Dla zainteresowanych oprowadzaniem.

Osoby zainteresowane zwiedzaniem Pogórzy (i nie tylko) serdecznie zachęcam do kontaktu ze mną.
Nr. tel.: 512485435
E-mail: jakub.marek.nowak10@gmail.com

piątek, 13 grudnia 2019

Kościół pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Ryglicach. Projekt "365 nocy".

Nr 347

Tego miejsca nie mogło zabraknąć w czasie trwania projektu. Ja akurat lubię kościół Ryglicki fotografować od strony prezbiterium, gdzie pięknie widać, iż zbudowany on został na planie krzyża z prezbiterium ustawionym na wschód (orientowanie), 3 nawami (2 boczne i jedna główna) oraz transeptem - nawą poprzeczną, która w całości tworzyła w/w plan krzyża. Powstawał w latach 1928-40 (poświęcony w 1941 r.) i co ciekawe, jest zabytkiem. Projektantem założenia był słynny Jan Sas Zubrzycki, który uwielbiał styl neogotycki. Budowniczym - Adolf Boratyński. Ryglicka świątynia jest wyjątkowa, ponieważ ma charakter eklektyczny (połączenie stylów architektonicznych). Widać w jej niej cechy neogotyku - przypory, wieżyczki i strzelistość. Na szczycie wieży mamy hełm neobarokowy. Łuki arkadowe przed głównym wejściem wyglądają niczym żywcem wyciągnięte z renesansu. Środkowe okna przypominają nieco styl romański. Pomimo tego wszystkie te elementy mają swój smak. Być może autor projektu chciał przywołać w ramach ryglickiej świątyni całe dzieje chrześcijaństwa czy też zmiany w przebudowach świątyni w różnych okresach dziejowych. W każdym razie wygląda to dość spektakularnie.

 A wnętrza? Ojojoj, aż głowa boli od ilości ciekawych elementów. Większość z nich została przeniesiona z byłego kościoła drewnianego, który obecnie znajduje się w Kowalowej (przeniesiony w 1947 r.), a dawniej stał w okolicy kaplicy pw. Matki Bożej Królowej Polski. Zacznijmy od południowego wejścia. Specjalnie na potrzeby tego postu udostępniam wcześniejsze zdjęcia wnętrz.

Wchodzimy, więc pod arkadami od strony południowej. Naszym oczom okazuje się już kilka ciekawych elementów. Stalle barokowo-klasycystyczne z  I poł. XIX w. (ławki z wysokim oparciem i klęcznikami). Podobne widzimy wchodząc do świątyni. Niestety nie zachowały się nadszarpnięte zębem czasu ławki, które ufundował wójt Bistuszowej i poseł na Sejm Galicyjski - Michał Witalis.

W okolicy ławek pierwszy ciekawy element. Wg. "Programu Opieki nad Zabytkami gminy Ryglice jest to ołtarz klasycystyczny z poł. XIX w. Posiada on motyw "pieta", czyli przedstawienie Chrystusa zdjętego z krzyża na ręce Matki Boskiej. Tutaj, poza symbolami Męki Pańskiej (krzyż czy korona cierniowa) odnaleźć możemy kolejny motyw malarski, dotyczący jednej z Boleści Matki Boskiej, które przedstawiane są często w formie miecza, a było ich dokładnie 7:
I. Proroctwo Symeona.
II. Ucieczka do Egiptu.
III. Szukanie Pana Jezusa.
IV. Spotkanie Pana Jezusa.
V. Ukrzyżowanie Pana Jezusa.
VI. Zdjęcie z Krzyża Pana Jezusa.
VII. Złożenie Pana Jezusa do grobu.

No i teraz wkraczam ja! Styl klasycystyczny mówicie? Owszem - są kolumny, gzymsy i kapitele. Ja jednakże uznałbym ołtarz ten za klasycystyczny ale dodał, że to styl neobarokowy z elementami rokoko, ponieważ posiada np. grzebienie kogucie czy motywy kwiatowe. Takie naśladownictwo byłej epoki w nazywamy historyzmem.
Teraz coś na temat poniższego przedstawienia. Jest to drewniana rzeźba upadku pod krzyżem. W/w źródło, mówiące o zabytkach w gminie, opisuje, iż jest to przedstawienie w stylu ludowym z XIX w. Dlaczego uznano to dzieło za takowe? A no najprawdopodobniej z powodu nieco nienaturalnych proporcji ciała. Wydaje się, iż Chrystus ma np. trochę za duże dłonie. Jednakże bardzo podobał mi się zawsze kunszt wykonania postaci, ponieważ ma ona elementy rzeźby barokowej, której jedną z głównych cech było przedstawienie ruchu, co jest tak mocno widoczne na szatach postaci. Również twarz wyraża emocje. Posiada mocno zaakcentowane rysy. Pełna ekspresja. Pomimo, więc tego, że autor był rzeźbiarzem ludowym, to na prawdę wykonał niesamowite dzieło.


Obok ołtarza odnajdziemy 2 półkoliste nisze, czyli wgłębienia w ścianie przeznaczone do celów zdobniczych lub kultowych. W jednej z nich zauważyć można kolejną piękną rzeźbę, która oficjalnie uznana jest za ludową z XIX w. Tym razem mamy do czynienia z dużo trudniejszym do obróbki materiałem, a więc kamieniem (zapewne piaskowiec z okolicznych kamieniołomów). Przedstawiona została tutaj patronka kościoła i parafii - św. Katarzyna. Wg. legendy miała ona ukazać się przyszłemu królowi - Władysławowi Łokietkowi. W widzeniu władca usłyszał, iż jeżeli nakaże w miejscu tym wybudowanie kościoła, to w przyszłości zostanie królem. Wydarzenie to odbyć się miało w czasie popasu Łokietka, wraz ze swoją drużyną. Podróżowali oni na Węgry, których król miał poprzeć Polaka w jego walce o tron. W 1301 r. Władysław Łokietek przekazał miejscowości Porzecze Rygielskie i Burzyn swoim dwóm rycerzom - Wawrzyńcowi Kielanowskiemu i Stanisławowi Burzy (piszą o tym kroniki parafialne, a dawniej takowa informacja miała znajdować się na kamiennej mensie ołtarza starego kościoła). Oni też wybudowali kościół i oddali parafię w opiekę proboszczowi - Antoniemu Pierzchale. Darowali mu także 1 łan gruntu (126 morg) z lasem, który rozciągał się od rzeki (wtedy potoku Gielowy) do granicy z Żurową. W skład parafii weszły: Ryglice, Joniny, Kowalowy (obecnie Kowalowa), Kielanowice i Burzyn. 

Katarzyna była męczennicą chrześcijańską. Urodziła się ok. 282 r. w Aleksandrii i wg. legendy była córką króla Kustosa. Była ona osobą majętną i dobrze wykształconą. Ponadto przyjąć miała śluby czystości. Otwarcie krytykowała prześladowania chrześcijan. Nawróciła również na wiarę chrześcijańską żonę cesarza Maksymina. Po dyspucie religijnej, która miała się odbyć w obecności 50 mędrców niechrześcijańskich, gdzie Katarzyna przewyższała wszystkich mądrością, zapadł wyrok śmierci. Kobietę skazano na łamanie kołem, czego zaniechano, ponieważ anioł zniszczył urządzenie. Zamieniono, więc narzędzie tortur na miecz, którym ścięto przyszłą świętą.

Przejdźmy, więc do figury. Posiada oczywiście charakterystyczne atrybuty. Palma to symbol męczeństwa. Korona oznacza pochodzenie świętej z królewskiego rodu. Koło z powodu pierwszego z narzędzi tortur, którym miała być poddana. Miecz oznaczał oczywiście ścięcie Katarzyny. Dziś symbole te widnieją w herbie miejscowości.


Drugiej niszy nie opisuję. Znajduje się tam współczesna rzeźba. Bodajże św. Franciszka lub Antoniego. Na uwagę zasługują w kruchcie 2 elementy - kropielnica z XIX w. i krucyfiks barokowy z XVIII w.



 Wejdźmy zatem do wnętrza świątyni. Na pierwszy rzut oka zauważyć można, iż jest ona dość wysoka, a surowe kolumny nawiązują stylem do świątyń gotyckich. Posiada układ dwunawowy z dwoma bocznymi kaplicami. Kolumny z pilastrami (elementy wysunięte przed ścianę w kształcie kolumn) łączą sklepienia krzyżowe. Nawy, prezbiterium, empory oraz kaplice dzielą półkola w formie lunet. Okna zakończone łukiem posiadają wysokie witraże, które fundowali mieszkańcy miejscowości. Zobaczyć możemy na nich świętych, Świętą Rodzinę czy motywy ludowe - praca w polu, warsztat stolarski św. Rodziny. Witraże miały, więc zatem motyw moralizatorski, przypominający o tym, iż ciężka praca podoba się Bogu. Są one także ciekawym źródłem historycznym, ponieważ na każdym z nich wypisani są fundatorzy.


W części zachodniej znajdują się 3 empory nad przedsionkami (kruchtami). Dwie nad bocznymi są mniejsze, a w trzeciej (środkowej) umieszczony jest chór muzyczny z organami 25-głosowymi wykonanymi w 1992 r. przez Mieczysława Gwoździa z Nowego Sącza.


W środkowym przedsionku odnaleźć możemy również tablicę, upamiętniającą żołnierzy kompanii "Regina II", którzy zostali zamordowani 17 października 1944 r. podczas zasadzki Niemców w przysiółku Rzepiennika Biskupiego - Dąbrach.


Na jednej z płytek w pobliżu wejścia do świątyni widnieje rok ukończenia budowy. Wielu zapewne dziwi fakt, że wydarzyło się to w latach wojennych. Otóż udało się dokończyć budowę się za sprawą jednej z największych postaci w historii Ryglic. Chodzi oczywiście o ks. Jakuba Wyrwę, który od 1912 r. sprawował funkcję proboszcza. Zastanawia mnie pewna informacja umieszczona na stronie parafii ryglickiej, która opisuje, iż kościół budowany był w latach 1926-1942, co nie zgadzałoby się z datami znajdującymi się w samej świątyni i poświęceniu jej w 1941 r. (tak też opisuje to program opieki nad zabytkami w gminie). Kamień węgielny, który znajduje się w tylnej części prezbiterium ukazuje nam datę 1928, a zakończenie budowy oznaczono na płytce widocznej na zdjęciu. No cóż, może księża mają jakieś ciekawe informacje w kronikach parafialnych, o których nie wiem.



Ksiądz Jakub Wyrwa był postacią niezwykłą. W czasie II wojny światowej narażał swoje życie i zdrowie. W 1944 r., po nieodpowiedzialnej akcji części Batalionu "Barbara" na rynku w Ryglicach (wg. relacji ś.p. płk Jerzego Pertkiewicza dowództwo było wściekłe na partyzantów, którzy bez uzgodnienia dokonali akcji w centrum miejscowości), Niemcy zamierzali spalić cały rynek. Ksiądz Jakub Wyrwa, złapał jednak na klęczkach za buty SS-mana i błagając go prosił aby nie palili całego rynku, tłumacząc iż to nie partyzanci stąd, a oddział przybyły z innego miejsca. Było to oczywiście nieprawdą, ponieważ Ryglice posiadały jedną z najlepszych komórek organizacyjnych w całym powiecie. Młodzi chłopcy przybywali do oddziału z miejscowości oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów. Wspominał o tym w wywiadach płk Jerzy Pertkiewicz i wskazywał na jedną osobę - Pana Piotrowskiego. Niemcy nie spalili, więc całego rynku. Stąd też do dziś zachowało się na nim kilka budynków z XIX w. Inna sytuacja związana z Jakubem Wyrwą dotyczyła ks. Romana Ulatowskiego, który został bestialsko zamordowany w 1943 r. przez Karla Oppermana ("kata ziemi tuchowskiej") i zakopany w rowie w Uniszowej. SS-man powiedział mieszkańcom, iż nie wolno nikomu ruszać zwłok. Ksiądz Wyrwa, gdy dowiedział się o tym wydarzeniu, nakazał odkopać zwłoki i pochować je na cmentarzu w Ryglicach. W kwietniu 1946 r. społeczeństwo uznało, iż należy ekshumować zwłoki i wyprawić im ponowny pogrzeb w tuchowskiej nekropolii. 

Wracając do kościoła, ksiądz Jakub Wyrwa tak mocno ukochał swoje dzieło, że po śmierci prosił aby jego ciało spoczęło obok świątyni. W 1953 r. na pogrzeb proboszcza nie zgodziły się władze komunistyczne. Postanowiono uhonorować księdza w najlepszy możliwy sposób i wyprawiono mu ostatnie pożegnanie w krypcie szlacheckiej kaplicy rodziny Leśniowskich na ryglickim cmentarzu. W 2003 r. ks. prob. Franciszek Kuczek postanowił dokonać ekshumacji zwłok, które następnie uroczyście pochowano ponownie przy południowej ścianie świątyni, gdzie spoczywają do dziś. W odpieczętowaniu płyty zasłaniającej trumnę uczestniczyła Pani Barbara Jezior, która wspominała, iż warunki panujące w krypcie sprawiły, iż trumna była w bardzo dobrym stanie.




W nawie bocznej od strony północnej znajduje się również tablica pamiątkowa ku pamięci ś.p. ks. prob. Jakuba Wyrwy.


Przejdźmy teraz na północną stronę kościoła (zwaną często przez mieszkańców "babską"), do kolejnej kruchty. Odnajdziemy w niej kilka ciekawych elementów.

W największej niszy znajduje się krucyfiks barokowo-ludowy z XVIII/XIX w. Dlaczego można uznać figurę za ludową? Otóż Chrystus jest zbyt wyprostowany, a głowa i dłonie są nieco za duże.


Dla porównania w kruchcie można przyglądnąć się XVIII-wiecznemu krucyfiksowi z typową dla baroku ekspresyjną formy i szczegółowością przedstawienia.


W kruchcie znajdują się także 2 przedstawienia, w przypadku których dziwi mnie, iż nie znalazłby one miejsca w programie ochrony zabytków. Jedno z nich, to św. Józef, który stylem przypomina (już zabytkową) figurę św. Katarzyny. Wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazują na tego samego autora. Te same farby, ten sam materiał (zapewne piaskowiec) i ten sam rodzaj czcionki. Atrybutem św. Józefa jest oczywiście lilia i wygląda na to, że oryginalna się nie zachowała, a zaradni mieszkańcy postanowili w jej miejsce wstawić plastykowy odpowiednik. Wszystkie w/w cechy wskazują na to, iż jest to kolejne XIX-wieczne dzieło.


W trzeciej niszy można zaobserwować kolejne ludowe przedstawienie i styl jest również podobny. Mamy tu modlącego się Chrystusa. Zapewne jest to symbolika modlitwy w Ogrojcu. Figurę także datowałbym na XIX w. Ona również nie widnieje w wykazie zabytkowych elementów!


Idziemy dalej. Tym razem przez nawę północną. Mijać będziemy dość wyjątkowy baldachim. Pochodzi on z XIX w. i wg. zapisków ś.p. ks. prob. Michalika, ufundował go Michał Witalis - w/w wójt Bistuszowej.



Idąc dalej, dochodzimy do linii transeptu, a po naszej lewej ukaże się kolejny ołtarz w kaplicy. Tym razem rokokowo-klasycystyczny z I poł. XIX w. W środkowej części znajdują się postacie 2 świętych - św. Piotra z kluczami po lewej i św. Pawła z mieczem po prawej. Ponad nimi współczesny obraz Jezusa Miłosiernego. Powyżej anioły, a pomiędzy nimi obraz Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny.


Przejdźmy, więc dalej do samego końca nawy. Naszym oczom ukaże się jeden z najcenniejszych elementów kościoła. Jest to późnogotycki (?) ołtarz Chrystusa Ecce Homo ("Oto Człowiek"). Przedstawienie to ukazuje Jezusa po biczowaniu. W ręku trzyma trzcinę, która jest symbolem upokorzenia przez żołnierzy. Okryty jest również złotą szatą, a na głowie ma koronę cierniową. W najwyższej części widzimy serce z mieczami - zapewne chodzi o Boleści Matki Boskiej. Poniże scena narodzin Chrystusa. Po bokach płaskorzeźby Ecce Homo znajduje się dwójka świętych. Po lewej patronka parafii - św. Katarzyna Aleksandryjska. Po prawej św. Barbara. Na podstawie znajduje się gorejące serce Chrystusa z Symbolami Męki Pańskiej oraz kotwica. W Liście do hebrajczyków czytamy: My, którzyśmy się uciekli do uchwycenia zaofiarowanej nadziei. Trzymajmy się jej jako bezpiecznej i silnej kotwicy duszy, kotwicy, która przenika poza zasłonę. (Hbr 6, 18b-19). Kotwica jest, więc symbolem nadziei.

Obok ołtarza stoi figura z kapliczki pw. św. Jana Chrzciciela z 1820 r. Została ona przeniesiona z przysiółka Galia Górna w okolicy krzyża papieskiego. Dziś znajduje się w niej figura Matki Boskiej Saletyńskiej. Pisałem o tej kapliczce już wcześniej na blogu.


Idąc dalej, docieramy pod ambonę rokokowo-klasycystyczną. Jedne ze źródeł piszą o tym, iż pochodzi ona z II poł. XVIII w. Inne wspominają, iż z I poł. XIX w. Wokół niej znajdują się: anioł, Ewangeliści oraz Chrystus Zmartwychwstały. Mają one pochodzić z fundacji Michała Witalisa.


Obróćmy, więc się teraz na drugą stronę. Naszym oczom ukaże się barokowy obraz Chrztu w Jordanie z XVII w. Obrazy barokowe skupiały się na tym aby wyrażać zmysłowe bogactwo. Kościół chciał aby sztuka, poprzez wyrażanie emocji trafiała także do ludzi mniej wykształconych. W malarstwie tym zauważyć można wielość barw i światłocień.


Pod obrazem odnaleźć można 2 kolejne zabytkowe elementy, a jeden z nich to najstarszy zabytek kościoła. Jest nim chrzcielnica marmurowa z 1554 r. (renesansowa).

Obok niej znajduje się świecznik paschalny z XIX w.


Czas na ołtarz główny. Zacznijmy, więc od pięknej, renesansowej mensy kamiennej, na której znajdują się kunsztownie wykonane kolumny jońskie oraz 2 anioły. Pozostałe elementy ołtarza są w stylu barokowo-klasycystycznym. Po bokach tabernakulum znajdują się istotne postaci. W związku z tym, że jednym z późnobarokowych obrazów z XVIII w. w ołtarzu przedstawia Chrystusa Ukrzyżowanego, to zapewne postaciami obok są Matka Boska i św. Jan, tworzący razem Grupę Ukrzyżowania. Nad bramkami zaobserwować można 2 kolejne postaci. Po lewej - król Dawid. Po prawej - Joachim. Poza tym, na tyłach ołtarza znajduje się ręczna wyciągarka, dzięki której można zmieniać obraz Chrystusa Ukrzyżowanego na św. Katarzyny (również późnobarokowy z XVIII w.) lub zdjąć oba z nich i pozostawić wbudowany na stałe obraz Matki Boskiej Częstochowskiej (częściowo haftowany) z XVIII w. W górnej części, pomiędzy puttami (uskrzydlonymi postaciami aniołów, nawiązujących do antycznego bóstwa - Erosa), obraz Chrystusa Dobrego Pasterza.


Przejdźmy, więc teraz do nawy południowej, a na jej końcu odnaleźć możemy ołtarz późnogotycki (?), który jest najbardziej wyjątkowym elementem całego kościoła. W dodatku bardzo zagadkowym. No i tutaj chciałbym przeprowadzić małe badanie historyczne, które może wykazać fundatorów dwóch niezwykle cennych ołtarzy. Na drewnianej podstawie odnaleźć możemy 7 Boleści Matki Boskiej, które jak widać były częstym motywem w kościele ryglickim. Przejdę trochę wyżej, a największy smaczek zostawię na sam koniec. Na obrazie w polu środkowym znajduje się Boże Dziecię, Matka Boska i św. Anna Samotrzeć. Powyżej, poza Matką Bożą i Chrystusem widoczny jest św. Jan Chrzciciel w wielbłądziej skórze, za którym widoczna jest laska z motywem krzyża. Po boku, w niszach, postaci dwóch biskupów - zapewne św. Stanisław i św. Wojciech.


Czas na prawdziwy hit. Sprawdźmy to. W predelli (podstawa nastawy ołtarzowej w postaci skrzyni, stojąca na podstawie ołtarza) znajduje się prawdopodobnie JEDYNE TAKIE PRZEDSTAWIENIA W EUROPIE WSCHODNIEJ! Odnaleźć możemy tutaj Chrystusa w żłobie, po narodzeniu w asyście Matki Bożej, św. Józefa, zwierząt i aniołów z Arma Christi (Symbole Męki Pańskiej - atrybuty związane z męką Chrystusa, np. włócznia, krzyż, słup biczowania). Teraz wróćmy do poprzedniego ołtarza. Tak przedstawienie to widoczne jest na płaskorzeźbie z szopką!

Rozkwit sztuki barokowej datuje się na XVII w., a ołtarze powstały najprawdopodobniej ok. 1630 r. Czyżby były, więc późnorenesansowe? Trend w sztuce przedstawiający zapowiedź śmierci na krzyżu w połączeniu z narodzinami Chrystusa pojawiał się w Europie Zachodniej głównie w baroku w XVII w. (Cornelio Schut III, "Śpiące Dzieciątko Jezus").


Przyglądając się ołtarzowi bardzo dokładnie w czasie sprawdzania wszelakich źródeł w internecie oniemiałem. Zobaczcie na to!

Cornelius Schut Anna Selbdritt
Cornelius Schut, "Anna Samotrzecia", źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Cornelius_Schut_Anna_Selbdritt.jpg

A teraz jeszcze raz ryglicki obraz. Na podwyższeniu (zasiadają Matka Boska i Anna Samotrzeć. Po środku jest Chrystus z bujną, blond czupryną. Po prawej również znajduje się kolumna! Św. Jan Chrzciciel także nie został pominięty. Jest na obrazie wyżej. Dodam jeszcze jeden fakt. Są to lata życia Corneliusa Schuta: 1597-1655! Stąd daleko idące wnioski ale czyżbyśmy mieli do czynienia z szkołą flamandzką Corneliusa Schuta? A może to dzieło Cornelio Schuta III? Żył w latach 1629-1685. W dodatku ów uczeń jest autorem dzieła "Śpiące Dzieciątko Jezus".




Poniżej obraz autorstwa Corneliusa Schuta III, pt. "Śpiące Dzieciątko Jezus" (źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Cornelio_Schut_-_Ni%C3%B1o_Jes%C3%BAs_dormido.jpg)

Cornelio Schut - Niño Jesús dormido

Teraz sprawa samych herbów szlacheckich. Mamy tutaj Dębno (co do którego nie mam przekonania i wydaje mi się, iż jest to herb Adbank, związany z Ryglicami), Gryf, Poraj oraz Strzemię. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można tutaj dopisać jednego z fundatorów. Chodzi o herb Gryf. Zacytujmy książkę - Ks. Mirosław Gawrona, "Ryglice nad Szwedką Część I Kształtowanie się odrębności kulturowej Ryglic", Ryglice 2010:
"Po śmierci Achacego Gładysza, ks. Jan Gładysz, dziedzic części w Ryglicach, darował bratu Wojciechowi Gładyszowi (piszącemu się z Szymbarku) swoje dobra, tj. części w Ryglicach, częściowo usytuowane w powiecie bieckim, częściowo w pilźnieńskim wraz z prawem patronatu i prezenty w parafii w Ryglicach. Nie wiadomo jednak jak długo trzymał te dobra i opiekował się kościołem. W 1617 r. Wojciech Gładysz h. Gryf był komornikiem ziemskim krakowskim".

Funkcję komornika opisuje Zygmunt Gloger w "Encyklopedii staropolskiej": "komornicy, zapewne stosownie do swego uzdolnienia i zasług, sprawowali urzędy posłów i posłańców, sędziów i woźnych, mierników, poborców, egzekutorów i pokojowców". Komornik ziemski krakowski był w takim razie wysłannikiem i zastępcą wyższego urzędnika ziemi krakowskiej. Jak widać już w tamtych czasach problem biurokracji był potężny...

Wracając do ołtarza, Ks. Mirosław Gawron wymienia w swoim dziele kilkadziesiąt różnych rodzin szlacheckich, które miały mniejsze lub większe posiadłości w parafii ryglickiej. Wśród nich pojawiają się w/w herby.

Ponadto od ks. prob. Franciszka Kuczka dowiedziałem się, iż ołtarze były swoistą odpowiedzią na reformację. Może być to prawdą, ponieważ sztuka barokowa miała przyciągać obywateli, a przedstawienia opisujące wydarzenia biblijne były swoistą "Biblią dla ubogich". Oznaczało to, iż ludność niepiśmienna mogła uczyć się i zachwycać religią poprzez kunsztowne obrazy, co było bezpośrednią intencją zaproponowaną w XVII w. przez kościół w kierunku artystów. Miało to wszystko na celu odciągnięcie ludności od surowych często form proponowanych przez reformatorów, którzy często odrzucali przepych.

Dodam również ważny fakt. Na tych terenach szerzył się ruch reformacyjny. Sami Łyczkowie (uprzedni właściciele Ryglic) byli reformatorami. Związali się z ruchem kalwińskim, a później ariańskim. Nie tylko z resztą oni. Po 1595 r. Burzyn, drogą koligacji małżeńskich po Burzyńskich (dzielących Ryglice z Łyczkami), otrzymali Chrząstowscy- również kalwini.

Wszystkie te fakty dają pewien obraz rzeczywistości. Czyżby kilku właścicieli posiadłości w Ryglicach (na czele z Gładyszami), w duchu walki z reformacją zamówiło piękne ołtarze typu flamandzkiego do ryglickiego kościoła aby przyciągać do niego wiernych? 

Na tym zakończę moje historyczne dywagacje. Przejdźmy, więc dalej. Tym razem do kaplicy po stronie południowej, gdzie zobaczymy kolejny ołtarz barokowo-klasycystyczny z I poł. XIX w. W dolnej części widoczna jest bardzo wyjątkowa monstrancja w postaci Dzieciątka Jezus. Niestety nie znam dokładnego jej wieku, musiałbym się zapytać o to któregoś z księży. W polu środkowym znajduje się oczywiście Matka Boska Tuchowska, nazywana "Słuchającą" od odsłoniętego prawego ucha. Wokół niej widnieje krajobraz tuchowskiego sanktuarium. Tutaj pozwolę sobie opisać ciekawostkę. Z wizytacji kościelnej scholastyka tarnowskiego z 1664 r. wynika, iż w ryglickim kościele znajdował się wyjątkowy obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem. Przybywało do niego wiele osób z całej okolicy, a ich liczba dorastała tuchowskiemu sanktuarium. W 1748 r. obraz znajdował się w ołtarzu głównym i otoczony był licznymi wotami. Najprawdopodobniej zaginął po kasacie józefińskiej (1782). W związku z nią Austriacy dokonali kasacji wszystkich zakonów, które nie prowadziły szkół ani nie sprawowały opieki nad chorymi. Wraz z tym wydarzeniem stworzono nowe parafie i diecezje, a z ogromnej ilości kościołów skonfiskowano wiele cennych przedmiotów - kielichy, puszki i monstrancje z cennych kruszców, wota dziękczynne, itd. Taka sytuacja wydarzyła się np. w Wojniczu, który był siedzibą dekanatu, a w skarbcu kościelnym były bardzo cenne narzędzia sprawowania kultu, które gromadzono aż od średniowiecza! Być może właśnie wtedy zniknęło z ryglickiego kościoła przedstawienie Matki Boskiej. Wracając do samego ołtarza, pomiędzy dwoma aniołami w polu środkowym znajduje się piękny obraz św. Izydora - patrona rolników, który co ciekawe odtworzono na jednym z witraży.


Bardzo ciekawe są stacje Drogi Krzyżowej. Jeśli dobrze pamiętam, to pochodzą one z XIX w. i zostały wykonane w Tyrolu, a następnie przywiezione do Ryglic.



Warto również wspomnieć o dwóch tablicach pamiątkowych. Pierwsza z nich dotyczy ś.p. ks prob. Michalika, który był wielkim pasjonatem historii kościoła i okolicy, a na plebani zgromadził wiele informacji. Drugą wmurowano ku pamięci papieża Polaka - Jana Pawła II.



Jest jeszcze kilka zabytkowych elementów ale te bodajże znajdują się w dwóch zakrystiach (znajdują się po oby stronach prezbiterium):
-obraz Chrystusa w stylu Kobylańskim z XVIII w.
-2 krucyfiksy z XVIII/XIX w.
-monstrancja neorokokowa z XIX w.
-dwa kielichy z XVIII w. i 1803 r.
-puszka neorokokowa z 1846 r.
-ampułka z czarą kryształową z XVIII w.

Jak widać ryglicki kościół skrywa wiele ciekawych elementów i jest na prawdę wart odwiedzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz