Dla zainteresowanych oprowadzaniem.

Osoby zainteresowane zwiedzaniem Pogórzy (i nie tylko) serdecznie zachęcam do kontaktu ze mną.
Nr. tel.: 512485435
E-mail: jakub.marek.nowak10@gmail.com

wtorek, 4 listopada 2025

Niegrzeczny legionista z Piotrkowic i moje zmieszanie z błotem filmu "Legiony"


     Chyba wszyscy doskonale kojarzymy film Legiony. Stworzony z wielkim rozmachem, emanujący patosem, historią miłosną, bla, bla, bla... Wszystko pięknie, tylko połowa tego dzieła jest po prostu zmyślona. Reżyserski bełkot... W czasie seansu kilka razy niemal nie buchnąłem śmiechem. Czy to z powodu kuloodpornych legionistów idących spacerkiem wśród spadających pocisków artyleryjskich (niczym Rambo z amerykańskiej produkcji) czy ominięcia niemalże całkowicie bitwy pod Łowczówkiem, wydarzeń w Nowym Sączu oraz Rajbrocie. Serio, miejscowość z gminy Pleśna wymieniona jest na zasadzie wypowiedzi jakieś drugoplanowej aktorki, która chwali się tym, że jej syn gdzieś tam walczył pod jakimś Łowczówkiem...

    Dlaczego jednak w ogóle odnoszę się do tego kina klasy b w odniesieniu do jednego z legionistów z naszej okolicy? Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta. Nasze wielkie szołranery biorą się często za kręcenie produktów filmopodobnych i wymyślają na siłę tkliwe historyjki miłosne rodem z komedii romantycznej z Karolakiem w roli głównej (serio, jeszcze jego w wymienionej powyżej produkcji brakowało, no i może śpiewającej Nataszy Urbańskiej), a tymczasem wystarczyłoby jedynie SIĘGNĄĆ DO ŹRÓDEŁ!

    Mamy niezwykłe historie, zarówno miłosne (razem z pikantnymi rysunkami okopowymi, pamiętnikami, itd.), jak i rodem z powieści kryminalnych. Często bardzo nieoczywiste postacie, ciekawe zwroty akcji, ale nieeeee, my będziemy robić na siłę netflixowe show. 

    Mógłbym wymienić dziesiątki niezwykłych osób biorących udział w walkach legionów. Takich, które wykazały się zarówno wielkim męstwem w bitwie, jak i tych, które zasłynęły z mniej oczywistych powodów, zahaczających o konflikt z prawem. Jedną z takowych jest z pewnością Jan Stanisław Cetnarowski.

    Bohater mojego artykułu urodził się 13 października 1895 r. w Piotrkowicach koło Tuchowa. Był synem Andrzeja Cetnarowskiego, wyrobnika i Julianny z domu Gajda. Chłopak bardzo szybko, bo w wieku kilkunastu lat, stracił oboje swoich rodziców i zapewne wydarzenie to miało duży wpływ na jego późniejsze wychowanie. Zajmowali się nim opiekunowie nie pochodzący z jego rodziny, co było częstą praktyką na małych, pogórzańskich wsiach, w momencie, gdy dziecko zostawało sierotą. Po ukończeniu szkoły ludowej, uczęszczał do placówki w Żywcu, gdzie skończył 4 klasy, po czym wyjechał do Niemiec.

    Po wybuchu I wojny światowej wrócił do Galicji i zgłosił się do służby w Legionach Polskich. Następnie odesłano go do Krakowa i wcielono do 4 kompanii I batalionu 3 pułku piechoty. Wraz ze swoim oddziałem służył na froncie karpackim. Brał udział m. in. w bitwie pod Rafajłową (z 23 na 24 stycznia 1915 r.). W maju 1915 r. został ranny, po czym leczył się szpitalnie. Następnie służył w 2 pułku piechoty LP. Oceniono go jako bardzo dobrego i dzielnego żołnierza. 21 czerwca 1916 r. ponownie został ranny, w wyniku czego na dłuższy czas utracił mowę. Po powrocie do zdrowia służył w Biurze Werbunkowych LP. Następnie w Polskim Korpusie Posiłkowym i po bitwie pod Rarańczą z 15 na 16 lutego 1918 r. (gdzie legioniści wystąpili przeciw Austriakom) trafił do niewoli w obozie internowanych w Szeklencze na Węgrzech, po czym został wcielony do c. k. armii i wysłany na front włoski. W czerwcu 1918 r. został zwolniony ze służby, a po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zgłosił się do służby wojskowej w III batalionie Waisa 57 p. p. ziemi tarnowskiej.

    W tym miejscu zaczyna się najciekawsza część historii. Otóż żołnierz ten, mimo wcześniejszych, dobrych wojskowych referencji, nie zawsze zachowywał się w sposób prawidłowy. W zbiorach Archiwum Państwowego w Przemyślu znajdują się dokumenty z rozkazami dziennymi z kampanii na Ukrainie. W miejscowości nad Sanem, jako przewodniczący doraźnych sądów wojskowych, powoływany był Andrzej Wais, dowódca III Bataliony 57 p. p. Zapewne nie spodziewał się tego, że jednymi z sądzonych przez gremium, którego wcześniej był członkiem, będą jego podopieczni. W nocy z 16 na 17 stycznia 1919 r. czterech żołnierzy 10 kompanii, będących w posiadaniu granatów ręcznych (ciekawe po co, impreza miała być bardziej wybuchowa?) zostało przyłapanych w domu rozpusty. Zatrzymanymi byli; Roman Trubulski, Jan Cetnarowski, Michał Trojan i Błażej Baczyński.

    Ktoś jednak mógłby powiedzieć, że był to jeszcze młody, 20-paroletni chłopak i chciał trochę zaszaleć, że jak wielu jego kompanów, rozglądał się za kobietami, itd. Jeśli jednak przeszła komuś przez głowę taka myśl, polecam czytać dalej.

    W czerwcu 1919 r. Jan Cetnarowski służył jeszcze w 2 pułku piechoty Legionów w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie 5 kwietnia 1920 r. został zwolniony ze służby. Mieszkał on w Rzędzinie pod Tarnowem. Pracował jako pomocnik ślusarski w Państwowej Fabryce Związków Azotowych w Mościcach pod Tarnowem. Wydawałoby się, że w jego życiorysie, poza jednym wybrykiem, nie działo się nic nie zwykłego. Pisał on nawet prośbę do Komitetu Krzyża i Medalu Niepodległości w Warszawie o przyznanie odznaczenia, a pozytywną opinię w tej sprawie wydała jego wcześniejsza jednostka. Jednak wniosek został odrzucony. Okazało się, że w 1922 r. Jen Cetnarowski został skazany na dziesięciomiesięczne ciężkie więzienie, a w 1932 r. w Krakowskim Dzienniku Wojewódzkim ukazało się jego nazwisko, jako jednej z osób, która wyłudzała pieniądze z urzędów gminnych.

    W późniejszych latach Jan Cetnarowski mieszkał w Tarnowie. Przez swoje występki musiał się nawet starać o wystawienie w 1938 r. przez zarząd miejski świadectwa moralności. Działał także w kole 2 p.p. Legionów Polskich.

    W czasie II wojny światowej został aresztowany przez Gestapo i uwięziony w Zakładzie Karnym w Tarnowie, po czym przewieziono go do obozu koncentracyjnego KL Flossenbürg. Zginął zamordowany przez Niemców 22 listopada 1944 r.

    Życiorysy wielu legionistów są niejednoznaczne. Nie zawsze byli to ludzie całkowicie nieskazitelni. Żyli, kochali i nienawidzili, odnosili sukcesy i porażki, dokonywali wielkich czynów ale i niekiedy podłych. Z tego też powodu nasza kinematografia powinna przestać w końcu patrzeć na zachodnie trendy i tworzyć według własnych schematów, w oparciu o tak ciekawą i barwną historię.

Bibliografia:

M. L. Krogulski, Od Legionów do Armii Polskiej. Żołnierze niepodległości z ziemi tuchowskiej 1914-1921. Tom III, s. 32-33

Źródła:

Archiwum Narodowe w Przemyślu, Zespół nr 577, sygn. 43, p. 26

poniedziałek, 1 września 2025

piątek, 25 lipca 2025

Mój nowy rekord dalekich obserwacji! +145 km, coraz bliżej 150.

 Totalnie się tego nie spodziewałem!

Jadę sobie z Ponidzia przez Busko-Zdrój. W pewnym momencie patrzę, a tu coś dziwnego na horyzoncie. Myślę sobie, Tatry? Eeee nieee, niemożliwe, późne popołudnie i lato? No way! Jednak w momencie, gdy wyjechałem poza miasto, zaniemówiłem...

No i mam mój nowy rekord. Ponad 145 km z Olganowa. Już teraz wiem, że spokojnie mogę z moim 70-200 pociągnąć te 200 gdzieś spod Kielc.

No i teraz najlepsze. Przyglądam się dokładnie, a tu jakiś fikuśny kościół gotycki pod Babią Górą. No i co się okazało? To Wiślica i tamtejsza bazylika mniejsza wybudowana w XIV przez Kazimierza Wielkiego. Oniemiałem! Ale fart! Moje marzenie turystyczne, które odwiedziłem tamtego dnia pod Babią Górą! I wiecie co? Tam spokojnie gdzieś dałoby się znaleźć miejsce, z którego widać by ją było pod Tatrami. Najlepiej z takim obiektywem 150-600. 

Cudowny dzień!

Jednak przepraszam Was za jakość tych fotografii. Jest to mój błąd spowodowany złymi ustawieniami. Wcześniej byłem w ciemnych pomieszczeniach kilku zabytkowych świątyń, gdzie ustawiałem wysokie ISO i po prostu tego nie zmieniłem. Przez to fotografie wyglądają tak, a nie inaczej.




niedziela, 9 lutego 2025

Było księżycowe halo, jest i słoneczne!

Widzieliście już księżycowe halo, macie i słoneczne. Dość niezwykła sprawa, że kryształki lodu trzymały się po nocy jeszcze przez prawie cały dzień i cało to taki spektakl. Tym razem wokół słońca. Foto z widokiem w stronę Burzyna.

sobota, 8 lutego 2025

Nieprawdopodobnie piękne halo księżycowe! Tuchów i Ryglice.

 Szanowni Państwo. Halo księżycowe fotografowałem już dwukrotnie. Jednak tak wyraźnego nie widziałem ani razu. Wczorajsza noc będzie przeze mnie zapamiętana na zawsze. Z resztą... Sami zobaczcie.

Na początek wieża klasztoru w Tuchowie.


Następnie kościół pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Ryglicach.


Kolejno cmentarz nr 167 w Ryglicach.


Na koniec wiatrak Państwa Jeziorów w Ryglicach.

wtorek, 4 lutego 2025

Dziś ponownie Karwodrza i Tatry

 Ajajaj, za późno o pół godziny, a kolory byłyby jeszcze lepsze ale będę próbował do skutku. Karwodrza, pałac Karola Berke i Tatry.

niedziela, 26 stycznia 2025

Kto dziś szusuje na deskach? Jurasówka pod Tatrami.

Tak o poranku ładnie pokazały się Tatry z Lichwina. Konkretnie z Wału.


Jeszcze jeden kadr. Jadąc na Wał zauważyłem taki oto jaśnie oświecony domek.

sobota, 25 stycznia 2025

MAM TO! XIX-wieczny pałac Karola Berké w Karwodrzy i Tatry. Już myślałem, że to niemożliwe!

 Kilkanaście dni kombinowania i analizowania mapy, wiele kilometrów jeżdżenia, setki metrów łażenia po górkach w poszukiwaniu odpowiedniego kadru, 4 podejścia podczas zachodów słońca i w końcu JEST!

Miejsce było o tyle problematyczne, że:

-pałac jest wciśnięty w dolinę;

-ściana frontowa odwrócona jest na wschód (norma, właściciel chciał mieć poranne słońce w oknach);

-otoczenie pałacu pokrywają gęste drzewa (w dzień jest ledwo widoczny);

-w okresie wiosennym i letnim budowla jest zasłonięta przez drzewa;

-oświetlenie włączane jest dość późno, należy dobrze znać swój sprzęt i mieć sporo doświadczenia z fotografią nocną aby dobrać odpowiednie ustawienia, w tym czasie Tatry są już ledwo widoczne ludzkim okiem;

-wzniesienie, z którego wykonywałem fotografię jest wąskim gardłem, na lewo znajduje się wiekowe drzewo i dom, które wszystko zasłaniają, a na prawo Tatry już mocno odjeżdżają z kadru (widać to na kolejnej fotografii);

-miejsce wykonywania fotografii jest mocno odsłonięte na przeciągi, a prawie za każdym razem wieje tam niemiłosiernie, co jeszcze utrudnia odpowiednie ustabilizowania aparatu z teleobiektywem na statywie.

Jakbym miał wyciągnąć teraz jakiś internetowy tekst napisałbym:
"-Ja nie dam rady? Potrzymaj mi piwo!"

Tutaj macie widok z wyższej partii wzniesienia, gdzie pałac już wyraźnie odjeżdża z kadru. Stałem tam wcześniej i był to błąd. Na szczęście idąc do samochodu zauważyłem, że wokół pałacu w końcu zaświeciły się światła...


A idąc dalej, na prawo, mamy taki widok na Tuchów.


Wcześniej pokusiłem się jeszcze o taką fotografię spod Winnicy Jakubowej. Po lewej oczywiście wzgórze Furmaniec z Krzyżem Milenijnym, kapliczką Fundacji Floriana Amanda Janowskiego i cmentarzem wojskowym nr 163.


Teraz kilka słów o o tym dlaczego tak bardzo chciałem sfotografować rezydencję Karola Berké w Karwodrzy, a obecnie siedzibę Domu Pomocy Społecznej.
https://www.dpskarwodrza.pl/

Fundatorem pałacu był Karol Jan Berké (1838-1907), uczestnik powstania styczniowego, współzałożyciel i wiceprezes tuchowskiego gniazda Towarzystwa Gimnastycznego Sokół (od 1898 r.), fundator kościoła w Piotrkowicach, wyposażenia w kościele św. Jakuba w Tuchowie oraz kilku kapliczek i krzyży przydrożnych. Zapamiętano go jako światłego i przedsiębiorczego człowieka. W swoim gospodarstwie wprowadzał rozwiązania, z którymi zapoznał się w czasie studiów zagranicznych, podczas podróży oraz poprzez informacje z gazet rolniczych (np. Tygodnik Rolniczy, w którym skrytykował niepraktyczne pułapki na myszy i szczury). Za jego czasów w majątku powstała winnica, sad morelowy i morwowy, hodowla jedwabników i stadnina koni. Powstały także: cegielnia, tartak, młyn i wodociąg. Właściciel majątku posiadał również trzy karczmy. Być może zainteresował się poszukiwaniem ropy naftowej, ponieważ w 1895 r. na łamach czasopisma Głos Narodu ogłaszał na sprzedaż narzędzia służących do poszukiwania płynnego kruszcu.

Gospodarstwo prosperowało na tyle dobrze, że opisano je w Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich:

(...) pos. Karola Berkego odznacza się wzorowem gospodarstwem. Pos. większa ma 317 m. roli, 27 m. łąk i ogr., 19 m. past i 260 m. lasu; pos. mniejsza 255 m. roli, 41 m. łąk, 40 m. past. i 14 m. lasu.

Pałac powstał w 1885 r. Wybudowano go z cegły z własnego zakładu (posiada oznaczenia KJB). Powstały z nich także budynki gospodarcze i kaplica. Do siedziby ziemiańskiej wchodziło się przez szerokie, drewniane schody. Na pałacu i budynkach gospodarczych umieszczono cytaty z dzieł znanych artystów. Ich inicjatorką była żona właściciela, Maria z d. Jurska, córka architekta z Tarnowa.

Kaplica dworska w stylu neogotyckim powstała jako wotum dziękczynne za dar mowy dla niepełnosprawnego syna Karola i Marii, Zbigniewa. Była w pełni wyposażona w celu odprawiania w niej nabożeństw. Odbywały się w niej np. chrzty, śluby oraz nabożeństwa maryjne.

Założenie otaczał okazały park z wieloma gatunkami roślin, jak: platany, świerki, orzechy czy dęby, a sad obfitował w jabłonie, grusze, śliwy oraz krzewy owocowe.

Wyposażenie dworu nie przetrwało jednak próby czasu. Zostało splądrowane po parcelacji w 1946 r. Wewnątrz znajdowała się m.in. cenna biblioteka, która zaginęła w czasie I i II wojny światowej, gdy w budowli stacjonowały wojska austro-węgierskie i niemieckie. 

Karol Berké zmarł w wyniku choroby w 1907 r. Jego żona Maria 12 lat później. Zostali pochowani w grobowcu rodzinnym w Piotrkowicach. Majątek w Karwodrzy przeszedł w ręce niepełnosprawnego syna, Zbigniewa, który pomimo ukończenia specjalistycznej placówki w Dreźnie, miał problemy z mówieniem w ojczystym języku. Zajmowali się nim opiekunowie, podejmując istotne decyzje. Wkrótce majątek podupadł i został wydzierżawiony, a w 1945 r. przejęty przez władze.

Warto nadmienić, iż jednym z synów Karola Jana Berké był Karol Przemysław Artur Berké (ur. 28.11.1874, zm. po 1.01.1938 r.). Był on doktorem praw, żołnierzem armii austro-węgierskiej w czasie I wojny światowej i majorem rezerwy Wojska Polskiego.

Bibliografia:
1. Głos Narodu, 1895, nr 211.
2. Jak nasi dziadkowie "Sokół" budowali i w niem gospodarowali (Tuchów 1898-1948), Kowalik A. (red.), Tuchów 2018.
4. Krogulski M. L., Od Legionów do Armii Polskiej. Żołnierze niepodległości z ziemi tuchowskiej 1914-1921, T. I, Tuchów 2020.
4. Salamon J., Pozdrowienie z Karwodrzy, Tarnów 2001.
5. Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, Chlebowski B., Sulimierski F., Walewski W. (red.), T. III, Warszawa 1882.
6. Tygodnik Rolniczy : Organ c. k. Towarzystwa rolniczego Krakowskiego, R.2, nr 42 (17 października 1885).

piątek, 24 stycznia 2025

Guess who is back... FURMANIEC!

 Furmaniec wraca na mojego bloga po raz kolejny i znów zaskoczył mnie takim zachodem słońca, jakiego jeszcze tam nie widziałem. Mocno żółtym i pomarańczowym.



Po zachodzie słońca sfotografowałem jeszcze jeden klasyczek - kościół w Burzynie z Bistuszowej.

poniedziałek, 20 stycznia 2025

Tatry spod Winnicy Jakubowej w Karwodrzy

Coś mi się wydaje, że zaraz się zlecą wszystkie fotografeły z okolicy. Może i ktoś ma ale ja się jeszcze nie spotkałem z takim zdjęciem. Po lewej Krzyż Milenijny, kapliczka fundacji Floriana Amanda Janowskiego i cmentarz wojskowy nr 163. Po prawej oczywiście Tatry. Teraz wyobraźcie sobie, że oglądacie ten widok siedząc sobie w winnicy z lampką wina regionalnego w dłoni. Nierealne? A jednak. Obok znajduje się Winnica Jakubowa, którą serdecznie polecam.
https://malopolskiszlakwinny.pl/winnica-jakubowa/


 

sobota, 18 stycznia 2025

Dwa zachody słońca - Tarnów i Jodłówka Tuchowska

 Rzadko zdarza się aby dwa dni pod kolej słońce zachodziło w tak spektakularny sposób, a jutro zapowiada się kolejna powtórka z rozrywki. Przynajmniej o wschodzie słońca... Niesamowity tydzień! 17.01.2025 r. uchwyciłem centrum Tarnowa. Dziś Jodłówkę Tuchowską.




poniedziałek, 6 stycznia 2025

Kto poznaje, co to za drugi kościół widać?

Dziś jedna z moich ulubionych miejscówek z widokiem na Ryglice. Widać z niej dwa kościoły. Wiecie co to za miejscowość na drugim planie?

 

niedziela, 5 stycznia 2025

Macie mój pomysł na rozwój turystyczny Ryglic. Koncepcja rewitalizacji parku.

 Pomysł ten kołata w mojej głowie od jakiś 10 lat. Jest to miejsce z najwspanialszym potencjałem w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Chodzi o park dworski w Ryglicach.


Zacznij od tego, czego obecnie szukają w większości ludzie przemęczeni zgiełkiem miasta i masą obowiązków na głowie? Odpoczynku w połączeniu z naturą i spokojem. Jak to wygląda w przypadku mieszkańców małych miasteczek i miejscowości? Nierzadko, w szczególności w weekendy, jeżdżą na spacery w miejsca z przygotowanymi ścieżkami. Ciężkowice pękają w szwach. Po Lasach Radłowskich spacerują setki osób. Dziesiątki odwiedzają takie miejsca, jak Jezioro w Mokrzcu czy zalew w Skrzyszowie. A parki? Nierzadko z rodziną jeździliśmy do Gorlic, Czchowa czy Kąśnej Dolnej, a tam ponownie, bardzo wiele małżeństw z dziećmi. 

Zobaczmy teraz jak to wygląda na mapie. Zataczam koło z promieniem 15 km od Ryglic. Sprawdźmy kilka ogólnodostępnych parków. Mamy, więc tak: Gromnik, Skałka w Tuchowie, Ciężkowice - dwa parki - zdrojowy i pod muzeum, miejsce rekreacyjne i ścieżka zdrowia w Szynwałdzie oraz Bogoniowice. Jeśli coś pominąłem, to przepraszam. Rzucam kilka szybkich przykładów będących terenami rekreacyjnymi częściowo o charakterze typowego parku z alejkami. Sprawdźmy teraz powierzchnię wymienionych obiektów - obliczenia na podstawie geoportalu. Skałka to ok. 2,8 ha, jednak należy pamiętać, że jest to skarpa wzniesienia nie dostępnego do chodzenia, a na niej kilka ścieżek spacerowych + miejsce rekreacyjne. Park Zdrojowy w Ciężkowicach to (łącznie z ścieżkami wijącymi się obok) ok. 2,8 ha. Park pod muzeum w Ciężkowicach to 0,5 ha. Bogoniowice - ok. 3,2 ha. Gromnik - jeśli dodam do tego również ścieżki w okolicy kościołów, to wychodzi mi ok. 3,2 ha. Teren rekreacyjny i ścieżka w Szynwałdzie - 0,9 ha.

Tymczasem sprawdźmy powierzchnię parku dworskiego w Ryglicach. Jest to 2,2 ha. Owszem, część zajmują stawy i boisko, jednak uważam, że obie te rzeczy jedynie zwiększają atrakcyjność miejsca. Tym bardziej, że na jednym ze zbiorników jest piękna wysepka. Dodam również, że w przypadku np. parku zdrojowego w Ciężkowicach tereny z dróżkami wokół, które doliczałem do całości, są dość pagórkowate i poprzecinane jarami. Tymczasem dużą część powierzchni obiektu w Bogoniowicach stanowią boiska i kort tenisowy. Tymczasem w Ryglicach teren jest dość przyjazny. Nie zakrzaczony, pięknie zadbany przez Zespół Szkół im. Cz. Majorka mieszczący się w pałacu Leśniowskich.

Proszę bardzo, oddaję gminie mój pomysł. Łapcie i wykorzystujcie. Czy puszczam za bardzo wodze fantazji? Patrząc na przykłady terenów, które udało się zagospodarować w wielu okolicznych gminach, absolutnie nie!


Obecnie w parku nie ma typowych alejek spacerowych. Ta, która znajduje się przed pałacem jest efektem koncepcji rodziny Leśniowskich, która niegdyś zamieszkiwała w budynku. Zobaczmy, jaki to miejsce ma potężny potencjał. Obok znajduje się najstarszy spichlerz w Małopolsce z izbą muzealną, zabytkowa kapliczka św. Jana Nepomucena, plac zabaw - tzw. ścieżka zdrowia i kompleks sklepów. Wszystko obok, bliziutko. W dodatku na terenie parku jest już boisko na sztucznej nawierzchni, zabytkowa kapliczka Matki Boskiej z Chrystusem, pomnik przyrody i kilka ławeczek. Pod samym pałacem szkoła zorganizowała parking. Kilka lat temu powstał również wyjątkowy System Ochrony Płazów z bardzo interesującymi tablicami informacyjnymi. Na środku jednego ze stawów znajduje się także wysepka, na którą prowadzi mostek.

Dlaczego by nie wykorzystać takiego potencjału? Moje pomysły dorzuciłem w różowym kolorze. Można stworzyć nowe, najlepiej szerokie i asfaltowe lub betonowe ścieżki spacerowe (aby dało się jeździć chociażby na rolkach, hulajnodze czy rowerze). Wokół nich dałoby się zorganizować bardzo wiele rzeczy. Np. okrągłą altanę na wysepce (w stylu tej spod tuchowskiego "Sokoła"), tężnię solankową czy altanę z grillami (podobnymi jak te, które stoją przy "Skałce" w Tuchowie). A w lecie? Kino plenerowe. Mogłaby to być mega atrakcja. Całość można również upiększyć. Postawić nowe ławki, leżaki i hamaki na styl tych, które są w Parku Strzeleckim w Tarnowie.

A szkoła? Uważam, że tylko by na tym zyskała. Nie dość, że młodzież uczęszczałaby do placówki z tak pięknym parkiem wokół, to jeszcze można zrobić kolejne nasadzenia. W tym roślin ozdobnych. Dodać jakiś fajny profil w stylu - architekt krajobrazu, ogrodnik czy leśnik. Młodzież mogłaby się uczyć takich rzeczy na miejscu, wokół swojej szkoły. Poza tym park mógłby być w tygodniu otwarty dopiero po godzinach nauki szkolnej, a w lecie od rana do wieczora.

Dodam jeszcze, że parę lat temu dr botaniki UJ - Krzysztof Piątek oraz leśnik i fotograf - Jakub Rutana, sprawdzili drzewa znajdujące się w parku. Okazało się, że jest w nim, poza będącą już pomnikiem przyrody, lipą drobnolistną, kilkanaście na prawdę imponujących rozmiarów i ciekawych gatunków! Nie piszę tutaj żeby od razu je zgłaszać, jako pomniki, bo potem z tym jest sporo zachodu ale zawsze można postawić tabliczki informacyjne.

Podsumowując, od paru ostatnich lat Ryglice rosną turystycznie. Są spacerki, ludzie odwiedzają spichlerz, przyjeżdżają do miejscowości złotym meleksem z Tarnowskiej Organizacji Turystycznej, itd. Czemu, więc nie zrobić więcej? Wyobraźmy sobie jak zyskałyby Ryglice. Ludzie przyjeżdżaliby z kilkudziesięciu kilometrów wokół miejscowości żeby zażyć trochę spokoju, pospacerować z rodziną, powdychać powietrze z tężni, a wieczorem oglądnąć film w kinie plenerowym z kiełbaską w dłoni upieczoną na grillu... Poza tym, niech no mi mieszkańcy powiedzą, czy nie brakuje Wam takiego miejsca w okolicy? Domyślam się, że bardzo, bo żeby znaleźć się w takowym, należy jechać kilkanaście kilometrów, a jakże miło byłoby mieć takie coś u siebie.

Mały edit. Dr Krzysztof Piątek sporządził dla mnie realną mapę drzewostanu z wielkościami koron.

sobota, 4 stycznia 2025

Znajdź różnicę. Przed i po renowacji Pawła Jeziora.

Renowacja zajęła parę lat i trwa dalej, choć obecnie jest to już jedynie kosmetyka. Wiatrak Stanisława Ryznara z 1938 r. podniósł się z kolan dzięki tytanicznej pracy Pawła Jeziora, prawnuka budowniczego. Konstrukcji nie rozebrano, ani nie przenoszono. Obecny właściciel podnosił go własnoręcznie, w kilku punktach, na podnośnikach. Potem wymienił przegniłe elementy budynku. Jak sam wspomina, szkielet budowli, mechanizm i drzwi zostały zachowane. O tym, jak dokładnie wiatrak został odtworzony, świadczy fakt, iż np. gont przywieziony został specjalnie z miejscowości Harkabuz w gminie Raba Wyżna. Dbałość o szczegóły w czasie odnawiania wiatraka jest, więc piorunująca. Praktycznie każdy element, mogący pozostać na miejscu i nie stanowiący zagrożenia dla budowli, był zakładany na nowo. Miałem ogromną przyjemność oglądać kolejne etapy odtwarzania konstrukcji, ponieważ właściciel wysyłał mi na bieżąco fotografie.

Dziś wieczorem, w związku z porą roku i mgłą spowijającą Ryglice, postanowiliśmy z Pawłem przypomnieć fotografię z 2019 r. Łapcie różnicę.



Dodatkowo ustrzeliłem jeszcze jeden kadr.


piątek, 3 stycznia 2025

Zima, zima, zimaaaa, pada, pada śnieg!

Dziś pojechałem do domu nieco okrężną drogą i zahaczyłem o Ryglice.





Jadąc przez Burzyn ustrzeliłem jeszcze ciekawe niebo nad Lubaszową.


czwartek, 2 stycznia 2025

Podpułkownik na ryglickim cmentarzu

 Podpułkownik Karl Darnhofer, dowódca 10 Pułku Piechoty Obrony Krajowej. Poległ 19 grudnia 1914 r. w Zalasowej podczas obserwacji rosyjskich stanowisk przez lornetkę. Pochowany na ryglickim cmentarzu, a po budowie nekropolii nr 167 spoczął wśród swoich żołnierzy. Niech nie zmyli was wpisany na nagrobku przydział. W grudniu dowodził wyżej wymienionym oddziałem.