Nr 84
Jako, że zdjęcia w projekcie wykonuję nocą, to na Jamną wybrałem się po południu. Najpierw udałem się na poszukiwania oznak wiosny, a następnie wykonałem nocne zdjęcie bacówki.
Oto i ona. Uwielbiam przyjeżdżać w to miejsce. Tutaj czuję się jak w domu. W zimie miło jest wygrzewać się przy kominku i pić pyszną herbatkę z sokiem i goździkami. W lato, przy upale, siedzieć sobie na szczycie pobliskiej wieży widokowej z kuflem kwasu chlebowego w ręku (który oczywiście zawsze nabywam). Miejsce samo w sobie, to nie tylko noclegownią. To atrakcja turystyczna. W latach 70. i 80. XX w. zaczęto stawiać małe schroniska turystyczne, nazywane bacówkami. Miały one kilkadziesiąt miejsc do spania oraz służyły jako obiekty dla osób uprawiających turystykę kwalifikowaną. Nazwa tego rodzaju turystyki bierze się od kwalifikacji, jakie turysta może nabyć (odznaki turystyczne, kwalifikacje i wyczyny turystyczne). Propagatorem powstawania tego typu miejsc był Edward Moskała - działacz turystyczny PTT i PTTK. Bacówka została wybudowana w 1985 r. przez Związek Karpacki PTTK. Później była ona własnością gminy Zakliczyn, która w 1996 r. przekazała ją Uniwersytetowi im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Od 1997 r. była ona remontowana i rozbudowywana. Obecnie zajmuje się nią Pan Jan Adamczyk, który stawia na rozwój miejsca. W chwili obecnej powstaje w pobliżu budynek z salą, która wykorzystywana będzie w celach konferencyjnych i imprezowych. W pobliżu jest boisko do siatkówki i wiaty z grillami. Ciekawa jest forma konstrukcyjna wieży widokowej, przez dach której wystają swobodnie rosnące drzewa. Każdy z budynków obijany jest drewnem aby zachować klimat miejsca.
Zanim jednak wróciłem się do bacówki, odnalazłem kilka oznak wiosny, a po drodze zauważyłem parę ciekawych miejsc.
Na początek taki oto kwiat. Jest to miodunka ćma. Co ciekawe kwiat ten jest naturalnym lekarstwem na drogi oddechowe - gruźlicę, zapalenie oskrzeli czy zapalenie płuc.
Kolejnym znanym przedstawicielem początków omawianej pory roku jest pierwiosnek. Inaczej nazywany również pierwiosnka lub prymulka. Ostatnia nazwa pochodzi od łacińskiego "primus", czyli pierwszy. Miejmy nadzieję, iż w tym roku nie sprawdzi się przysłowie "Jeden pierwiosnek wiosny nie czyni".
Po drodze spotkałem takie coś. Nasze okoliczne piaskowce są bardzo bogate w tlenek żelaza. Wiele okolicznych strumyków dosłownie wypłukuje go ze skał w postaci czerwonego błota. Niekiedy całe strumienie mienią się w takowych barwach.
Idąc dalej zauważyłem takie oto sporej wielkości "osiedle mieszkaniowe", czyli po prostu mrowisko. Tego typu "wieżowce" mrówki wznoszą w celu utworzenia schronu dla swoich larw oraz królowej. Niekiedy w korytarzach, tworzonych przez owady pojawiają się różne zapasy żywności. Mrówki to prawdziwi architekci. W celu zapewnienia larwom ciepła oraz odpowiedniej wilgotności, wykorzystują ukształtowanie kopca, dzięki któremu słońce nagrzewa jego górną część. Niezwykłe stworzenia. W związku z tymi ciekawymi "budowlami" znam niesamowitą historię, którą w swoim przewodniku "Jej Wysokość Brzanka" opisał Piotr Firlej. Partyzanci Batalionu "Barbara" mieli wkładać do mrowisk zawszone ubrania. Mrówki wyjadały wszy i nakładały na tkaninę kwas mrówkowy, co dodatkowo ją czyściło.
Na koniec spaceru wykonałem zdjęcie bazi, które powoli się już zielenią. To kolejna oznaka tego, że wiosna zbliża się pełną parą. Oby tak było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz