Nr 7
Zacznę od historii bardzo tragicznej. Dotyczy ona znanego obywatela Tuchowa - ks. Roman Ulatowski. Urodził się w 1902 r. w Tuchowie, jako syn Antoniny i Stanisława. Ukończył gimnazjum w Brzesku. Następnie wstąpił do Seminarium Duchownego w Tarnowie. 29 czerwca 1924 r. Pracował jako wikariusz w Limanowej i Żdziarcu. Następnie został katecheta w Dąbrowie Tarnowskiej. Należał do harcerstwa. Brał również udział w kampanii wrześniowej. Był kapelanem w randze kapitana rezerwy. W czasie okupacji związany był z AK. 26 czerwca 1943 r. przebywał w domu rodzinnym w Tuchowie u matki Antoniny. W tym czasie gestapo szukało jego młodszego brata - Tolka (ps. "Wacław"). Niemcom nie udało się go złapać, więc aresztowano ks. Romana. Za wyprowadzanym do samochodu kapelanem wybiegła matka, krzycząc aby uciekał. W tym momencie Karl Opperman (tzw. kat ziemi tuchowskiej) strzelił do matki księdza i postrzelił duchownego. Rannego wrzucono do samochodu i znęcając się nad nim, zawieziono do Uniszowej. Na łące, nad rzeką Szwedka, Opperman zastrzelił skatowanego jeńca. Nakazano go zakopać w rowie, jako bandytę. Wieść o tym wydarzeniu szybko dotarła do proboszcza parafii ryglickiej - ks. Jakuba Wyrwy, który nakazał pochowanie ciała na cmentarzu w Ryglicach. W kwietniu 1946 r. społeczeństwo postanowiło ekshumować zwłoki i przewieźć je w uroczystej procesji na cmentarz w Tuchowie, gdzie denat spoczął przy swoich rodzicach. Wdzięczni za żywot księdza, obywatele Uniszowej, postawili ku jego pamięci krzyż, który uwieczniłem dziś na fotografii.
Drugim zdjęciem jest figura św. Floriana z ryglickiego rynku. Powstała w 1830 r. (jak wiadomo jest to patron strażaków, chroni przed żywiołem ognia). Przez wiele lat figura oczekiwała na renowację. Wraz ze zmianami jakie wprowadzono na ryglickim rynku i ona odzyskała swój blask. Otaczają ją pamiątkowe tablice, upamiętniające ważne dla gminy i polski daty i wydarzenia. Figura jest kunsztownie wykonana, a jej elementy odnoszą się do żywota męczennika. Nosi on zbroję, ponieważ był żołnierzem rzymskim w służbie cesarza Dioklecjana w IV w. n.e. W 304 r. stawił się za prześladowanymi legionistami, za co skazano go na karę śmierci. Legenda mówi o tym, iż był dowodził oddziałem pożarniczym i ugasił miejscowość jednym wiadrem wody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz