dziś. W odpieczętowaniu płyty zasłaniającej trumnę uczestniczyła Pani Barbara Jezior, która wspominała, iż warunki panujące w krypcie sprawiły, iż trumna była w bardzo dobrym stanie.




W nawie bocznej od strony północnej znajduje się również tablica pamiątkowa ku pamięci ś.p. ks. prob. Jakuba Wyrwy.


Przejdźmy teraz na północną stronę kościoła (zwaną często przez mieszkańców "babską"), do kolejnej kruchty. Odnajdziemy w niej kilka ciekawych elementów.

W największej niszy znajduje się krucyfiks barokowo-ludowy z XVIII/XIX w. Dlaczego można uznać figurę za ludową? Otóż Chrystus jest zbyt wyprostowany, a głowa i dłonie są nieco za duże.


Dla porównania w kruchcie można przyglądnąć się XVIII-wiecznemu krucyfiksowi z typową dla baroku ekspresyjną formy i szczegółowością przedstawienia.


W kruchcie znajdują się także 2 przedstawienia, w przypadku których dziwi mnie, iż nie znalazłby one miejsca w programie ochrony zabytków. Jedno z nich, to św. Józef, który stylem przypomina (już zabytkową) figurę św. Katarzyny. Wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazują na tego samego autora. Te same farby, ten sam materiał (zapewne piaskowiec) i ten sam rodzaj czcionki. Atrybutem św. Józefa jest oczywiście lilia i wygląda na to, że oryginalna się nie zachowała, a zaradni mieszkańcy postanowili w jej miejsce wstawić plastykowy odpowiednik. Wszystkie w/w cechy wskazują na to, iż jest to kolejne XIX-wieczne dzieło.


W trzeciej niszy można zaobserwować kolejne ludowe przedstawienie i styl jest również podobny. Mamy tu modlącego się Chrystusa. Zapewne jest to symbolika modlitwy w Ogrojcu. Figurę także datowałbym na XIX w. Ona również nie widnieje w wykazie zabytkowych elementów!


Idziemy dalej. Tym razem przez nawę północną. Mijać będziemy dość wyjątkowy baldachim. Pochodzi on z XIX w. i wg. zapisków ś.p. ks. prob. Michalika, ufundował go Michał Witalis - w/w wójt Bistuszowej.



Idąc dalej, dochodzimy do linii transeptu, a po naszej lewej ukaże się kolejny ołtarz w kaplicy. Tym razem rokokowo-klasycystyczny z I poł. XIX w. W środkowej części znajdują się postacie 2 świętych - św. Piotra z kluczami po lewej i św. Pawła z mieczem po prawej. Ponad nimi współczesny obraz Jezusa Miłosiernego. Powyżej anioły, a pomiędzy nimi obraz Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny.


Przejdźmy, więc dalej do samego końca nawy. Naszym oczom ukaże się jeden z najcenniejszych elementów kościoła. Jest to późnogotycki (?) ołtarz Chrystusa Ecce Homo ("Oto Człowiek"). Przedstawienie to ukazuje Jezusa po biczowaniu. W ręku trzyma trzcinę, która jest symbolem upokorzenia przez żołnierzy. Okryty jest również złotą szatą, a na głowie ma koronę cierniową. W najwyższej części widzimy serce z mieczami - zapewne chodzi o Boleści Matki Boskiej. Poniże scena narodzin Chrystusa. Po bokach płaskorzeźby Ecce Homo znajduje się dwójka świętych. Po lewej patronka parafii - św. Katarzyna Aleksandryjska. Po prawej św. Barbara. Na podstawie znajduje się gorejące serce Chrystusa z Symbolami Męki Pańskiej oraz kotwica. W Liście do hebrajczyków czytamy: My, którzyśmy się uciekli do uchwycenia zaofiarowanej nadziei. Trzymajmy się jej jako bezpiecznej i silnej kotwicy duszy, kotwicy, która przenika poza zasłonę. (Hbr 6, 18b-19). Kotwica jest, więc symbolem nadziei.

Obok ołtarza stoi figura z kapliczki pw. św. Jana Chrzciciela z 1820 r. Została ona przeniesiona z przysiółka Galia Górna w okolicy krzyża papieskiego. Dziś znajduje się w niej figura Matki Boskiej Saletyńskiej. Pisałem o tej kapliczce już wcześniej na blogu.


Idąc dalej, docieramy pod ambonę rokokowo-klasycystyczną. Jedne ze źródeł piszą o tym, iż pochodzi ona z II poł. XVIII w. Inne wspominają, iż z I poł. XIX w. Wokół niej znajdują się: anioł, Ewangeliści oraz Chrystus Zmartwychwstały. Mają one pochodzić z fundacji Michała Witalisa.


Obróćmy, więc się teraz na drugą stronę. Naszym oczom ukaże się barokowy obraz Chrztu w Jordanie z XVII w. Obrazy barokowe skupiały się na tym aby wyrażać zmysłowe bogactwo. Kościół chciał aby sztuka, poprzez wyrażanie emocji trafiała także do ludzi mniej wykształconych. W malarstwie tym zauważyć można wielość barw i światłocień.


Pod obrazem odnaleźć można 2 kolejne zabytkowe elementy, a jeden z nich to najstarszy zabytek kościoła. Jest nim chrzcielnica marmurowa z 1554 r. (renesansowa).

Obok niej znajduje się świecznik paschalny z XIX w.


Czas na ołtarz główny. Zacznijmy, więc od pięknej, renesansowej mensy kamiennej, na której znajdują się kunsztownie wykonane kolumny jońskie oraz 2 anioły. Pozostałe elementy ołtarza są w stylu barokowo-klasycystycznym. Po bokach tabernakulum znajdują się istotne postaci. W związku z tym, że jednym z późnobarokowych obrazów z XVIII w. w ołtarzu przedstawia Chrystusa Ukrzyżowanego, to zapewne postaciami obok są Matka Boska i św. Jan, tworzący razem Grupę Ukrzyżowania. Nad bramkami zaobserwować można 2 kolejne postaci. Po lewej - król Dawid. Po prawej - Joachim. Poza tym, na tyłach ołtarza znajduje się ręczna wyciągarka, dzięki której można zmieniać obraz Chrystusa Ukrzyżowanego na św. Katarzyny (również późnobarokowy z XVIII w.) lub zdjąć oba z nich i pozostawić wbudowany na stałe obraz Matki Boskiej Częstochowskiej (częściowo haftowany) z XVIII w. W górnej części, pomiędzy puttami (uskrzydlonymi postaciami aniołów, nawiązujących do antycznego bóstwa - Erosa), obraz Chrystusa Dobrego Pasterza.


Przejdźmy, więc teraz do nawy południowej, a na jej końcu odnaleźć możemy ołtarz późnogotycki (?), który jest najbardziej wyjątkowym elementem całego kościoła. W dodatku bardzo zagadkowym. No i tutaj chciałbym przeprowadzić małe badanie historyczne, które może wykazać fundatorów dwóch niezwykle cennych ołtarzy. Na drewnianej podstawie odnaleźć możemy 7 Boleści Matki Boskiej, które jak widać były częstym motywem w kościele ryglickim. Przejdę trochę wyżej, a największy smaczek zostawię na sam koniec. Na obrazie w polu środkowym znajduje się Boże Dziecię, Matka Boska i św. Anna Samotrzeć. Powyżej, poza Matką Bożą i Chrystusem widoczny jest św. Jan Chrzciciel w wielbłądziej skórze, za którym widoczna jest laska z motywem krzyża. Po boku, w niszach, postaci dwóch biskupów - zapewne św. Stanisław i św. Wojciech.


Czas na prawdziwy hit. Sprawdźmy to. W predelli (podstawa nastawy ołtarzowej w postaci skrzyni, stojąca na podstawie ołtarza) znajduje się prawdopodobnie JEDYNE TAKIE PRZEDSTAWIENIA W EUROPIE WSCHODNIEJ! Odnaleźć możemy tutaj Chrystusa w żłobie, po narodzeniu w asyście Matki Bożej, św. Józefa, zwierząt i aniołów z Arma Christi (Symbole Męki Pańskiej - atrybuty związane z męką Chrystusa, np. włócznia, krzyż, słup biczowania). Teraz wróćmy do poprzedniego ołtarza. Tak przedstawienie to widoczne jest na płaskorzeźbie z szopką!

Rozkwit sztuki barokowej datuje się na XVII w., a ołtarze powstały najprawdopodobniej ok. 1630 r. Czyżby były, więc późnorenesansowe? Trend w sztuce przedstawiający zapowiedź śmierci na krzyżu w połączeniu z narodzinami Chrystusa pojawiał się w Europie Zachodniej głównie w baroku w XVII w. (Cornelio Schut III, "Śpiące Dzieciątko Jezus").


Przyglądając się ołtarzowi bardzo dokładnie w czasie sprawdzania wszelakich źródeł w internecie oniemiałem. Zobaczcie na to!

Cornelius Schut Anna Selbdritt
Cornelius Schut, "Anna Samotrzecia", źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Cornelius_Schut_Anna_Selbdritt.jpg

A teraz jeszcze raz ryglicki obraz. Na podwyższeniu (zasiadają Matka Boska i Anna Samotrzeć. Po środku jest Chrystus z bujną, blond czupryną. Po prawej również znajduje się kolumna! Św. Jan Chrzciciel także nie został pominięty. Jest na obrazie wyżej. Dodam jeszcze jeden fakt. Są to lata życia Corneliusa Schuta: 1597-1655! Stąd daleko idące wnioski ale czyżbyśmy mieli do czynienia z szkołą flamandzką Corneliusa Schuta? A może to dzieło Cornelio Schuta III? Żył w latach 1629-1685. W dodatku ów uczeń jest autorem dzieła "Śpiące Dzieciątko Jezus".




Poniżej obraz autorstwa Corneliusa Schuta III, pt. "Śpiące Dzieciątko Jezus" (źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Cornelio_Schut_-_Ni%C3%B1o_Jes%C3%BAs_dormido.jpg)

Cornelio Schut - Niño Jesús dormido

Teraz sprawa samych herbów szlacheckich. Mamy tutaj Dębno (co do którego nie mam przekonania i wydaje mi się, iż jest to herb Adbank, związany z Ryglicami), Gryf, Poraj oraz Strzemię. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można tutaj dopisać jednego z fundatorów. Chodzi o herb Gryf. Zacytujmy książkę - Ks. Mirosław Gawrona, "Ryglice nad Szwedką Część I Kształtowanie się odrębności kulturowej Ryglic", Ryglice 2010:
"Po śmierci Achacego Gładysza, ks. Jan Gładysz, dziedzic części w Ryglicach, darował bratu Wojciechowi Gładyszowi (piszącemu się z Szymbarku) swoje dobra, tj. części w Ryglicach, częściowo usytuowane w powiecie bieckim, częściowo w pilźnieńskim wraz z prawem patronatu i prezenty w parafii w Ryglicach. Nie wiadomo jednak jak długo trzymał te dobra i opiekował się kościołem. W 1617 r. Wojciech Gładysz h. Gryf był komornikiem ziemskim krakowskim".

Funkcję komornika opisuje Zygmunt Gloger w "Encyklopedii staropolskiej": "komornicy, zapewne stosownie do swego uzdolnienia i zasług, sprawowali urzędy posłów i posłańców, sędziów i woźnych, mierników, poborców, egzekutorów i pokojowców". Komornik ziemski krakowski był w takim razie wysłannikiem i zastępcą wyższego urzędnika ziemi krakowskiej. Jak widać już w tamtych czasach problem biurokracji był potężny...

Wracając do ołtarza, Ks. Mirosław Gawron wymienia w swoim dziele kilkadziesiąt różnych rodzin szlacheckich, które miały mniejsze lub większe posiadłości w parafii ryglickiej. Wśród nich pojawiają się w/w herby.

Ponadto od ks. prob. Franciszka Kuczka dowiedziałem się, iż ołtarze były swoistą odpowiedzią na reformację. Może być to prawdą, ponieważ sztuka barokowa miała przyciągać obywateli, a przedstawienia opisujące wydarzenia biblijne były swoistą "Biblią dla ubogich". Oznaczało to, iż ludność niepiśmienna mogła uczyć się i zachwycać religią poprzez kunsztowne obrazy, co było bezpośrednią intencją zaproponowaną w XVII w. przez kościół w kierunku artystów. Miało to wszystko na celu odciągnięcie ludności od surowych często form proponowanych przez reformatorów, którzy często odrzucali przepych.

Dodam również ważny fakt. Na tych terenach szerzył się ruch reformacyjny. Sami Łyczkowie (uprzedni właściciele Ryglic) byli reformatorami. Związali się z ruchem kalwińskim, a później ariańskim. Nie tylko z resztą oni. Po 1595 r. Burzyn, drogą koligacji małżeńskich po Burzyńskich (dzielących Ryglice z Łyczkami), otrzymali Chrząstowscy- również kalwini.

Wszystkie te fakty dają pewien obraz rzeczywistości. Czyżby kilku właścicieli posiadłości w Ryglicach (na czele z Gładyszami), w duchu walki z reformacją zamówiło piękne ołtarze typu flamandzkiego do ryglickiego kościoła aby przyciągać do niego wiernych? 

Na tym zakończę moje historyczne dywagacje. Przejdźmy, więc dalej. Tym razem do kaplicy po stronie południowej, gdzie zobaczymy kolejny ołtarz barokowo-klasycystyczny z I poł. XIX w. W dolnej części widoczna jest bardzo wyjątkowa monstrancja w postaci Dzieciątka Jezus. Niestety nie znam dokładnego jej wieku, musiałbym się zapytać o to któregoś z księży. W polu środkowym znajduje się oczywiście Matka Boska Tuchowska, nazywana "Słuchającą" od odsłoniętego prawego ucha. Wokół niej widnieje krajobraz tuchowskiego sanktuarium. Tutaj pozwolę sobie opisać ciekawostkę. Z wizytacji kościelnej scholastyka tarnowskiego z 1664 r. wynika, iż w ryglickim kościele znajdował się wyjątkowy obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem. Przybywało do niego wiele osób z całej okolicy, a ich liczba dorastała tuchowskiemu sanktuarium. W 1748 r. obraz znajdował się w ołtarzu głównym i otoczony był licznymi wotami. Najprawdopodobniej zaginął po kasacie józefińskiej (1782). W związku z nią Austriacy dokonali kasacji wszystkich zakonów, które nie prowadziły szkół ani nie sprawowały opieki nad chorymi. Wraz z tym wydarzeniem stworzono nowe parafie i diecezje, a z ogromnej ilości kościołów skonfiskowano wiele cennych przedmiotów - kielichy, puszki i monstrancje z cennych kruszców, wota dziękczynne, itd. Taka sytuacja wydarzyła się np. w Wojniczu, który był siedzibą dekanatu, a w skarbcu kościelnym były bardzo cenne narzędzia sprawowania kultu, które gromadzono aż od średniowiecza! Być może właśnie wtedy zniknęło z ryglickiego kościoła przedstawienie Matki Boskiej. Wracając do samego ołtarza, pomiędzy dwoma aniołami w polu środkowym znajduje się piękny obraz św. Izydora - patrona rolników, który co ciekawe odtworzono na jednym z witraży.


Bardzo ciekawe są stacje Drogi Krzyżowej. Jeśli dobrze pamiętam, to pochodzą one z XIX w. i zostały wykonane w Tyrolu, a następnie przywiezione do Ryglic.



Warto również wspomnieć o dwóch tablicach pamiątkowych. Pierwsza z nich dotyczy ś.p. ks prob. Michalika, który był wielkim pasjonatem historii kościoła i okolicy, a na plebani zgromadził wiele informacji. Drugą wmurowano ku pamięci papieża Polaka - Jana Pawła II.



Jest jeszcze kilka zabytkowych elementów ale te bodajże znajdują się w dwóch zakrystiach (znajdują się po oby stronach prezbiterium):
-obraz Chrystusa w stylu Kobylańskim z XVIII w.
-2 krucyfiksy z XVIII/XIX w.
-monstrancja neorokokowa z XIX w.
-dwa kielichy z XVIII w. i 1803 r.
-puszka neorokokowa z 1846 r.
-ampułka z czarą kryształową z XVIII w.

Jak widać ryglicki kościół skrywa wiele ciekawych elementów i jest na prawdę wart odwiedzenia.