Już coraz bliżej do 2022 r. Tymczasem na horyzoncie z Furmańca znów One. Z tej zaklętej góry, który rzuciła urok na fotografów z całej Polski. Ponownie przystaję na niej i ja. Po raz 30? 50? Może więcej, straciłem już rachubę. Jest pięknie, tak świątecznie. Dawno w tym okresie nie mieliśmy takiej ładnej, normalnej, grudniowej pogody. Wiatru praktycznie w ogóle nie ma, mróz dociera do opuszek palców, a ciszę przerywają jedynie wracający swymi żelaznymi rumakami ludzie. Co dzień w pogoni za tym żeby jeść zdrowszy chleb z ładniejszego talerza. Na szczycie tylko ja, zastanawiający się czy Ci zamyśleni wędrowcy chociaż skierowali wzrok w stronę tych wyniosłych szczytów, czy jednak codzienność pcha ich dalej i dalej...
Życzę Wam wszystkim żebyście w przyszłym roku częściej odnajdywali "swój Furmaniec" i choć na chwilę przystawali aby odetchnąć, napawając się momentem widoku na piękno swojego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz