Styczeń tego roku rozpoczął się od Tatr z Tuchowa. Widzialność ta ciągnie się jednak dalej. Kolejne dni mijały, a praktycznie co drugi dzień można było podziwiać dalekie obserwacje. Padł nawet rekord z Polski - Alpy ze Śnieżnika. Ja jednakże obrałem kierunek na nasze okolice. Postanowiłem zrobić to trochę nietypowo. W innych miejscach niż zwykle. Ileż w końcu można oglądać Tatry z Furmańca?
Na początek chyba najlepsze zdjęcie z Tatrami jakie udało mi się zrobić od dłuższego czasu. Na pierwszym planie wiatrak z Rzepiennika Marciszewskiego. Piękna "lampa" była nad horyzontem. Niesamowity wieczór. Stałem sobie jeszcze chwilę przed aparatem i po prostu chłonąłem kolory całym sobą.
Cieszę się, że w drodze do pracy lub z niej miewam nieraz takie widoki. Z granicy Jodłówki Tuchowskiej z Kołkówką. Ten wieczór też był piękny.
Innym razem kolory były jeszcze ciekawsze. Tak to wyglądało to spod kościoła pw. św. Jana Chrzciciela w Rzepienniku Biskupim. Po lewej widać kościół w Turzy, po prawej w Staszkówce (?).
Kolejny mega wieczór. Tatry i nagrobek ze starego cmentarza w Jodłówce Tuchowskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz