Dla zainteresowanych oprowadzaniem.

Osoby zainteresowane zwiedzaniem Pogórzy (i nie tylko) serdecznie zachęcam do kontaktu ze mną.
Nr. tel.: 512485435
E-mail: jakub.marek.nowak10@gmail.com

wtorek, 4 listopada 2025

Niegrzeczny legionista z Piotrkowic i moje zmieszanie z błotem filmu "Legiony"


     Chyba wszyscy doskonale kojarzymy film Legiony. Stworzony z wielkim rozmachem, emanujący patosem, historią miłosną, bla, bla, bla... Wszystko pięknie, tylko połowa tego dzieła jest po prostu zmyślona. Reżyserski bełkot... W czasie seansu kilka razy niemal nie buchnąłem śmiechem. Czy to z powodu kuloodpornych legionistów idących spacerkiem wśród spadających pocisków artyleryjskich (niczym Rambo z amerykańskiej produkcji) czy ominięcia niemalże całkowicie bitwy pod Łowczówkiem, wydarzeń w Nowym Sączu oraz Rajbrocie. Serio, miejscowość z gminy Pleśna wymieniona jest na zasadzie wypowiedzi jakieś drugoplanowej aktorki, która chwali się tym, że jej syn gdzieś tam walczył pod jakimś Łowczówkiem...

    Dlaczego jednak w ogóle odnoszę się do tego kina klasy b w odniesieniu do jednego z legionistów z naszej okolicy? Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta. Nasze wielkie szołranery biorą się często za kręcenie produktów filmopodobnych i wymyślają na siłę tkliwe historyjki miłosne rodem z komedii romantycznej z Karolakiem w roli głównej (serio, jeszcze jego w wymienionej powyżej produkcji brakowało, no i może śpiewającej Nataszy Urbańskiej), a tymczasem wystarczyłoby jedynie SIĘGNĄĆ DO ŹRÓDEŁ!

    Mamy niezwykłe historie, zarówno miłosne (razem z pikantnymi rysunkami okopowymi, pamiętnikami, itd.), jak i rodem z powieści kryminalnych. Często bardzo nieoczywiste postacie, ciekawe zwroty akcji, ale nieeeee, my będziemy robić na siłę netflixowe show. 

    Mógłbym wymienić dziesiątki niezwykłych osób biorących udział w walkach legionów. Takich, które wykazały się zarówno wielkim męstwem w bitwie, jak i tych, które zasłynęły z mniej oczywistych powodów, zahaczających o konflikt z prawem. Jedną z takowych jest z pewnością Jan Stanisław Cetnarowski.

    Bohater mojego artykułu urodził się 13 października 1895 r. w Piotrkowicach koło Tuchowa. Był synem Andrzeja Cetnarowskiego, wyrobnika i Julianny z domu Gajda. Chłopak bardzo szybko, bo w wieku kilkunastu lat, stracił oboje swoich rodziców i zapewne wydarzenie to miało duży wpływ na jego późniejsze wychowanie. Zajmowali się nim opiekunowie nie pochodzący z jego rodziny, co było częstą praktyką na małych, pogórzańskich wsiach, w momencie, gdy dziecko zostawało sierotą. Po ukończeniu szkoły ludowej, uczęszczał do placówki w Żywcu, gdzie skończył 4 klasy, po czym wyjechał do Niemiec.

    Po wybuchu I wojny światowej wrócił do Galicji i zgłosił się do służby w Legionach Polskich. Następnie odesłano go do Krakowa i wcielono do 4 kompanii I batalionu 3 pułku piechoty. Wraz ze swoim oddziałem służył na froncie karpackim. Brał udział m. in. w bitwie pod Rafajłową (z 23 na 24 stycznia 1915 r.). W maju 1915 r. został ranny, po czym leczył się szpitalnie. Następnie służył w 2 pułku piechoty LP. Oceniono go jako bardzo dobrego i dzielnego żołnierza. 21 czerwca 1916 r. ponownie został ranny, w wyniku czego na dłuższy czas utracił mowę. Po powrocie do zdrowia służył w Biurze Werbunkowych LP. Następnie w Polskim Korpusie Posiłkowym i po bitwie pod Rarańczą z 15 na 16 lutego 1918 r. (gdzie legioniści wystąpili przeciw Austriakom) trafił do niewoli w obozie internowanych w Szeklencze na Węgrzech, po czym został wcielony do c. k. armii i wysłany na front włoski. W czerwcu 1918 r. został zwolniony ze służby, a po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zgłosił się do służby wojskowej w III batalionie Waisa 57 p. p. ziemi tarnowskiej.

    W tym miejscu zaczyna się najciekawsza część historii. Otóż żołnierz ten, mimo wcześniejszych, dobrych wojskowych referencji, nie zawsze zachowywał się w sposób prawidłowy. W zbiorach Archiwum Państwowego w Przemyślu znajdują się dokumenty z rozkazami dziennymi z kampanii na Ukrainie. W miejscowości nad Sanem, jako przewodniczący doraźnych sądów wojskowych, powoływany był Andrzej Wais, dowódca III Bataliony 57 p. p. Zapewne nie spodziewał się tego, że jednymi z sądzonych przez gremium, którego wcześniej był członkiem, będą jego podopieczni. W nocy z 16 na 17 stycznia 1919 r. czterech żołnierzy 10 kompanii, będących w posiadaniu granatów ręcznych (ciekawe po co, impreza miała być bardziej wybuchowa?) zostało przyłapanych w domu rozpusty. Zatrzymanymi byli; Roman Trubulski, Jan Cetnarowski, Michał Trojan i Błażej Baczyński.

    Ktoś jednak mógłby powiedzieć, że był to jeszcze młody, 20-paroletni chłopak i chciał trochę zaszaleć, że jak wielu jego kompanów, rozglądał się za kobietami, itd. Jeśli jednak przeszła komuś przez głowę taka myśl, polecam czytać dalej.

    W czerwcu 1919 r. Jan Cetnarowski służył jeszcze w 2 pułku piechoty Legionów w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie 5 kwietnia 1920 r. został zwolniony ze służby. Mieszkał on w Rzędzinie pod Tarnowem. Pracował jako pomocnik ślusarski w Państwowej Fabryce Związków Azotowych w Mościcach pod Tarnowem. Wydawałoby się, że w jego życiorysie, poza jednym wybrykiem, nie działo się nic nie zwykłego. Pisał on nawet prośbę do Komitetu Krzyża i Medalu Niepodległości w Warszawie o przyznanie odznaczenia, a pozytywną opinię w tej sprawie wydała jego wcześniejsza jednostka. Jednak wniosek został odrzucony. Okazało się, że w 1922 r. Jen Cetnarowski został skazany na dziesięciomiesięczne ciężkie więzienie, a w 1932 r. w Krakowskim Dzienniku Wojewódzkim ukazało się jego nazwisko, jako jednej z osób, która wyłudzała pieniądze z urzędów gminnych.

    W późniejszych latach Jan Cetnarowski mieszkał w Tarnowie. Przez swoje występki musiał się nawet starać o wystawienie w 1938 r. przez zarząd miejski świadectwa moralności. Działał także w kole 2 p.p. Legionów Polskich.

    W czasie II wojny światowej został aresztowany przez Gestapo i uwięziony w Zakładzie Karnym w Tarnowie, po czym przewieziono go do obozu koncentracyjnego KL Flossenbürg. Zginął zamordowany przez Niemców 22 listopada 1944 r.

    Życiorysy wielu legionistów są niejednoznaczne. Nie zawsze byli to ludzie całkowicie nieskazitelni. Żyli, kochali i nienawidzili, odnosili sukcesy i porażki, dokonywali wielkich czynów ale i niekiedy podłych. Z tego też powodu nasza kinematografia powinna przestać w końcu patrzeć na zachodnie trendy i tworzyć według własnych schematów, w oparciu o tak ciekawą i barwną historię.

Bibliografia:

M. L. Krogulski, Od Legionów do Armii Polskiej. Żołnierze niepodległości z ziemi tuchowskiej 1914-1921. Tom III, s. 32-33

Źródła:

Archiwum Narodowe w Przemyślu, Zespół nr 577, sygn. 43, p. 26

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz